Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2012, 01:13   #192
Grytek1
 
Grytek1's Avatar
 
Reputacja: 1 Grytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie coś
Tarin, który również nie przepadał za nekromantami nie miał nic przeciwko pozbyciu się jednego z przedstawicieli tej profesji.
- [i]Może byś przy okazji posprzątał?/i] - zwrócił się do nekromanty. - Chyba nie zostawisz tu takiego bałaganu?
- A to ja ich pozabijałem? To ja im kazałem się pozabijać? Sami się mordowali nawzajem to niech się sami chowają. Lub wy ich pochowajcie, droga wolna. - odparł osobnik w czerni. Zaś gdy Wulfram próbował zajść plecy nekrofi... nekromantę, jemu samemu drogę zaszła mumia. Może i czarownik był rozkojarzony, ale jego ochroniarze czujni.
Vestigia z całego serca nienawidziła tych paskudnych, obleśnych i plugawych istot. Jednym z jej życiowych powołań była walka z nimi. Nie zastanawiając się więc nad konsekwencjami, posłała w stronę mumii trzy strzały i sięgała już po następne...
Zastępująca drogę bestia spotkała się z szaloną furią jednookiego wojownika. Ciężka rękojeść ogromnego miecza trafiła wprost w pierś nieumarłej kreatury.
- Trzymaj swoich niewolników w ryzach - zaryczał.
Strzały błyskawicznie (i oczywiście niespodziewanie) wystrzelone przez Elfią Tropicielkę, ugodziły w tors Mumii... choć tylko dwa razy. Trzeci z pocisków odbił się zupełnie przypadkiem od szerokiej branzolety jaką obwiązany bandażami nieumarły nosił na nadgarstku, podnosząc akurat w górę łapska, z głośny jękiem niezadowolenia... który spotęgował jeszcze bardziej cios mieczem zadany przez Wulframa.
- Jak dzieci... - Daritos pokręcił głową i przyglądał się reakcji nekromanty (i jego podwładnych) na atak, będąc gotów wkroczyć do akcji.
- RgghH.. - Saebrineth powstrzymała się od przekleństw, nie kocha się zbytnio w nieumarłych, ale też nekromantyczny jegomość nie przejawiał wrogości wobec nich, a mogły jego sztuczki przysporzyć nie tylko guzy. Wyciągnęła jednak szable, przyglądając się rozwojowi sytuacji.
- Czemu atakujecie moje sługi, skoro wam nie zagrażają? Czyżby brakowało wam wrogów, że szukacie kolejnych?- nekromanta wydobył zza pazuchy dziwny medalion, w kształcie byczej czaszki.


- Niech pochłoną was wyziewy plagi Pustkowi Zagłady i Rozpaczy!-krzyknął, a z oczodołów i nozdrzy byka wydobywać się zaczęły ciemnozielone i wyjątkowo śmierdzące opary, które w mig pochłonęły zarówno nekromantę, jak i całe pole bitwy, łącznie z przebywającymi na nim awanturnikami. Smród był straszliwy, wzrok z trudem przebijał mglisty opar. A konie popadały w panikę. Niemniej wyziewy jakoś szybko uległy rozproszeniu. Tyle że... nekromanta i jego nieumarłe sługi znikły, zapewne wykorzystując mglisty opar do rejterady.
Awantrunikom nic się nie stało, aczkowliek trupy poległych pokryły się ciemnymi wybroczynami i zaczęły gnić w przyspieszonym tempie, wydzielając mocny odór.
Zaś krzyki głosów w głowie Raetara przybrały kształt otępiających wrzasków. Samotnik zacisnął dłoń na swym czole dostając migreny od tych wrzasków. Głosy były niespokojne... i on też.
-To nie koniec... chyba. Coś jest nie tak.- mruknął w końcu Samotnik. Szkoda tylko że nie wiedział, co.
- Oczywiście że coś jest nie tak, mamy do czynienia z oszalałym magiem.- dodał Wulfram kolejny raz dziwiąc się tendencji maga do wygłaszania oczywistych oczywistości.
-Nie... po takim teatralnym wystąpieniu, powinno być coś więcej. Potwór, wybuch ognia, kwas trawiący ciało. Powinno być jakieś zagrożenie.- odparł w odpowiedzi Raetar.-Okruchy... się niepokoją. A to zawsze zły znak.
- Jedyne co widzę, to zwłoki rozkładające się w niepokojącym tempie. - powiedział Daritos zasłaniając usta dłonią. - Może to dziwnie zabrzmi, ale czy nekromanta może czerpać moc z takiego rozkładu, jak czarodziej z bereł?
-Nie wiem czy czerpie z tego jakąś negatywną energię, ale materiału ma tu dość do “obróbki”. Jeszcze z tego dopiero zarazę zabójczą powoła do istnienia i ześle na nas, z allipami i gorszymi
nieumarłymi niż mumie.
- złowróżebnie Saebrineth wysyczała, nie mogąc się doczekać, jaką to niespodziankę zabójczą im zafunduje zaatakowany nekromanta.
-Na Pustkowiach Zagłady i Rozpaczy pełno jest plag, wszelakiego rodzaju... Ma więc duży wybór.- Samotnik zgodził się z rozumowaniem elfki.
- Cholerny nekromanta! - zaklęła pod nosem Vestigia. - Im szybciej się stąd zbierzemy, tym lepiej. - W głębi duszy miała nadzieję, że go znów spotkają, a wtedy pożałuje powoływania do życia tak nędznych kreatur.
Daritos mruknął coś pod nosem, jednak brzmiało to bardziej jak warknięcie. Następnie spojrzał na Meggy.
- Wszystko w porządku? - spytał, a w odpowiedzi otrzymał wzruszenie ramionami. Dopiero po chwili dziewczyna się odezwała.
- No chyba tak... - Powiedziała.
Zaklinacz kiwnął głową na znak, że przyjmuje taką odpowiedź do wiadomości, po czym spojrzał w niebo i wypowiedział zaklęcie, które miało wyczarować magiczne oko-zwiadowcę wysoko w powietrzu - chciał się dowiedzieć jak duże jest to pobojowisko i czy nekromanty nie ma jeszcze gdzieś w pobliżu. Albo czegokolwiek żywego. I po chwili było już jasne, że nie było. Miłośnik żywych trupków ulotnił się wyjątkowo szybko wraz ze swymi nieumarłymi sługami, pozostawiając awanturników samych sobie...
- Zniknął... - powiedział Daritos po chwili nieobecnego wpatrywania się w przestrzeń. - Albo planuje coś wyjątkowego z dużej odległości. Nie wiem jak wy, ale ja nie mam ochoty być w pobliżu, kiedy rozlegnie się finał jego małego przedstawienia.
 
Grytek1 jest offline