Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2012, 10:07   #29
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dobrze, że nie ja, pomyślał Jost, gdy Jotte w efektowny sposób pokazał wszystkim, co zjadł ostatnio.
Z trudem powstrzymał się, by nie iść w ślady młodego Millera. Przykład, czasami, człek bierze wbrew własnej woli. Tym razem udało się.

Śmierdząca kałuża na podłodze na moment oderwała myśli Josta od leżącego na stole ciała, ale nie na długo.

- Ojciec, co wy... - zaprotestował, widząc skierowany w swoją stronę wzrok ojca. - Całą noc my z Erykiem nie spali. Chodzili my i rozmawiali. Gdyby który zasnął, to by go drugi wnet w zadek kopnął z przyjemnością wielką.

Co tego uderzenia w łeb, to ojciec miał rację. Nikt by spokojnie nie leżał, gdyby go na żywca cięli. A nawet gdyby krzyczeć nie mógł, bo mu gębę zatkali, to twarz by mu się z bólu wykrzywiła.

- Ojciec Gottlieb zawsze w święto słabował, tak ich nie lubił - mówił dalej. - Wszak zakazać ich chciał i nigdy w zabawach udziału nie brał. Humor zawsze mu psuły, ale czy sypiać nie mógł wcześniej? Nie pomnę. To może Angela wiedzieć cosik będzie o owej bezsenności, co ojca Gottlieba dręczyła.
- A ojciec z pewnością tak słaby nie był, żeby się przewracać. Miastowy był, ale nie słabota jaka. Chyba że by poślizgnął się na czym, ale Angela nie zostawiłaby nic na podłodze w świątyni. Dbała o nią jak matka o swoje świąteczne talerze.
- Gdyby upadł i czaszkę sobie rozwalił o kant, to ślad by tam musiał zostać, na tym kancie, ot co. A to byśta zauważyli. Ani chybi w łeb dostał. Chyba że...
Zamilkł na chwilę, bo inna myśl mu do głowy przyszła.
- Chyba że mu kto dekoktu jakowego zadał - dokończył. - Otruł ojca Franciszka, albo przytomności zbawił. Tyle tylko, że ojciec nic jeść ni pić nie chciał, gdyśmy świętowali.

Zrobić taką miksturę mogła choćby Stara Maryna. Albo i on sam. Ale od kogo by ojciec Franciszek jadło czy napitek przyjął. Nie od Martyny wszak.
 
Kerm jest offline