Baltazar uśmiechnął się uspokajająco i (w jego mniemaniu) szczerze. - Chwilowo jest za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje. Kult, do którego należę w następnych miesiącach, bądź latach szukać będzie jednak sojuszników na tych terenach i wtedy z chęcią wróciłbym do tej rozmowy ustalając, co obie strony mogłyby na takim sojuszu zyskać.
Kontynuował, pochylając się do niej konspiracyjnie, jakby zdradzał jej ekskluzywny sekret. - Jak zapewne wiesz, pani, tam gdzie wkracza wiara w Asmodeusa, patrona porządku, wkraczają i fundusze z bliskiej Korvosy i mojej wspaniałej potężnej ojczyzny, Cheliax. Ci, którzy staną wtedy po odpowiedniej stronie mają szansę znacznie pomnożyć swe bogactwo i wpływy. Możliwe, że już niebawem zlecone mi zostanie przygotowanie warunków pod takie przemiany i wtedy będę zaszczycony mogąc liczyć na wsparcie u tutejszych przyjaciół mających odpowiednie kontakty i znajomość regionu. - Ale jak już rzekłem, ta chwila jeszcze nie nadeszła, więc proszę to na razie w spokoju przemyśleć.
Ukłonił się uprzejmie i odszedł wracając do swoich obowiązków. |