Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2012, 02:57   #27
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





- Łot, psia jucha je... – ojciec Josta zmiął cicho pod nosem i urwał w pół słowa jakby ugryzł się w język.

Spokorniałym wzrokiem zerknął to na ciało nieboszczyka, to na wyryty w kamiennej tablicy nad progiem symbol kruka. Józef pokręcił głową wpatrując się na swoje świąteczne, obrzygane przez Gotte kamasze.

Młody Miller zaś w trymiga na czworaka zasuwał do wyjścia, kiedy rzeźnik przytomnie spojrzał po niewyraźnych minach co poniektórych. Nogą wysunął stojący pod stołem drewniany kubeł i pchnał go w stronę tracącej kolory Wiejskiej Straży.

- Jakbyco żołądki opróżniać do tego. – dodał szybko ze zrozumieniem i obawą, że i reszcie kiszki podskoczą do gardeł.

Wszak ktoś wymiociny po torsjach Gotte posprzątać będzie musiał, a że w Przechowalni Morra ciało ojca Fryderyka leżało, to zapewne nikogo ponad tych co już widzieć okaleczone członki musieli, wpuszczać do loszku się nie będzie. Tak więc jasnym było, że ta wątpliwa przyjemność spadnie na gospodarzy, czyli Josta lub Józefa.

- Taaaa... – odezwał się Herr Schlachter na przebrzmiałe już słowa syna odwróciwszy się twarzą do stołu, z wykrzywioną w odrazie, kiedy patrzył na okaleczone truchło ojca Gottlieba. – Musioł pewnikiem nasamprzód oberwać czym twardym po łbie. – przełknął ślinę. – Czacha nie wytrzymała i wyzionął ducha nieborak od razu inoczej gębę grymaśną by mioł od bólu na żywca zadanego. - pokiwał głową. - Chybo, że wyrżnął się sam łepetyną o jaki kant jak padoł, mizerny on był wczoraj z wieczora i narzekoł od rana, że sypiać nie może... A resztę to jaka bestia nieczysta zrobiła z lasu, he? Może popili na czuwaniu, się pospali i przegapili co na murach i wstyd było przyznać się przy Wójcie, he? – spojrzał spode łba niby niechcący na Bauera i zaraz potem badawczo na synowca, ale w jego głosie nie było słychać złośliwości, jedynie zły humor.

Tymczasem Gotte łapczywie łykał świeże powietrze. W chałupie rzeźnika poruszały się firany w kuchni, ale nikogo młody szewc nie dojrzał. Reszta drewnianych okiennic była szczelnie zamknięta. Wieś stała cicho i nikogo w zasięgu wzroku nie widział. Nawet pies Josta nie wychodził z budy. W gębie Gotte niesmacznie od gorzkich resztek jedzenia się robiło. Piwem musiał się Miller niestety obejść na tę chwilę, ale nie dalej jak rzut kartoflem wszak płynęła wiejska rzeczka. A i przecie, znacznie bliżej, w zagrodzie z wieprzami Schlachterów stało w słońcu pełne wody koryto.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline