Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2012, 22:57   #194
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Zaklinacz, widząc co się dzieje przy ognisku pomiędzy “Meggy” i przerośniętym osiłkiem, postanowił przejść obok ogniska...
… i “niechcący kichnąć” posyłając stożek mroźnej energii w stronę ogniska, oraz Foraghora.
Co za nieszczęście, ognisko prawie całkowicie zgasło.
- Przepraszam najmocniej. - powiedział zwężając nieco oczy. - Ten dym działa na mnie chyba alergicznie, paskudna sprawa.
- Szlag by cię trafił koleś! - Ryknął Barbarzyńca, po czym zaczął się otrzepywać z lodu, zupełnie jakby owy “wypadek” nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia. Spojrzał na zagaszone ognisko, na Daritosa, znowu na zagaszone ognisko, po czym pokręcił głową.
- Nikt nie lubi zimnego - Powiedział, po czym... po czym zwrócił się do “Meggy”, by ponownie je rozpaliła, a ona to zrobiła!
- Na przyszłość uważaj gdzie smarkasz - Foraghor machnął niedbale ręką w stronę Zaklinacza, po czym odszedł od ogniska (i co ważniejsze “Meggy”), i zaczął za czymś grzebać w swoim plecaku...
- Nie jesz? - Spytała dziewczyna Daritosa, stając tuż przed nim.
Zaklinacz w tym czasie odprowadził Barbarzyńcę wzrokiem z grymasem zniesmaczenia na twarzy, po czym spojrzał na “Meggy”. Od razu się rozpogodził.
- Nie muszę. - powiedział, wskazując na mały, przeźroczysty kamyczek w kształcie wrzeciona, który cały czas latał wokół jego głowy.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że się patrzył na ciebie jak wygłodniały prosiak, prawda? - grymas powrócił na jego twarz.
- Serio? - Zdziwiła się, zerkając na Foraghora, choć jej wzrok szybko powrócił do Daritosa - A to... a to świnia! - Szepnęła, a na jej ustach pojawił się drwiący uśmieszek.
- No... no dokładnie. - Zaklinacz zaśmiał się. - Powinnaś bardziej uważać. Wiem, że jesteś dużą dziewczynką i w ogóle, ale tacy jak on mają czasem nierówno w czubie. - chrząknął.
- Dobrze tatuśku, będę się pilnowała - Przygryzła wargę, robiąc minkę - Ale ty mnie i tak przypilnujesz prawda? - Zatrzepotała rzęskami.
- Hmm... - przysunął się bliżej do niej i objął rękami, dłonie trzymając u dołu jej pleców. - Może cię zamknę i będę trzymał pod kluczem?
- Niedoczekanie twoje! - Pacnęła go dłonią w tors - Jeszcze by...
- Może sobie stworzycie znowu chatkę? - Wtrąciła się w rozmowę bezczelnie Arasaadi, spoglądając na parkę przymrużonymi ślepkami.
- Nie masz przypadkiem jakichś orków, którzy czekają na bełt w łeb gdzieś tam? - warknął Zaklinacz do Łotrzycy, po czym westchnął i odsunął się nieco od “Meggy” i spojrzał na nią pytająco. Ta z kolei, odwrócona tak by Arasaadi nic nie widziała, przewróciła teatralnie oczami, podsumowując wypowiedź Łotrzycy, wśród niemego śmiechu na ustach. Koniec końców, zajęli się jednak zwyczajowymi sprawami związanymi z postojem, a nie obściskiwaniem...

***

- Nasi wielcy dyplomaci będą teraz negocjować. - Zaklinacz szepnął do “Meggy” z rozbawieniem. - Moglibyśmy równie dobrze pójść do lasu, wyczarować sobie chatkę i wrócić za jakąś godzinę.
- Naprawdę? Masz teraz ochotę? - Spytała go, mrużąc oczka.
Jej odpowiedź zaskoczyła Zaklinacza. Nie sądził, że weźmie to na poważnie.
- Lepiej będzie jednak zostawić sobie tą przyjemność na wieczór. - powiedział wymijająco. - Bo może mi nie starczyć werwy, żeby przywołać taką ilość chatek, jak wczoraj.
- Ja się nie obrażę - “Meggy” uśmiechnęła się do niego, przenosząc wzrok na typka zaczepiającego Aislin, po czym dodała ściszonym głosem - Ci to pewnie też takie świnie co?
Daritos również uśmiechnął się do Zaklinaczki.
- No cóż, póki co nie widzę żeby się ślinili. - odpowiedział również ściszonym głosem, i kontynuował jakby oboje obserwowali parę dzikich zwierząt w czasie godów. - Ale świnie potrafią być cwane, mamią cię swoimi przyjacielskimi zachowaniami i głębokim zrozumieniem dla twoich problemów, by potem rzucić się bez ostrzeżenia, wziąć co chcą i iść w swoją stronę.
- Zapamiętam - Mrugnęła do niego, po czym stuknęła lekko konia piętami w boki, ruszając lekko do przodu - Czy i reszty wypada się bać? - Spoglądnęła na paniczyków przewodzących bandzie zbrojnych.
Zaklinacz zmrużył oczy i przez chwilę nie wiedział, czy “Meggy” nabija się z niego, czy faktycznie pyta. Wzruszył jednak jedynie ramionami i szybko się z nią zrównał.
- Nie, im raczej należy współczuć. - powiedział. - Ich własnej głupoty, której prawdopodobnie nigdy nie będą świadomi. Zresztą, sama słyszysz co mówią.
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 11-11-2012 o 18:46.
Gettor jest offline