Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2012, 15:57   #2
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Reszta nocy minęła już spokojnie, choć Liebert nie mógł być zadowolony - stracił tu aż trzy srebrniki, więcej niż kosztowałby nocleg w zwykłej przydrożnej karczmie. Tutejsi pewnie nawet rzadko widzieli tu takie pieniądze, ale przynajmniej nic mu nie zostało ukradzione. Gospodarz wciąż spał, gdy podniósł się i cichcem wymknął na zewnątrz - choć nie był pewien, czy lekko skrzypięcie zawiasów nikogo nie obudziło.
Okolicę otulała mgła, wciąż także padał deszcz, teraz rozrzedzona, uporczywa mżawka, przez którą było tu także zimno. Ślady grupy, oddalającej się stąd ledwie dobę temu, łatwo było ciągle odnaleźć, przynajmniej w tym miejscu. Mógł jednak i poczekać na nocnego złodziejaszka.
- Trzy srebrniki – syknął na odchodne Liebert spoglądając jeszcze, czy w jakiś sposób mógłby sobie ten nocleg odkupić. Starzec jednak nie miał nic cennego w swej chałupie. A i przed chałupą nawet żadna kura, która mogłaby stanowić Liebertowy obiad, nie łaziła. Miał jedynie nadzieję, że złodziejaszek nie przekaże staruchowi ‘znaleziska’. Wszak tamten jeszcze spał, a z młodym umówili się, że spotkają o brzasku. Jeśli zaś dziad wciąż spał, to srebrników maluch nie miał jak przekazać. Na ten moment miał Weltenbummler zamiar na niego, czy może o zgroza nią, czekać. ~Oby to nie była jaka dziewczynka~ łaziło mu po myślach. Ruszył za śladami, opuścił niewielkie sioło, po czym zatrzymał się i patrzył niecierpliwie, czy ktoś idzie za nim.
Nie musiał długo czekać, gdy niewielka, owinięta płaszczem postać wysunęła się ze środka, zwinniej niż on sam to zrobił. Niestety już z daleka dostrzegł to, czego się obawiał. Była to dziewczyna, wyrosła już z wieku dziewczęcego i to pewnie dawno. Niska i chuda, przez co w ciemnościach spokojnie mogła uchodzić za podrośnięte, ale jednak dziecko.


Nie była pięknością, choć tutaj, w takim siole, zapewne musiała za taką uchodzić. Rozejrzała się niepewnie, ruszając w jego kierunku. Mgła sprawiała, że pewnie nie dostrzegła go jeszcze wśród drzew. W rękach trzymała mały tobołek, pewnie swój cały dobytek w niezbyt bogatym i przyjemnym życiu.
Liebert nawet nie przeklął pod nosem, jak jednak zobaczył dziewczynę. W gruncie rzeczy, na ten moment, nie miał nikogo zamiaru zabierać ze sobą. Nocnego złodziejaszka chciał wykorzystać jako źródło informacji i ruszyć dalej.
- Na koziego boba - jednak mu się wymsknęło, gdy zdał sobie sprawę, że jednak z taką dziewczyną może mu nie pójść tak łatwo, jak sądził. Po częstokroć takie są wyszczekane, sprytne, hmmm po prostu baby. Nawet z takiej małej, trochę wyolbrzymiając to mówiąc, wioski. Gdy dziewczyna się zbliżyła, ostatecznie postanowił wyjść zza drzewa.
- Domyślam się żeś to ty chciała podwędzić mi co nocą? - ‘uprzejmie’ ją przywitał. - Obyś wciąż miała me dwa srebrniki, starzec widziałem że śpi... - dokończył uprzejmości.
Podskoczyła, lekko zaskoczona, ale szybko wzięła się w garść. Nie była w końcu delikatną dziewczynką ze szlacheckiej rodziny.
- Może i mam - burknęła. - Lepiej, żebyś mnie stąd zabrał.
Uniosła głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
- Proszę - dodała.
- To oddaj - rzekł zdecydowanie Liebert. - A poza tym wpierw może powiesz co wiesz, co? Bym wiedział, czy warto o takiego kompana na podróż się wzbogacać. Wybacz to pytanie, ale... do czego mi się zdasz... dziewczyno? Bo nawet złodziejaszkiem kiepskim jesteś - rzekł lekko ironicznie.
- Jestem Hilda i nie oddam! - obruszyła się, powoli oddalając jeszcze dalej od sioła. Jedne drzwi się już tam otworzyły i wyszedł z nich jakiś ziewający mężczyzna. - Jak oddam to zaraz się mnie pozbędziesz. A co wiem? Wiem którędy poszli i dokąd.
Była zdeterminowa, a także dość sprytna, by nie zdradzać się od razu.
- Poza tym znam się na lesie.
- Głupia... - zaczął jak zwykle uprzejmie Liebert - myślisz, że dla dwóch szylingów będę cię trzymał? A może...- zawiesił na moment głos - zatargać cię za szkuty do twej chałupy, co? Odejdźmy kawałek za sioło, by nas nikt nie dojrzał i gadaj. A jak już wiesz, że gadać nie chcesz i współpracować nie chcesz, to wracaj prędko. Wierz mi młódka, ja się z tobą użerać już na wstępie nie będę. To już teraz źle wróży, więc zastanów się... - zawiesił głos, po czy zaczął oddalać się od wsi.
Nie wyglądała na zbyt przejętą jego słowami. Za dobrze wszystko sobie przemyślała.
- W razie czego powiem, że chciałeś mnie porwać. Uwierzy, bo tamci też chcieli, a przynajmniej jeden z nich. Gdy mu jeszcze oddam dwa szylingi, to może mnie nawet nie pobije.
Podążyła za nim, przez chwilę się nie odzywając, dostrzegł jednak, że umie poruszać się w tym terenie.
- Tamci poszli Szlakiem Umarłych. To znaczy, on się kiedyś zupełnie inaczej zwał, nie wiem jak, ale dla nas zawsze był Szlakiem. To jakiś stary trakt, dawno całkowicie zalesiony. Były przy nim wsie, a nawet małe miasteczka, dawno temu. Zanim ludzie nie zaczęli umierać i zmieniać się w potwory.
Lekkie drżenie w jej głosie mogło świadczyć o tym, że częściowo wierzy w tę legendę.
~ Spryciula, tak sądziłem ~ pomyślał Liebert. Obserwując jak jej tyłeczek porusza się w terenie, tfu jak ona porusza się w terenie. Jak opowiada o okolicznych ścieżkach i historiach uznał, że ktoś taki może rzeczywiście mu się przydać. W końcu cóż tracił, spokój błogi, ryzyko że dziad go dopadnie kiedyś... To ostatnie było wątpliwe, to pierwsze niestety mniej...
- Dobra - rzekł przystanąwszy na chwile, w momencie gdy już się nieco oddali od sioła. - Musimy zatem ustalić zasady, jakie będą panować w trakcie naszej... hmmm... wycieczki. Pierwsza! Oddasz co moje. Nie bój się jak trzeba będzie to kupimy co trzeba będzie. Druga! Niepytana nie mlaskasz głupio ozorem. Trzecia! Słuchasz i postępujesz jak powiem. Czwarta! Nowe zasady mogą wyjść później. Piąta! Jeśli nie zastosujesz wcześniejszych, to zapominasz o tej całej podróży, z takim fajnym panem jak ja. Zapominasz o wolności, wracasz do wiochy, gdzie spędzisz resztę życia swego. I jak będzie...? - spojrzał na młódkę. - A i zacznij od imienia, jam Liebert Weltenbummler - przedstawił się z uśmiechem, nawet się ukłonił, ale chwilę potem jego mina wróciła do ‘normalności’.

- Już mówiłam, jestem Hilda. Tylko Hilda - wzruszyła ramionami, wydymając usta. - A obiecasz, że mnie zostawisz w nocy gdzieś w tym lesie? - dziwne, że jeszcze wierzyła w jakieś obietnice kogokolwiek, ale w sumie co innego mogła osiągnąć. - Bo jak chcesz mnie zostawić to od razu powiedz.
Sięgnęła pod ubranie, wyjmując spod niego dwie monety. Podała mu je, jeszcze ciepłe, gdy nagle od strony sioła dobiegł ich głośny, wściekły ryk.
- Hiilddaaa! Gdzie jesteś smarkulo?!
- Obiecuję - Liebertowi zrobiło się jakoś żal dziewczyny. Chyba ryzykowała więcej niż on, a i w podróży przyjemniej, oby los go za to nie pokarał. - ... ale ty również obiecaj, że problemów nie będziesz sprawiać - rzekł szybko Liebert.
- A teraz, choć... prędko... prowadź - rzekł chwytając za rękę. - Chyba nie chcesz, by nas złapał i przetrzepał.
Dziewczyna nie czekała, chociaż jej obietnicą było tylko skinienie głową, za to z poważną miną. Też słyszała te krzyki. Pobiegła w sobie tylko znanym kierunku, prowadząc za sobą Lieberta.
- Oni nie odpuszczą łatwo. Znam tu kilka kryjówek, możemy się schować. Albo pobiec od razu do Osady Duchów - najwyraźniej wszystko tu miało podobne nazwy. - Tylko mogą się spodziewać, że tam się udamy. Wiedzą, że dopytywałeś o tych co byli u nas wczoraj.
Biegła szybko, zwinnie przeskakując przez powalone drzewa i przedzierając się przez zarośla. Tutejszy las był dziki, a mgła jeszcze utrudniała. Pościg pokrzykiwał do siebie co jakiś czas, pojawiały się też kolejne wołania imienia dziewczyny.

Włóczykij miał wrażenie, że mimo wszystko się zbliżają i taka szaleńcza ucieczka może zgubić starszych z nich, ale na pewno nie młodszych, silnych mężczyzn wychowanych w tej okolicy. Tylko czy chowanie się było bezpieczniejsze? Mgła mogła pomóc, ale i utrudnić, tamci kiedyś przecież muszą wrócić, a i ślady dwójki uciekinierów pewnie były widoczne dla tropicieli.
- Prowadź do kryjówki - rzekł zdyszanym głosem Liebert. - Tak byśmy zniknęli, nie wyśledzili nas. - Miał nadzieję, że rzeczywiście dziewczyna zna dobrą skrytkę, a mgła utrudni wyszukiwanie śladów przez pościg. Mgła ograniczała widoczność i zmniejszała percepcję. Tu Liebert widział jeszcze jedną szansę... od zawsze potrafił naśladować różne odgłosy, w tym i zwierząt. Gdyby niebezpiecznie się zbliżali do nich wykorzystałby ją, wcześniej zapytawszy dziewczę, o to co tu w okolicy może grasować. Co może chronić też młode w stadzie. Wilki? Inne zwierza?
Hilda błyskawicznie zmieniła kierunek, przeskakując po jakiejś kłodzie, a potem kamieniach. Była bardzo zwinna.
- Biegnij tak jak ja!
Łatwiej było powiedzieć. Liebert wkoczył na śliskie, pokryte mchem drewno, domyślając się, że chodzi o zacieranie śladów. Poślignął się jednak, osuwając na ziemię i zostawiając głęboki ślad buta. Hilda odwróciła się do niego, ale nie skomentowała.
- Rozgarnij go i chodź szybciej!
Odgłosy pogoni było coraz bliżej. Znów wskoczył na kłodę i dalej, na śliskie kamienie. Dziewczyna znała drogę doskonale, ale on już nie. Mógł jednak naśladować jej ruchy. Wskoczył ponownie na kłodę. Skupił się teraz bardziej nad każym krokiem. Z uwagą starał się naśladować każdy krok, choć taka pogoń była niezwykle trudna. Tym razem poszło mu znacznie lepiej, tylko kilka razy zachwiał się na jakimś kamieniu, raz zahaczył o gałąź i potknął. Nic, co zostawiłoby ślady.

Ale dziewczyna także radziła sobie świetnie, cały czas prowadząc go za sobą, aż w końcu znaleźli się w niewielkim wąwozie. Nie mógł się przyjrzeć, bowiem mgła nie ustąpiła, ale w miejscu, w którym do niego wchodzili, dotykał niemal ścian po obu stronach. Tu już trzeba było iść lekko, a także zacierać ślady. Hilda wskazała zagłębienie w jednej ze ścian, wykopane może przez jakieś zwierze lub powstałe naturalnie. Było dość głębokie, ale zupełnie nie zasłonięte z przodu.
- Łatwo mogą pominąć ten wąwóz, ale gdy tego nie zrobią... chyba trzeba zasłonić czymś wejście.
Rozejrzała się, ale w najbliższej okolicy nie było zbyt wiele krzaków. Wyjście na górę było natomiast czasochłonne i także pozostawiało ślady.
Liebert miał nadzieję, że dziewczyna znalazła taką skrytkę, że ich nie znajdą. Ominą ten wąwóz. Mimo niewielkich niepowodzeń w trakcie ucieczki, nie odnajdą ich. Liebert obejrzał się próbując szybko zlustrować, czy rzeczywiście ilość krzaków, liści, nawet kamieni, jest zbyt mała, by chociażby schronić się pod nimi. W sumie nawet jak je pozbierają to zostawią za sobą wiele, wiele śladów. Nie robił tego zbyt często, ale tym razem poprosił bogów o pomoc i wsparcie. Modlił się by tamci nie odnaleźli tego wąwozu. Jeśli jednak by ich usłyszał, to i tym razem miał zamiar naśladować głodne, chroniące swe dzieci zwierze. Z jakiegoś powodu liczył, że może to ich ocalić. W wąwozie ten dźwięk powinien się złowieszczo nieść i odstraszyć pościg, a przynajmniej powiedzieć ‘~nie, tędy nie uciekaliśmy~’.
Były liście, bo jesień już zaczynała się powoli, a i ściółka tutaj była dość bogata. Zagrzebanie się w niej także zdawało się możliwe, jak i ryzykowne. Co jednak z liści w ziemnym zagłębieniu? Musieliby to zrobić prawie na otwartej przestrzeni. Ziemna jama mieszcząca w sobie dwójkę ludzi nijak nie mogła ich przykryć. Musieli zrobić coś z jej wejściem, by stała się przydatna.
 
AJT jest offline