[b]Dojan[/i] z westchnieniem zamknął książkę. Wyznania zabójcy. Co za okropieństwo i przy okazji durnota ze strony tego mordercy. Gdyby w tym mieście była jakaś straż miejska, to pewnie ktoś by się tym zajął, ale Riddleport, gniazdo opryszków, był na to zbyt barbarzyński. A szkoda, bo na tym traci handel i rzemiosło. Krasnolud rzucił książkę na łóżko. Nie miał czasu na takie bzdury. Był budowniczym, nie jakimś pieprzonym detektywem. W tym Riddleport nikt nie będzie pytał go o członkostwo w cechu Architektów. Tu może zbudować naprawdę wielką budowlę i wyryć na niej swoje imię. Jeśli tylko zdobędzie odpowiedniego mecenasa i rozgłos dla swoich umiejętności. Saula nie musiał przekonywać do swojego pomysłu. Oczywiście, nie powiedział mu wszystkiego. Tylko tyle, że chciałby zrobić mały remont ulicy przed kasynem, aby goście nie brodzili w błocie podczas bardziej deszczowych dni. Trzeba było poprawić studzienki, nieco wyprofilować ulicę, uzupełnić braki w nawierzchni. W sumie drobiazg, bo przecież nie musiał kupować żadnego materiału, starczyło tylko poprawić stan bieżący.
Najęcie odpowiednich robotników też nie nastręczało trudności. Jako krasnolud, [b]Dojan[/i], nie miał problemu z pozyskaniem pomocy swoich pobratymców. Nie byli może ekspertami, ale do licha, to nie była jakaś trudna robota. Po drugie, fachowcy by kosztowali, a architekt nie zamierzał wydawać na siłę roboczą zbyt wiele. Bogiem a prawdą, nie miał też z czego.
Bez większego pieprzenia, wszyscy się wzięli do ciężkiej, męczącej harówki. Pieniądze się przecież same nie zarobią. |