Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2012, 08:49   #33
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
BÅ‚yszczÄ…ce oczy wroga.

Zdążyła w nie spojrzeć, nim Alarif przemówił, a góral padł na ziemię. Ciemne w twarzy poznaczonej sinymi pasmami tatuaży, obce i tajemnicze, a jednak ludzkie. Czy wróg, sługa Angmaru, nie powinien mieć na obliczu wypisanej jasno nikczemności? Czy w oczach wroga nie powinny być, nawet głęboko skryte, ale obecne okrucieństwo i nienawiść?

Oni, jej towarzysze skryci w cieniach opuszczonej wieży zapewne to wiedzieli. Starsi byli od niej, więcej świata widzieli i częściej zaglądali w głąb ludzkich serc. Ona stała ukryta pośród gubiących listowie krzewów, góral brnął przed nią w błocie, w jego ręku lśniło ostrze - a ona nie wiedziała.

Modron, córka Arlana, z krwi Beorna, w swoim krótkim życiu nie miała wrogów. Nie spotkała nikogo, kto szedłby na nią z żądzą krwi w oczach. Nigdy też nie zabiła człowieka.

Bo to człowiek był przecie. Dziwny człowiek, z obcego plemienia, z dziwną, obcą twarzą - jak i jej twarz musiała się wielu wydawać dziwna i obca. Ale człowiek, krew i kości, i serce bijące pod warstwami odzienia, a nie plugastwo zrodzone z ciemnych mocy i czarów. Jak niby miała poznać i rozsądzić, że jego serce jak robak toczy zło, zło którego też nie znała i nie rozumiała? Jedyną tego oznaką miało być to ostrze, które ściskał w dłoni. To zaś oznaczać mogło wszystko, albo oznaczać mogło nic. W tym morzu możliwości także i to, że ten obcy człek został oszukany lub poszczuty. Ze zraszanego deszczem mroku wypłynęły słowa nauk ojca, mądrego człowieka, który przekazał jej własną wiarę, że każdy, gdziekolwiek się znajdzie, nigdy nie przestaje być sobą, a w największych ciemnościach ocalić może tylko prawda własnego serca.

- Nie rań - uczył córkę Arlan pod ciemnymi liśćmi Mrocznej Puszczy, w wilgotnym oddechu lasu przesyconym zapachem mchu i paproci. - Nie rań, gdy wystarczy mocniej chwycić. Nie okaleczaj, gdy wystarczy zranić. I nie zabijaj, gdy wystarczy okaleczyć. Nie ty wzniecasz iskrę życia, nie masz prawa jej zadusić, dopóki nikt nie chce zadusić twojej własnej. Nigdy nie wiesz, co komu przeznaczone.

Martwy nie naprawi błędu. Martwy nie powie, co go tu przywiodło. Żywy i sprawny może wrazić ostrze w serce jednego z tych, których z braku lepszego określenia nazywała druhami. Otarła twarz z wody, wybrała strzałę i uniosła łuk. Mierzyła długo, ale i on, ten obcy, dziwny człek, pełznął powoli. Miała czas, by wykrzesać z siebie bezwzględność i by znaleźć spokój.

Strzała furknęła w powietrzu jak zrywający się do lotu ptak.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 31-10-2012 o 09:09.
Asenat jest offline