Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2012, 15:52   #60
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Luther walczył o życie! Pierwszy raz w swojej młodej egzystencji.

Owszem, zdarzało mu się brać udział w bójkach. Wtedy jednak najczęściej korzystał z pierwszej nadarzającej się sposobności, aby wziąć nogi za pas i zniknąć z oczu prześladowcą. A potem, kiedy skończył trzynaście lat, GoGo poznał Monkeya i jego życie się odmieniło. W końcu kto ruszyłby czarnoskórego chłopaka, który miał konszachty z gangami? Nikt rozsądny.

Przez chwilę po zadanym ciosie pagajem Luther przyglądał się dziewczynie. Zdziwił się, że cios na płask, wywarł na niej tak koszmarny efekt i o mało nie puścił pawia widząc, jak wiosło przefasonowało tej białej, morderczej lasce buźkę. Owszem, wychował się na dzielnicy, gdzie rany postrzałowe i od noży były normą, ale ta wyglądała nad wyraz paskudnie. Aż dziw, że miał taką parę w łapsku. To chyba przez ten okres dojrzewania, bo innego wytłumaczenia nie widział.

Zdziwił się, kiedy – zamiast grzecznie sobie leżeć po takim „liściu”, laska podniosła się i kontynuowała marsz w jego stronę, niczym jakiś potwór z horrorów dla tępych białasów. Było jasne, że albo zatłucze ją wiosłem na amen, zamieniając mózgownicę w krwawą paćkę, albo zastosuje strategię, którą stosował w tego typu walkach – zwieje. Wiązałoby się to jednak z porzuceniem łodzi. A w tym przypadku łódź dla Luthera stanowiła nadzieję na ocalenie. Bo co zrobi? Pobiegnie pomiędzy budynki obozu licząc na to, że tłuścioch w skórzanych galotach i z siekierą mu odpuści? Że go nie dorwie?

Mała szansa. Mógł zwiać w las. I znając swojego pecha naciąć się na morderczego spaślaka gdzieś pomiędzy drzewami. Albo najzwyczajniej świecie złamać sobie nogę i zdechnąć tam, gdzieś w krzakach. Albo, znając jego pecha, zostać pożartym przez wilki, lisy, kuny i inne wiewiórki.

Pierdolił to!

Wybrał bramkę numer A z pewną modyfikacją zasad gry.

Skoro miał taką parę w łapie, a wiosło okazało się narzędziem zniszczenia i zagłady porównywalnym z toporem spasionego szaleńca, GoGo postanowił wykorzystać ten atut w dalszej strategii walki.

Zejść z linii ataku krzywogębnej lasce. Zejść nisko i pierdzielnąć ją raz jeszcze. Najpierw po łapskach – z przetrąconymi nie będzie już taka harda, a potem raz a porządnie w nogę. Kiedy połamie jej kulasa, będzie mógł spokojnie dokończyć sprawę wiosłem. Nie chciał jej zabijać. Może miała okres lub PMS-a, że się tak wkurwiła. Nie jej wina. Laski tak mają i już. Nikt nigdy nie pojmie czemu. Chciał tylko ogłuszyć.

Jeśli upora się szybko z krwawą laką, weźmie się za opiekuna i pomoże Terlisowi. Muszą się dostać łodzią na jezioro. Muszą! Z dala od tych, którym odbiła szajba i z dala od tłuściocha z pomalowaną facjatą i przyciasnymi, skórzanymi gatkami.
 
Armiel jest offline