Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2012, 18:26   #24
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację







Złe wieści gruchnęły na młodych strażników jak kilka worków kartofli o klepisko. Stało się i już. I nikt już temu zaradzić nie mógł. Co mogli jeszcze zrobić to kontrolować szkodę, a nie była to przecież jedna z takich kiedy świnie Schlachterów weszły komu w pole... Na Starszych, którzy sprawiali wrażenie, jakby wcale nie chcieli tam być, spadły oczekiwane w sposób zrozumiały i oczywisty pierwsze pytania śledczych.

- Kiedy, mniej więcej, zginął ojciec Gottlieb? - pastuszek odezwał się pierwszy. - Zaraz wieczorem, ledwośmy na wartę poszli, w środku nocy, czy może tuż przed świtem? I co to znaczy, że zabito go w odrażający sposób? Co mu zrobiono?

- Czczy możemy zobbaczyć zwwłokki? – nieśmiało wydukał w ślad za nim Woytek.

- Zaprowadzę was zara. – ściągając krzaczaste brwi powiedział śmiertelnie poważny Józef Schlachter.

Wszyscy wiedzieli, gdzie przetrzymuje się zwłoki przed pożegnaniem rodziny z ciałem nieboszczyka. A przynajmniej jak było od zawsze kiedy pamiętają, do czasu wprowadzonego przez ojca Gottlieba nowego zwyczaju namaszczania spalonych prochów.

- To chodźmy prędko zobaczyć Łojca. A i świątynie, może że tam będą ślady niejakie - rzekł Gotte wstając.

Wójt wyłuszczył strażnikom po krótce delikatność misji jaka stała się ich udziałem. Stary Schalchter wzdychając ciężko czekał już aby poprowadzić młodych do denata.

- Kto już wie o tym, że ojciec Gottlieb nie żyje? – spytał Jost wysłuchawszy Alfreda. - I kto, prócz Angeli, wchodził do świątyni?

Wójt wzruszył ramionami, bo i co miał odpowiedzieć. Jak szybko wieści się rozchodzą choćby liche w siole wiedział każdy... To, że Gotte jeszcze tego nie rozdmuchał było nie tyle cudem, co faktem, że spał nieświadom tego do samiuśkiego rana niczym niemowlak po kamieniu cycem lub zapity do oporu Eryk.

- Ja, Józef i Tomas przenieślimy ciało kapłana, niechaj Morr przyjmie jego duszę do Ogrodu, do zimnicy. – odrzekł wójt.

- Kto pamięta do której ojciec na zabawie się pokazywał? – zapytała Jagna.

- Późnym wieczorem widziano go jeszcze żywego. – odparł Alfred.

- Może co mówił, że chcioł zrobić, albo pisoł do Altdorfa dużo ostatnio? – rozgadany Eryk wśród grady pytań ostatnie skierował do wójta.

- Sprawy kultu Sigmara i osobiste ojca Fryderyka nie były moją tajemnicą. – odrzekł poważnie Tannenbaum z lekko zdziwioną miną.

- Trzeba będzie ludzi przepytać – powiedziała w końcu Marainka – może ktosik coś widział?

- Wszystkich, co okazję z ojcem Gottliebem wczorajszego dnia rozmawiać mieli, zgromadzę wam rychło w jednym miejscu na przesłuchanie. – pokiwał głową na wójt położywszy ciężką rękę na ramieniu drwalki.

- Prowadźcie do Fryderyka. - skwitował Arno.








W jednym z budynków gospodarczych farmy Schalchetrów była rzeźnia. Tam Herr Schlacheter wykonywał swoją powinność rzeźnickiego fachu. Kamienne schody opadały prawie pięć metrów poniżej ziemi do murowanej piwnicy od zaplecza budynku. Dwoje masywnych dębowych drzwi stały tu zagradzając przejście do przechowalni mięsa po prawej i „Poczekalni Morra” z lewej strony. W poczekalni zmarłych składano w oczekiwaniu na przyjazd do wsi wędrownego kapłana Morra, aby mógł odprawić należne nieboszczykowi rytuały pogrzebowe oddając duszę w ręce Boga Umarłych a puste ciało ziemi. Tak było do jeszcze kilku lat wstecz. Ojciec Fryderyk sigmarowym obyczajem kazał zmarłych spopielać. Kiedy kapłanka Hogata zawitała do Biberhof swe ryty kultu Morra odprawiała nad prochami pokątnie kręcąc nosem na taki brak szacunku dla umarłych. Chyba najbardziej jednak z tego powodu, aczkolwiek dyskretnie narzekając w swoim obejściu, ubolewała rodzina Schlachterów. Za przechowanie zmarłych, pomoc przy przygotowaniu ciała na wieczne odpoczywanie oraz organizowanie rodzinnych lamentów, czuwania, żali i w końcu pogrzebu, krewni zmarłego wini byli uiszczać rzeźnikowi rzecz jasna proporcjonalnie większe, należne im opłaty.

Pomieszczenie było konsekrowane przez kult Morra, czego znakiem były wyryte w kamieniu nad drzwiami symbole kultu. Ponadto solidnych rozmiarów belka ryglowała dębowe wrota od zewnątrz, na wypadek gdyby nienaturalne rzeczy dziać się miały z truposzami.

Przekraczając próg zimnicy przejmujący chłód uderzył w młode ciała strażników i w świetle lampy widać było parę ich oddechów. Trzy stoły stały w rzędzie pośrodku kwadratowego loszku. Ciało ojca Fryderyka spoczywało na drugim obciągnięte białym, splamionym krwistoczerwonymi plamami prześcieradłem.

Józef nie spiesząc się ściągnął całun ze zwłok a przed oczami strażników pojawił się przerażający widok. Czaszka ojca Fryderyka ponad prawą skronią była roztrzaskana i wgnieciona do środka. Oczy i góra część głowy Gottlieba zostały usunięte, podobnież jak język kapłana. Tym, którzy w tym czasie nie wymiotowali, chwili się na nogach walcząc ze słabością lub panikowali, udało się dostrzec, że denatowi brakuje również prawej dłoni, po której sterczał zakrwawiony kikut, natomiast po odsłonięciu kapłańskiej szaty, okazało się, że pierś zabitego jest szeroko rozpruta od płuc do podbrzusza.

Szaty kapłańskie jak łachmany na żebraku postrzępione były, podarte do takiego stopnia, że w normalnych warunkach i okolicznościach nie warto byłoby ich reperować. Nieodłączny atrybut kapłana w postaci złotego medalionu w kształcie wojennego młota tym razem był nieobecny na piersiach ojca Gottlieba.

Przyglądając się uważniej strażnicy, którzy przezwyciężyli słabość okrutnego widoku zmasakrowanego ciała, ku swemu przerażeniu stwierdzili, że kapłan miał wyrwane serce a jego otwarta czaszka była pusta od mózgu, niczym skorupka ugotowanego jajka po wygrzebaniu miąszej zawartości.






 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline