Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2012, 16:16   #13
Fielus
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
Varenius Ell
Aż do następnego poranka z lasu nie wyszło już nic godnego uwagi. Gobliny musiały więc być jakimiś lokalnymi, szwarcjańskimi bandytami, przyczajonymi w tym miejscu na niczego niepodejrzewających podróżnych.
Uczeń Garet pochował ich w jednym, zbiorowym dole, bowiem ziemia była twarda, zbita i bardzo zła do wykopów. Czarnoksiężnik tymczasem spał, regenerując siły.
Obudził się dopiero o przedświcie, zanim zgasły pochodnie na murach pobliskich fortów. Chłodne, lekko wilgotne powietrze zwiastować mogło zbliżający się deszcz. Tego dnia jednak powinni już znaleźć się na terytorium Galben.
Nagle dało się słyszeć pewien szelest. Od strony Fortu Kamiennego ktoś się podkradał. Jak się zdaje, było ich przynajmniej kilku, różnie uzbrojonych, bowiem Varenius mógł dosłyszeć zarówno cichy szczęk metalu, zapewne zbroi, jak i zwykły szelest kogoś skradającego się.

Dentern fon Gyinder var Quantin
Grupa postanowiła podkraść się do podróżników obozujących w dalszej części szlaku. Uczynili to jednak dopiero bardzo wczesnym rankiem, zanim zgaszono jeszcze pochodnie w fortach po obu stronach drogi. Luźną formacją przeszli po szerokim łuku i zaczęli przemieszczać się możliwie cicho od strony Fortu Kamiennego.
W pierwszej kolejności szli obaj tropiciele, nieco dalej za nimi ork. Ringfeld szedł następny, a za nim osłabiony jeszcze kleryk i rycerz, którego zbroja szczękała nieco metalicznym dźwiękiem, mogącym zdradzić ich pozycję.
Celem waszych podchodów okazała się dwójka podróżników – pół-elf, zdaje się że jakiś czarodziej, oraz młodzieniec ludzki – chyba jego uczeń. W swoim obozie mieli jednego konia i jednego muła, zdaje się że ich wierzchowce.

Kroq Gar
Deszcz siąpił z nieba cienkimi stróżkami. Jaszczuroludzie razem z wozem przejechali już pewien dystans, po obu stronach drogi w wilgotnym powietrzu zaczynali dostrzegać już Forty Kamienny i Centralny, gdy natknęli się na ślady obozu jakiejś większej grupy, przynajmniej sześciu głów.
Obozowisko wydało się im zwinięte pospiesznie i dość niedbale – jego poprzedni mieszkańcy nie zadali sobie nawet trudu zamaskowania miejsca, w którym płonęło ognisko, czy zakopania resztek prowizorycznego posiłku. Teraz żerowały już na nich małe, padlinożerne ptaki, dość popularne w tym regionie.
Jeśli grupa ruszy w tym momencie dalej, pomiędzy fortami natknie się na grupę czterech szwarcjańskich zbrojnych, zmierzających stronę granicy z Galben, oraz mężczyznę w szatach kapłana między nimi.

Ziggrisch Guile
Łotrzyk wyszedł z miasta przez północną bramę i ruszył samotnie w swoją drogę do Galben. Początkowo traktem, później na przełaj przemierzał kolejne kilometry dość szybko, jak na samotnego piechura. Jedynym problemem w podróży był padający z nieba drobny deszcz, utrudniający widzenie i nasączający wilgocią szaty Ziggrischa. Późnym popołudniem, gdy zatrzymał się na popas po obejściu od zachodu Fortu Kamiennego zauważył rysujące się w wilgotnym powietrzu ściany górskie, odgradzające Szwarcję od Galben. Niedaleko przed sobą Ziggirsch dostrzegł również leżące w wysokiej trawie ciało jakiegoś podróżnika, zapewne jak i on zmierzającego do Galben. Teraz już wyraźnie martwego.

„Beczka”
Gdy tylko karawana doszła do rozdroża, Dar’kh Anar zarządził skręt na zachód, w kierunku Grundburga. Ponieważ tą drogą często szły karawany kupieckie, przenoszące urobek górniczy oraz cenne futra z Vertlandu, Dar’kh uczynił bardzo przezornie, zabierając w Ogg dodatkową załogę. Co zaś tyczy się „Beczki”, jeśli wciąż zamierza podróżować do Galben, wybrał nieco okrężną, chociaż być może bezpieczniejszą trasę.
Po dniu marszu karawana była już bardzo blisko granicy. Słońce zachodziło dopiero, więc prawdopodobnie udałoby im się przed zapadnięciem ciemności przekroczyć granicę, gdyby nie jeden ważny szczegół:
Kobieta, podróżująca z nimi jako ktoś na kształt pasażera wyjęła ze swojej torby podróżnej coś, czym szybko rzuciła w jednego ze strażników karawany, a co okazało się długim nożem do rzutów, gdy sterczało już z pleców celu. Zanim jednak zdołała dobyć kolejnego, powalił ją na ziemię drugi ze strażników.
Po przeszukaniu jej rzeczy okazało się, że współpracowała z bandytami, którzy poprzednio napadli na karawanę – miała skrytobójczo wykończyć obsługę, a potem wrócić z wozem do Ogg. Zdaję się jednak, że dopiero zaczynała swoją karierę jako zabójczyni, była bowiem zbyt wolna i zbyt przewidywalna.
Dar’kh nakazał rozbicie obozowiska tuż przed granicą. Wszyscy byli zmęczeni i podenerwowani atakiem od wewnątrz, odpoczynek wydawał się więc najlepszym wyjściem.

Alamund Derry
Kapłan nudził się nieco. Kolejny dzień byli już w drodze do Galben, gdzie został wysłany przez kościół w związku z panującymi tam niepokojami wywołanymi śmiercią króla. Pociecha duchowa przyda się bardzo tym biednym mieszkańcom.
Podróżował konno, traktami, wraz z eskortą, którą przydzielały mu państwa poprzez które przejeżdżał na czas pobytu w ich granicach. Wszystko dzięki glejtowi od starszego brata, podpisanemu dodatkowo przez kilku ważnych dygnitarzy. Obecnie Alamunda ochraniało czterech ciężkozbrojnych szwarcjańkich jeźdźców, eskortujących go traktem z Fortu Centralnego do Fortu April, na terenie Galben.

__________________

INFO MG: Postarajmy się teraz trochę przyspieszyć. Chłopaki bez avatarów: wklejcie jakieś, proszę - to umila grę. Dołączył też do nas Radagast, jako kapłan Symriona, walka o władzę będzie wiec jeszcze bardziej wielostronna.
Poza tym, mam prośbę: chłopaki, nie decydujcie za mnie o przebiegu walk w które wplątuję wasze postaci, w porządku? Jakieś drobne kradzieże, czy inne takie mogą zależeć od waszej decyzji, ale nadal, jakkolwiek by nie była wyluzowana atmosfera w naszej sesji, wszystkie ważne rzeczy zależą ode mnie. To tyle.
Pozdrawiam.
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline