W zasadzie trudno było marzyć o lepszym widoku na zdewastowany parowiec. I właśnie dlatego Luke poświęcił wolną chwilę, żeby zawczasu obejrzeć sobie najbliższe otoczenie mostka pod kątem ewakuacyjnych możliwości. Nie chciał wprawdzie lekkomyślnie tracić z oczu głównych aktorów makabrycznego spektaklu, ale jeszcze mniej chętnie przypłaciłby nadmierną ciekawość własnym zdrowiem albo życiem. A rozsądek i doświadczenie coraz natarczywiej podpowiadały, że w swej luksusowej, strzeleckiej loży w każdej chwili może stać się celem zmasowanego ataku.
Dopiero kiedy wybrał najszybszą drogę na dół i kilka potencjalnych kryjówek, spróbował jeszcze raz skusić los. Rozluźnił ramiona i mięśnie karku, i znów starannie wymierzył do Kishlera. Bo może bez ognistej osłony nie będzie już tak obojętny na strzeleckie popisy Summersa. |