Gdyby tylko Bóg zechciał jej wysłuchać i pieprznąć piorunem w tego obmierzłego grubasa, zetrzeć go z powierzchni ziemi, zrobić pieprzone cokolwiek, by nie musiała martwić się o swoje życie, a raczej przedwczesną śmierć. Ale nie, to byłoby zbyt oczywistym znakiem, że nie ma ludzkości, w osobie Maddie, gdzieś. Że mu zależy. Że dba o swoje owieczki.
ZARAZ! Nie! Nieważne, nic nie mówiła, nie myślała! „Kocham Boga! Kocham Boga! Och, kurwa, jak ja Cię, Boże, kocham! Pamiętaj o tym!”. Omal nie pozbawiła się wiecznego spacerku po niebie. Odmówiła szybko „Ojcze nasz”, tak na wszelki wypadek, ściskając w ręku zdobycze, przypomniała sobie, żeby za nie podziękować wiekuistej mądrości i skuliła się mocniej w swoim kącie.
The Creeper
Wtedy usłyszała kolejny wrzask, nic nowego, ale ten odezwał się jakoś... blisko. Za blisko. Podniosła głowę i krew odpłynęła jej z twarzy. Grubas. Szedł prosto na nią. Pieprzyć. Pieprzyć. PIEPRZYĆ! „Idź zabijać kogoś innego. Jest taka jedna grubaska z trzeciej klasy, będzie chlupotała! Idź sobie stąąąąąąąd!”, zawyła w myślach. „Coś się uczepił mnie? Jest jeszcze wiele innych bachorów!”.
A jednak wyczołgała się bardzo ostrożnie pod przyległą do drzwi ścianę i przesuwała się powolutku do okna wychodzącego na tyły budynku. W zasadzie mogła wiać w las... Do wyjścia z obozu nie miała daleko, ledwie paręnaście kroków. Potarła buzię nerwowo, boleśnie wpijając palce w policzki. Facet w radiu kazał się jej nie ruszać. Ale to nie jemu w kark dyszała ponadtrzystufuntowa świnia rzeźna... Rzeźnik. Miała czekać, aż przylezie, a potem co? „Proszę mnie nie zabijać, bo niedługo przyjedzie policja i chcę zostać opisana w gazetach jako bohaterka”? To było jakieś rozwiązanie, ale i tak najprawdopodobniej jej truchło zawisłoby na gałęzi. Przynajmniej wtedy już nikt nie posądzałby jej o głupie żarty...
No cóż, ale coś musi zrobić, a póki co najmądrzej byłoby spierdzielać z miejsca przestępstwa. W las. Chyba... Nie. Najpierw przez okno na dach. To nie mogło sprawić jej wielu problemów, nawet z rozwaloną ręką. Rozejrzy się, dowie co i jak, może nawet dojrzy nadjeżdżający radiowóz... A autobus? Gdzie on jest? Co prawda prawko miała tylko na zwykłe samochody, ale przecież nie mogło się to jakoś bardzo różnić, prawda? To jest plan. Dach, rozglądamy się i będziemy wiedzieć, co robić. No a na dach ten grubas się nie wespnie, a lewi... o nie nie nie! Nie pomyślała tego! Wcale! A jakby się zbliżył do krawędzi, to dostanie takiego kopa w ryj, że się cofnie do czasów niemowlęcych!