Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-10-2012, 21:39   #31
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Widząc że Bali drepcze w mrok, Meridian podreptał za nim, starając nie dać się za dużo wyprzedzić. Dość pewnie trzymając swój miecz, wpatrywał się w ciemność starając się dostrzec wroga lub cokolwiek.
-Ciekawe czy są groźni wyszeptał do Baliego.
 
vanadu jest offline  
Stary 30-10-2012, 23:32   #32
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Girion za bardzo nie wiedział, o co chodzi, bo każdy z kompanów podawał mu różną taktykę. Najpierw Bali powiedział mu, aby pilnował wejścia, następnie Seoth, by wyruszył w trójce mającej za zadanie frontalny atak, a na koniec za Balim wyrwał się nieco nadgorliwy hobbit, wprowadzając już kompletny galimatias. Skoro jednak ich trójka postanowiła zaatakować, on sam wolał pozostać przy wejściu, chowając się nieco w nim, by przejąć rolę tego atakującego z zaskoczenia. Przyczajony przy wejściu trzymał więc w prawej dłoni kord, wypatrując i nasłuchując przeciwników, bowiem zapewne w mokrych warunkach ciężko będzie bezgłośnie biec w jego stronę, by znaleźć ewentualny dobry moment do ataku z zaskoczenia.
 
Zara jest offline  
Stary 31-10-2012, 08:49   #33
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Błyszczące oczy wroga.

Zdążyła w nie spojrzeć, nim Alarif przemówił, a góral padł na ziemię. Ciemne w twarzy poznaczonej sinymi pasmami tatuaży, obce i tajemnicze, a jednak ludzkie. Czy wróg, sługa Angmaru, nie powinien mieć na obliczu wypisanej jasno nikczemności? Czy w oczach wroga nie powinny być, nawet głęboko skryte, ale obecne okrucieństwo i nienawiść?

Oni, jej towarzysze skryci w cieniach opuszczonej wieży zapewne to wiedzieli. Starsi byli od niej, więcej świata widzieli i częściej zaglądali w głąb ludzkich serc. Ona stała ukryta pośród gubiących listowie krzewów, góral brnął przed nią w błocie, w jego ręku lśniło ostrze - a ona nie wiedziała.

Modron, córka Arlana, z krwi Beorna, w swoim krótkim życiu nie miała wrogów. Nie spotkała nikogo, kto szedłby na nią z żądzą krwi w oczach. Nigdy też nie zabiła człowieka.

Bo to człowiek był przecie. Dziwny człowiek, z obcego plemienia, z dziwną, obcą twarzą - jak i jej twarz musiała się wielu wydawać dziwna i obca. Ale człowiek, krew i kości, i serce bijące pod warstwami odzienia, a nie plugastwo zrodzone z ciemnych mocy i czarów. Jak niby miała poznać i rozsądzić, że jego serce jak robak toczy zło, zło którego też nie znała i nie rozumiała? Jedyną tego oznaką miało być to ostrze, które ściskał w dłoni. To zaś oznaczać mogło wszystko, albo oznaczać mogło nic. W tym morzu możliwości także i to, że ten obcy człek został oszukany lub poszczuty. Ze zraszanego deszczem mroku wypłynęły słowa nauk ojca, mądrego człowieka, który przekazał jej własną wiarę, że każdy, gdziekolwiek się znajdzie, nigdy nie przestaje być sobą, a w największych ciemnościach ocalić może tylko prawda własnego serca.

- Nie rań - uczył córkę Arlan pod ciemnymi liśćmi Mrocznej Puszczy, w wilgotnym oddechu lasu przesyconym zapachem mchu i paproci. - Nie rań, gdy wystarczy mocniej chwycić. Nie okaleczaj, gdy wystarczy zranić. I nie zabijaj, gdy wystarczy okaleczyć. Nie ty wzniecasz iskrę życia, nie masz prawa jej zadusić, dopóki nikt nie chce zadusić twojej własnej. Nigdy nie wiesz, co komu przeznaczone.

Martwy nie naprawi błędu. Martwy nie powie, co go tu przywiodło. Żywy i sprawny może wrazić ostrze w serce jednego z tych, których z braku lepszego określenia nazywała druhami. Otarła twarz z wody, wybrała strzałę i uniosła łuk. Mierzyła długo, ale i on, ten obcy, dziwny człek, pełznął powoli. Miała czas, by wykrzesać z siebie bezwzględność i by znaleźć spokój.

Strzała furknęła w powietrzu jak zrywający się do lotu ptak.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 31-10-2012 o 09:09.
Asenat jest offline  
Stary 31-10-2012, 11:57   #34
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Słysząc za sobą głos, Bali aż się wzdrygnął. Momentalnie odwrócił się i zamachnął toporem. Na szczęście w porę dostrzegł przed sobą małego hobbita, z równie małym mieczem w dłoni. Meridian wyglądał żałośnie w ociekającej wodą opończy, z włosami przyklejonymi do twarzy i częściowo zasłaniającymi jego oczy.
- Co tu robisz? - syknął khazad, opuszczając broń. - Chyba powiedziałem, żebyście pilnowali wejścia. Kto tam został? Wracaj do środka, tu może być niebezpiecznie...

Gdy skończył mówić, odwrócił się znowu, poprawił uchwyt na stylisku topora i dalej brnął w ciemność.
 
xeper jest offline  
Stary 31-10-2012, 15:55   #35
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Cóż, widać Meridian był cichszy niż mu się wydawało, gdyż zaskoczył swego towarzysza. Jednak mimo jego słów ruszył dalej wcale nie takim mały mieczem.
 
vanadu jest offline  
Stary 31-10-2012, 21:20   #36
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Reakcja Edainów zaskoczyła go. Spodziewał się, że będzie bardziej skoordynowana. Tymczasem jego słowa wprowadziły zupełny chaos w ich działaniach i na nieszczęście także w działaniach jego towarzyszy.

Sindar nie miał złudzeń, że Bali idzie zabijać, podobnie jak i reszta. Nie było czasu, by przemówić im do rozsądku. Jedyne co mógł zrobić Alarif to wybiec za nim w mrok i próbować zranić któregoś górala nim spadnie na niego bezlitosny topór khazada.

Elf pomimo deszczu bez większego trudu wypatrzył człowieka, który był najbliżej Baliego i posłał w jego kierunku strzałę. Alarif celował w nogi.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 01-11-2012, 13:40   #37
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ciemna, deszczowa noc nad Strażnicą dawnego Arnoru








Październikowa ulewa nie ustępowała. Drobne krople wody rozbryzgując się na jesiennej trawie poczęły tworzyć kałuże, które wzbierając zmieniały się w maleńkie strumyczki spływające w dół wzgórza. W stronę ciemnej linii arthadańskiego lasu.

Zaraz jednak miast wody wzgórza Arthedainu miała obmyć krew.




[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=_jKgBEKXvtg&feature=relmfu[/MEDIA]




Córka Arlana


Modron drżała z chłodu obserwując pogrążoną w mroku wieżę. Zdecydowała się wreszcie. Przymknęła jedno oko i delikatnie wypuściła strzałę w kierunku pełznącego wśród ulewnego deszczu wroga. Pocisk poszybował wysoko w górę, a następnie opadł dwa łokcie na lewo od pleców mężczyzny nie czyniąc mu żadnej szkody. Wbił się niegroźnie w rozmokłą ziemię. Mężczyzna wzdrygnął się wyraźnie i porzuciwszy swą poprzednią taktykę, poderwał na równe nogi, a następnie rzucił w kierunku strażnicy z nożem w dłoni. Na swoje nieszczęście po paru krokach poślizgnął się na murawie i wyrżnął jak długi.

Kobieta z Beijibarów nie namyślała się więcej. Posłała w jego kierunku kolejną strzałę, a za nią następną. W napięciu oczekując na rezultat porwała leżący nieopodal sękaty konar drzewa. Tym razem strzał był skuteczny, aż za bardzo. Drugi pocisk przyszpilił prawą dłoń mężczyzny do ziemi. Trzeci zaś ugodził boleśnie w bark.


Khazad, Eothraim, Hobbit

Ci z awanturników, którzy wychynęli z suchej kryjówki w strażnicy od razu pożałowali swej decyzji. W mgnieniu oka przemokli od stóp do głów. Zrobiło się zimno. Para buchała im z ust. Woda lepiła się do włosów, utrudniając widoczność, stopy ślizgały się po rozmokłej trawie.

Wtem błysnęło raz i drugi. Z oddali od strony odległych Gór Mglistych, słychać były odgłosy grzmotów.
W tym właśnie momencie Bali w strugach deszczu dostrzegł jednego z krępych górali sunącego ku wejściu wieży. Tuż przy porosłym mchem murze.

Krasnolud ruszył mu naprzeciw z trudem utrzymując równowagę. Za brodaczem brnęli drobny Rivershower i milczący Eothraim z dalekiego Eorstanu w Rhovanionie.

Khazad z wprawą zastąpił drogę Dunlandczykowi i bez namysłu zamachnął ogromnym toporzyskiem. Tuż koło jego ucha śmignęła długa pierzasta strzała i poszybowała w kierunku człowieka z Rhudauru. Ten jednak schylił się w porę unikając pewnej śmierci.

Błysnęła kolejna błyskawica, które rozświetliła wzgórze. Na jedno uderzenie serca zrobiło się jasno jak w dzień.

W odpowiedzi z szybkością kąsającej skalnej żmii nieprzyjaciel z Rhudauru posłał sztylet w kierunku Seotha, który przebił się przez skórznię i lekko zadrasnął Eothraima w ramię. Mimo powierzchownej rany zapiekło jak od smagnięcia nahajem.

Krasnolud zaklął szpetnie na ten fortel wroga, lecz zaraz sam jedynie o cal uniknął ciosu ciężkiego dunlandzkiego topora, który z pewnością rozpłatałby go na pół. O mało co nie wpadłby na Meridiana, który próbował w tym czasie dźgnąć swym orężem górala.

- Broggha! - usłyszeli bojowy krzyk Dunlendina.

- Durin! - odparł mu syn Naina i z całą mocą swych krótkich ramion wyrżnął przeciwnika w głowę. Góral z krwawą raną na potylicy opadł bez ducha na ziemię. Meridian zdołał ugodzić brodatego mężczyznę w podbrzusze.

W tym czasie Seoth odrzucił precz wraży sztylet i dopadł do leżącego w kałuży czarnej krwi wroga. Z wściekłością uznał, że nie było co poprawiać po brodatym ludzie.

Krasnolud rozejrzał się za kolejnym przeciwnikiem i dostrzegł dwóch skradających się z drugiej strony wieży. Ku stojącemu w wejściu Girionowi. Nieopodal stał też Elf z długim łukiem w dłoniach.

Seoth bez namysłu rzucił się ku wrogom, lecz stracił zaraz równowagę na śliskiej trawie. To musiało go zaboleć bardziej niż draśnięcie sztyletem.
Nad nim zwinnie przeskoczył Meridian i z mieczykiem w dłoni popędził wesprzeć Gondoryjczyka.


Wejście wieży

Dwóch Ludzi ze Wzgórz zaatakowało pilnujących wejścia Elfa z Girionem. Alarif był jednak gotowy. Strzała Sindara tym razem nie chybiła celu i ugodziła jednego napastników w nogę, który niezdarnie rzucił się do ucieczki.

- Biały Diabeł... - wydarło się z ust wijącego się na ziemi człowieka, gdy dojrzał jasne włosy Szarego Elfa.

Drugi Rhudauryjczyk miał mniej szczęścia. Zimna stal człowieka z Gondoru była mniej miłosierna. Girion sparował cios topora. A następnie, niczym po trzykroć przeklęty Korsarz z Umbaru, nie siląc się na finezję, rozpruł klingą trzewia Rhudauryjczyka. Gdy nieprzyjaciel dotknął skalistej ziemi był już martwy.




===


Seoth: minus 2 punkty Kondycji
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 01-11-2012 o 14:04.
kymil jest offline  
Stary 02-11-2012, 11:06   #38
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Pomimo chłodu i sączącego się z nieba deszczu Modron zrobiło się gorąco, a w jej uszach narastał łupiący łoskot. Jakby ci obcy, Ludzie ze Wzgórz, jakąś tajemną, plugawą magią poruszyli podstawy opuszczonej strażnicy, by ją obalić i pogrzebać ich wszystkich pod kamieniami. Wieża stała jednak jak stała wcześniej, milcząca i samotna, pomnik dawno minionych czasów.

To krew, zrozumiała córka Arlana, i niemal się roześmiała z ulgi. To tylko moja własna krew dudni mi w uszach. Nie ma tu żadnej magii...

A jednak, gdy wyszła z zarośli, podniosła upuszczony przez ranionego przez siebie człeka nóż, nie była już tego taka pewna. Oczy górala były oczami człowieka, ale jego pokryta tatuażami twarz - przerażająca i nieludzka. Ktoś taki może być czarownikiem, uznała. Jak nic może.

Krwawił jednak całkiem zwyczajnie, i patrzył na własną dłoń przeszytą strzałą jakby był to jadowity wąż. Modron przykucnęła przed rannym i zaciągnęła mocniej pod szyją opończę Khazada, nagle własny brak przyodziewy wydał jej się nie na miejscu. To był obcy. Nie wiadomo, co zrobi.

- Nie ruszaj strzały - ostrzegła go - pozrywasz mięśnie i będziesz kaleką. Mocno krwawisz, możesz też zostać trupem. Rozumiesz to, czarowniku? Rozumiesz, co mówię?

Skinął tylko pomału głową, ni słowa nie rzekł. Jakby mu było wszystko jedno, czy się wykrwawi czy nie. Czarownik. Albo coś gorszego. Była tego coraz bardziej pewna - jak i tego, że nie poradzi sobie sama. Mógł jej naopowiadać bajek, a ona weźmie to za dobrą monetę. Albo nie rzec nic i umrzeć jej na rękach.

- Alarifie? Pozwól tu! I przynieś szarpie jakieś! - zawołała, nachyliła się do górala i wycedziła przez zęby: - Zadałam ci pytanie. Niemówienie nie jest mądre.

Wzięła nóż w zęby i szybkim ruchem złamała drzewce strzały tkwiącej w dłoni czarownika, by wyjąć ją z rany. Ujęła znowu nóż w rękę i przysiadła na piętach.
- Nie dotykaj ziemi. Niech krew płynie, rana się oczyści. Może cię opatrzę, jak zaczniesz mówić. Czemu nas atakowaliście? Widzę cię pierwszy raz w życiu, zrobiłam ci co? Ktoś z nas zrobił? Bogaczami też nie jesteśmy, nie na tyle by ryzykować starcie - zmrużyła oczy. - Ilu was jest w okolicy? Przemyśl sobie tę odpowiedź dobrze. Jeśli ktoś jest, to zostawię cię tu, przywiązanego do drzewa, i takiego cię znajdą. A jeśli nikt, to na miejscu ubiję, abyś się nie męczył.

Przygryzła wargi i milczała, bo i czarownik milczał. Dotknęła dłonią bransolety na swoim ramieniu.
- Widziałeś... kiedyś coś takiego? - postukała paznokciami w miedzianą ozdobę.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 02-11-2012 o 13:12.
Asenat jest offline  
Stary 02-11-2012, 16:37   #39
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ulewa szalała wokół. Góral zaciskał zęby z wysiłku na zabiegi pielęgnacyjne Modron, ale z jego ust nie wydarł się nawet lekki jęk. Trawił w spokoju słowa dziewczyny, by w końcu odpowiedzieć chrapliwym głosem.

- Było nas sześciu, gdy dojrzeliśmy ruiny wieży. Tylu zostało z rejzy na ziemie Arthedainu. Zostaliśmy rozbici parę mil stąd na Wschód przez karny oddział z jasną gwiazdą na proporcu. Strażnicy urządzili zasadzkę... - przerwał na chwilę, lecz zaraz ciągnął pewnym głosem.

- Nikogo z moich pobratymców nie ma w tej przeklętej okolicy. Mój klan mieszka na ziemiach należących do Rhudauru. Poza tymi dwoma, którzy czmychnęli na dźwięk głosu Białego Diabła. Są pewnie niedaleko stąd. - jego twarz wykrzywiła się z wściekłości zmieszanej ze strachem.

- A teraz dziwna dziewczyno... Zabijesz mnie czy puścisz wolno? Nie chcę żyć w niewoli u psów Północy.

Spojrzał wreszcie na półnagie ciało Modron i mruknął pogardliwie.

- Okryj się nieco. Nie przystoi dziewce chadzać bez giezła...
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 02-11-2012 o 16:46.
kymil jest offline  
Stary 02-11-2012, 16:46   #40
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Stał, cały mokry nad ciałem zabitego człowieka i wpatrywał się w martwą, pokrytą dziwnymi wzorami twarz. Emocje związane z walką opadły. Zastanawiał się po co ci ludzie tutaj przyszli i dlaczego słysząc głos elfa zaatakowali. Ten z pewnością nie odpowie na pytania. Bali wytarł ostrze topora o ubranie zabitego Dunlandczyka i wolno, uważając aby nie poślizgnąć się na mokrej trawie i błocie, wrócił do wieży. Popatrzył na martwego człowieka z rozpłatanym brzuchem, potem rozejrzał się w poszukiwaniu pozostałych.

Dwóch rannych napastników usiłowało uciec, ale jednego sprawnie pochwyciła Modron i nawet zaczęła coś do niego gadać. Drugi czołgał się w trawie, a z jego nogi sterczał kikut elfiej strzały, która ułamała się przy upadku.

- Stój! – krzyknął do niego Bali i wciąż zwracając uwagę jak stawia stopy, ruszył w jego stronę. Miał zamiar go złapać i zawlec do wieży. Tam, pod dachem na pewno były lepsze warunki aby go przesłuchać, dowiedzieć się kim był on i jego towarzysze oraz poznać cel ich pobytu w tych stronach.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172