Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2012, 11:46   #20
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef raźnym krokiem wrócił do sali biesiadnej. Udało mu się powstrzymać całkiem prawdopodobny, acz zupełnie niepotrzebny rozlew krwi i był z siebie, jakby to powiedzieć... cholernie zadowolony. Prawie że zacząłby pogwizdywać, tym bardziej, że wchodząc do izby do uszu dobiegło go miłe wszystkim krasnoludom "kolejka dla wszystkich!". Ponownie stwierdził, że lubił drwali. Chłopaki potrafili się bawić.

Przepuścił idących na górę gryzipiórka z rębajłą szykownej babki, która pewnie całe skrzydło gospody wynajęła, tyle ma służby zaraza.
Ktoś mu podał kufel pełen pienistego napoju, co przyjął nader chętnie. Jeden z pogromców drzew gulgotem zakończył wzniesiony toast i padł na glebę w akompaniamencie rechotu trzymającego się na nogach towarzystwa.
"Gołowąs jakowyś..." - brodaty grubas podsumował wyczyn ludzia. "Mleko mu, a nie piwo..."

Detlef już zbliżał usta do pokrytego pianą brzegu naczynia, gdy jego wzrok spoczął na leżącym nieruchomo drwalu. Jego krótka, acz odpowiednio umięśniona ręka zamarła w bezruchu, a w głowie rozległy się alarmowe dzwoneczki i gwizdki sztygarów, przechodzące w ryk alarmowej syreny używanej w krasnoludzkich kopalniach w przypadku wystąpienia zawału, czy niebezpieczeństwa wybuchu gazu. Kiedy ją słyszałeś, a byłeś pod ziemią - znaczy niedobrze. Kiedy ją słyszałeś, a byłeś na powierzchni - znaczy spierdalaj, zabierając ze sobą kogo tylko zdołasz.

Teraz Detlef był wiele dni marszu od ukochanych gór, które ledwie majaczyły na horyzoncie, ale otworzył szeroko oczy. Jego zakończona sękatymi paluchami dłoń rozluźniła chwyt na uchu kufla, a ten nieprawdopodobnie wolno podążał na spotkanie z podłogą. Detlef tego nie widział - wciąż przenosił wzrok to z leżącego bez życia drwala, to na stojący na krawędzi stołu, opróżniony przezeń gliniany kufel ochroniarza.

Kufel dotknął podłogi, po czym roztrzaskał się na drobne kawałki, obryzgując zawartością krasnoluda i najbliżej stojących ludzi. Świat jakby przyśpieszył. Detlef zarejestrował uczestników biesiady, wznoszących swoje naczynia. Musiał działać!
- STAĆ! - zaryczał, niczym szarżujący minotaur. - Stać, na złoty zadek Grungniego, stać mówię! - choć wydawało się to nieprawdopodobne, zawył jeszcze głośniej, niż poprzednio.
Właściciel tej brodatej, rozdartej japy tymczasem kombinował gorączkowo.
"Co im, kurna, powiedzieć...? co im powiedzieć...?"

- Naszczałem do tego piwa! - gromko oznajmił wszystkim wiedząc, że kupił ich uwagę. Przynajmniej na chwilę, po której oszalała z oburzenia banda brutali zlinczuje go na najbliższym, tfu!, drzewie.
Nastała pełna niedowierzania cisza.
- Tak naprawdę, to ktoś wam po prostu otruł chłopaka... - mruknął wyjaśniająco, patrząc w kierunku najstarszego z drwali - przywódcę, jak mniemał. Ponieważ tamten wciąż zdawał się nie trybić, Detlef uprzejmie pokazał paluchem na leżącego.
- Karczmarzu! - zawołał, nie czekając na wybuch wściekłości podpitego towarzystwa. Tego ten przybytek mógłby nie znieść. - Przynieś no ostatnią otwartą beczułkę z piwem - zarekomendował - ino migiem, zanim panowie stracą cierpliwość... - poradził.
- Chłopak wychylił nie swoje piwo... - rzekł do pochylonych nad leżącym - Dycha w ogóle? - zainteresował się. - Trza powiadomić tę kobitkę z ferajną, że ktoś chce jej paziów wytrzebić...
- Zanim zaczniemy szukać winnych - kuł żelazo, póki gorące. - Dawać na stół swoje kufle, tylko niech nikt nie próbuje pyska zamoczyć! - polecił.

Jeśli tylko drwale spełnią życzenie krasnoluda, Detlef spróbuje poniuchać każdy kufel, zaczynając od tego, który najpewniej został zatruty, czy aby nie da się wyczuć jakiegoś dziwnego zapachu. To samo zrobi później z beczułką.
Co, jak co, ale krasnoludy to na piwie się znają. Szczególnie w dużych ilościach...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline