Daritos wyczarował dwie chatki, ponieważ drużyna była wyjątkowo liczna. Dzięki temu, że były naprawdę dobrze ukryte, prawdopodobnie nikt by nie wiedział że w “tym” miejscu są drzwi do chatki, gdyby zaklinacz nie wskazał ich palcem i zademonstrował gdzie dokładnie jest klamka.
Zaklinacz jednak wyczarował dla siebie jeszcze jedną chatkę, na skraju obozu.
Po takim wysiłku wrócił do wspólnego ogniska.
-
I jak tam kiełbaski? - zapytał Meggy, siadając obok niej.
-
Pffff - Wzruszyła ramionami, przeżuwając właśnie jedną z nich, po czym uśmiechnęła się dosyć rozbrajająco.
-
To nie świadczy zbyt dobrze o kiełbaskach. - uśmiechnął się zawadiacko, również sięgając po kawałek wędzonki.
Owe kiełbasy okazały się całkiem zwyczajowymi kiełbasami... Daritos jadł już w swoim życiu gorsze rzeczy, nie bardzo więc rozumiał o co mogło chodzić. Być może o jakieś kobiece zachcianki?
-
Te kiełbaski faktycznie jakieś nie teges. I chyba niedopieczone. - zaśmiał się, po czym zniżył głos. -
Myślę, że pomogłaby im odrobina dobrego wina, co ty na to?
-
Dobrze wiesz, że zawsze się napiję - Uśmiechnęła się słodko do mężczyzny.
-
No to zapraszam do siebie. - charyzmatycznie ujął Meggy pod ramię, by zaprowadzić ją do “swojej” chatki. Gdy zaś już tam byli, a w kominku płonął przyjemny ogień, dziewczyna wydała z siebie ciche, zaskoczone “och”, po czym zrzuciła z siebie płaszczyk, a nawet i buty, siadając przy kominku i ogrzewając sobie bose stopy.
-
Miło tu - Mrugnęła do niego.
-
Też tak myślę. - powiedział zaklinacz nalewając im obu wina, po czym podał Meggy jej puchar. Sam zaś wziął swój i usiadł obok niej.
-
Zimno ci? - spytał i nie czekając na odpowiedź odwrócił ją ku sobie i chwycił jej stopy, rozgrzewając je samemu.
-
Już nie - Uśmiechnęła się do niego czarująco, po czym uchyliła spory łyk z kielicha -
Z tobą tygrysku nigdy mi nie jest zimno - Zamknęła na moment oczy, pozwalając Zaklinaczowi na masowanie jej stóp.
Zaklinacz uśmiechnął się lekko w samozadowoleniu i nie zaprzestawał masażu, aczkolwiek po chwili zaczął przysuwać Meggy do siebie. Ta z kolei znów uraczyła go przepięknym uśmiechem, po czym przygryzając figlarnie usta, palcami stopy zaczęła badać rejony między udami Zaklinacza, gładząc go przez materiał spodni.
Ten z kolei zareagował lekkim dreszczem i przeszedł od masażu pozostałej mu w dłoniach stopy Zaklinaczki do gładzenia jej nogi, przesuwając się miarowo w górę, ku jej udom. “Meggy” mruknęła jedynie wielce zadowolona, zamykając oczy i poddając się dłoniom Daritosa, wędrującym po jej ciele. Jej oddech nieco przyspieszył...
Tętno Zaklinacza również przyspieszyło, kiedy jego dłonie doszły do ud Meggy. Daritos wtedy podniósł się i przysunął do Zaklinaczki - jego dłonie błądziły po jej nogach, udach, biodrach i brzuchu. Po chwili jego twarz przysunęła się do jej twarzy i zatrzymał się, patrząc Meggy prosto w oczy, co nie trwało w sumie zbyt długo, gdyż “Meggy” przybliżyła swoją twarz do jego twarzy, po czym ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku, podczas którego dziewczyna nie szczędziła swego języka, obejmując równocześnie mężczyznę swymi dłońmi na karku, a udami obejmującymi jego biodra.
Zaklinacz też nie szczędził swoich ust, drapieżnie całując Meggy raz za razem, nie pozwalając jej złapać oddechu. W międzyczasie jedna z jego rąk gładziła jej włosy z tyłu głowy, a druga wciąż błądziła po dolnych częściach ciała dziewczyny w nieunikniony sposób zbliżając się do wewnętrznej części jej ud. Zaowocowało to jej cichym pomrukiem zadowolenia, a przez jej ciało przebiegł dreszcz. Nagle jednak powiedziała coś, od czego aż Daritosa przeszły dreszcze.
-
Wyciągnij go - Szepnęła prosto z mostu, na moment odchylając się w tył, i mrużąc oczy wśród czającego się na jej ustach uśmieszku. Zaklinacz wykorzystał jednak pierw okazję i pocałował Meggy w odsłoniętą szyję czując na własnych wargach jej przyspieszone tętno, po czym posłusznie zdjął spodnie, a także koszulę i wszystko inne w co był wtedy ubrany.
Patrzyła się na niego z szelmowskim uśmiechem, gdy rozbierał się przed nią, będąc w końcu praktycznie nagusienkim, po czym cichutko mruknęła, oblizując usta. Ześliznęła się z taboreciku
na kolana, po czym w końcu pochwyciła jego nabrzmiałą męskość w dłoń i wsunęła sobie w usta, pieszcząc Daritosa w jeden z najwspanialszych sposobów jakie tylko mógł sobie zamarzyć mężczyzna. Przyjemność ta była dla niego o tyle wspaniała, co niespodziewana, jednak nie miał zamiaru narzekać. Kiedy Meggy pracowicie wprawiała jego męskość w ruch w swoich ustach, Daritos mógł się jedynie powstrzymywać jak najdłużej i próbować ograniczać spazmy, które towarzyszyły temu cudownemu uczuciu. Dziewczyna jednak nie miała zamiaru przestawać, ssąc i liżąc jego “lancę” i dosłownie doprowadzając Zaklinacza do zagotowania się jego zmysłów. A jakby tego było mało, nie omieszkała i uraczyć go pieszczotami klejnotów, przez co Daritos naprawdę nie był w stanie wytrzymać już ani chwili dłużej...
Dysząc ciężko, Zaklinacz eksplodował zalewając Meggy swoją posoką. Popatrzył na nią z wielkim rozradowaniem na twarzy i jeszcze przez chwilę dochodził do siebie.
-
To było wspaniałe. - powiedział w końcu. -
Teraz moja kolej, rozbieraj się.
Małolata mruknęła tylko zadowolona, nie wypuszczając jego męskości ze swych ust, łykając każdą kropelkę jaką jej sprezentował, po czym z zawadiackim uśmiechem obtarła usta jedynie jednym paluszkiem, nie marnując ani odrobinki. W końcu podniosła się z kolan, odwróciła do niego tyłem, i ściągnęła wolno swój strój, prezentując Zaklinaczowi swój krągły tyłeczek wypięty na moment w jego stronę. Położyła się w końcu i na jednym z łóżek, dłonie wplatając we własne włosy, a uda rozchylając w zapraszającym geście...
Przez krótką chwilę podziwiał jej młode, chętne i bardzo seksowne ciało rozpięte na łóżku i czekajace na niego, a następnie dołączył do niej.
Zaczął jednym palcem muskać pierw okolice, a następnie sam kwiat jej kobiecości, odczuwając delikatne drżenia, w jakie wprawiało to jej całe ciało. Następnie zaczął pracować ustami, najpierw delikatnie całował ją po obu udach, by wreszcie przejść do środka i wypełnić ją swoim językiem, torującym sobie drogę wśród puchu ukrywającego jej skarb.. Wywołało to u “Meggy” najpierw przyciszone, a następnie coraz głośniejsze jęki, wśród jej drżącego ciała i przyspieszonego oddechu, by w końcu zakończyć wszystko przeciągłym spazmem, połączonym z konwulsjami targającymi jej ciałkiem.
Wplecione palce we włosy Daritosa, masowały go czule oddając stan w jakim się znalazła ciężko oddychająca dziewczyna, nie mająca zamiaru jednak na tym poprzestać.
-
Weź mnie - Szepnęła bezwstydnie, choć z rumieńcem na twarzy, rozchylając szeroko uda.
Bardzo zadowolony z siebie Zaklinacz czym prędzej poderwał się i ruszył do góry, by zrównać się z “Meggy”, po drodze chwytając ją jedną ręką za jędrny pośladek, drugą zaś początkowo się podpierał. Pocałował ją szybko, lecz równie drapieżnie (albo i bardziej) co wcześniej i swoją męskością wszedł w nią, mając tylko drobne problemy z trafieniem.
To było dla niego zupełnie inne, lecz równie wspaniałe doznanie co przed chwilą i Zaklinacz nie krępował się przed miarowymi i zdecydowanymi ruchami, by wprawić swoją “machinę” w ruch, przenosząc w międzyczasie dłoń z pośladka “Meggy” na jej krągłą pierś, szczypiąc ją delikatnie w twardy sutek.
Szczyt miłosnych igraszek osiągnęli niemal równocześnie, przy przeciągłym jęku dziewczyny i Zaklinacza. Efektem tych uniesień on miał podrapane plecy, a ona kolejną porcję jego miłosnego soku, wypełniającego ją właściwie całkowicie. W końcu opadł na nią bez sił, wtulając twarz w smukłą szyję, rozkoszując się chwilą uniesienia, oraz jej miarowo uspokającym się oddechem. O tak, ta noc była niezapomniana...
Trwał tak jeszcze przez kilka chwil, po czym przybrał nieco wygodniejszą pozycję na plecach i przeciągnął się, raz jeszcze naprężając wszystkie mięśnie swojego ciała. “Meggy” w tym czasie położyła mu swoją główkę na piersi i Zaklinacz przez kilka chwil głaskał jej włosy, po czym oboje zasnęli.