Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2012, 20:35   #88
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Ale się narobiło...
Konrad usiadł na stołku, jednym z paru, które Julita wystawiła na pokład Świtu. Dokoła unosiła się jeszcze wyczuwalna woń, charakterystyczna dla rozkawałkowanych zwłok, na szczęście jednak sam trup, pozbawiony wcześniej głowy, wylądował jakiś czas temu za burtą, a pokład został potraktowany paroma wiadrami wody.
Humory wśród załogi najwyraźniej nie dopisywały.
Gomrund był skwaszony (z oczywistych powodów - kto by się cieszył, gdyby stracił prawie cały ekwipunek), Dietrich, jako ranny, zbytnią radością nie tryskał, choć pokonaniem ghula mógł się pochwalić, zaś Erich i Julita popatrywali na siebie z wyraźnymi objawami wzajemnych pretensji. Konrad nie potrafił do końca otrząsnąć się z wrażenia, jakie wywarły na nim głosy i tylko Szczur był pełen entuzjazmu, bez przerwy wypytując o szczegóły walki to z ghulem, to ze szkieletem w zbroi.

- Walka i walka... Co ty masz z tą walką? - Konrad zwrócił się do Szczura, gdy ten po raz kolejny zadał mu pytanie na temat zdarzeń, jakie miały miejsce w podziemiach. - Gówno było, a nie walka - wyjaśnił. - Truposz zakuty był w zbroję, co żeś ją widział, kiedyśmy ją z dołu wynieśli. I chociaż wygląda na starą jak świat, to równie dobrze mógłbym w nią patykiem stukać, takie wrażenie robiły na niej moje ciosy. Na dodatek chaośnik tylko Gomrundem się zajął i na mnie nie patrzył.
- Na szczęście udało się truposza przewrócić - mówił dalej Konrad, zdecydowanie ze szczegółami walki się rozmijając. - A jak mu wreszcie hełm poleciał i po czaszce dostał, to się trochę uspokoił. No a ogień dokończył sprawę.

Po rycerzu został hełm i nieco okopcone blachy. Na Gomrunda zbyt wielkie, nawet gdyby ten chciał włożyć wdzianko po umarlaku, ale sprzedać może by się to i dało. W końcu nie trzeba było mówić, na kim to zdobyto. Do tego ta obręcz, z irydu ponoć. Konrad o czymś takim nawet nie słyszał, ale skoro Aynjulls powiedział, że sporo to może być warte, to warto było posłuchać i znaleźć w Nuln kogoś, kto dałby dobrą cenę.
Do zysków z wyprawy doliczyć trzeba było również kilkanaście map tudzież stos ksiąg, zabranych z biblioteki. Takich, co się kupy trzymały, a żadnych treści, co by mogły się komuś wydać niepoprawne, w nich nie było.

Na zysk zatem można było pewien liczyć, ale zostawać na dłużej koło semafora Konrad nie zamierzał. Ranni byli opatrzeni, bo o to krasnoludy zadbały, pozostawało pożegnać się i ruszyć dalej, zanim ich kto tu nie zatrzyma, okazując przy okazji niezdrową ciekawość, na przykład w kwestii rzeczy wyniesionych z podziemi.
Dowiedzenie się, co kryło się pod bardzo grubą warstwą ołowiu - przynajmniej według krasnoludzkich specjalistów - miałoby trwać dobry tydzień. Kluczy, jak na złość, było za mało o sztukę jedną, a przeszukanie podziemi nie dało nic. Akurat teraz Sylwia by się zdała, bo ta talent do zamków miała. Ale jej nie było...

- Jeśli nie macie nic przeciwko temu - oznajmił swojej wspaniałej załodze - wypływamy za pół godziny. To miejsce zapewnia zbyt wiele atrakcji.
 
Kerm jest offline