Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2012, 14:22   #35
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Ink czuł, jak wszędzie dookoła napiera na niego grawitacja. Jakby ziemskie przyciąganie było niewiarygodnie wkurwione, na to, że Feeback tak bezczelnie gwałci jej podstawowe prawa. Dyszał coraz ciężej, od potu cały lśnił, przez odwodnienie, które następywało u nieg szybciej niż u ludzi, nabrał jeszcze jaśniejszych kolorów. Skóra pod tatuażem zaczęło mu lekko pulsować.
Stopniowo zaczął zmniejszać promień pola. Gdy już był nieco dalej, tam gdzie uwaga bojówkarzy nie skupiała się tak mocno, wyłączył je. Przez wywołany w ten sposób szok, upadł na chwilę na jedno kolano, niemal wypuszczając dziewczynę z objęć. Wziął dwa głębokie oddechy i poddźwignął się do góry.
Pierdoleni medycy... jego lud opiekę medyczną taktował niezwykle poważnie. Nie tylko dlatego, że Sarganom łatwiej było się “zepsuć”, chodziło o etykę pracy, o troskę o innych.
A tu... ludzie.
Oby chociaż ten jeden, oby nie zostawał na miejscu z powodu szoku spowodowanym raną.
- Hej! Hej ty! Pomóż jej! - Krzyczał, próbując przyspieszyć kroku.
Chłopak przez chwilę trwał sparaliżowany strachem, jednak nie dał sobie dwa razy powtarzać. Jakby przeszedł na automat, błyskawicznym, wprawionym ruchem uwolnił wózek z czeluści karetki, wrzucił na niego torbę ratownika i pociągnął w stronę Inka. Kosmita ostatnim wysiłkiem położył dziewczynę na przenośnym łóżku szpitalnym i padł na ziemię, prawie pozbawiony energii życiowej. Będzie potrzebował kilku chwil by zebrać siły. Póki co obserwował działania młodego ratownika, który robił wszystko co w jego mocy. W świadomości Feedbacka wszystko ciągnęło się w nieskończoność, a każdy ruch medyka nosił znamiona desperacji. Wreszcie dzieciak opuścił ręce i nos na kwintę, a z jego ust padł wyrok.
- Przykro mi - powiedział, nie patrząc na Inka.
- No... no... no to ci dopiero... - wysapał przekręcając się na ziemi. - To... to jak już ten... jak już ją uleczysz to pomożesz mi? Masz... wodę? - Oczy zachodziły mu mgłą (a to źle). Musiał jak najszybciej dojść do siebie. Żeby jej pomóc. Może ją zawiozą do szpitala i tam jej pomogą. Oby. Tak, oni na pewno pomogą swojej, jemu raczej niekoniecznie, ale da sobie radę. Jak ciężko tu mogło być o wodę i chwilę poleżenia na ulicy?
Chłopak podszedł do Inka i próbował sprawdzić jego parametry życiowe, szło mu niestety jak po grudzie. Jednego mógł być pewien, organizm Feedbacka różnił się zasadniczo od organizmów zwykłych ludzi. No i wydawało się, że jest odwodniony. Ratownik wyjął z torby butelkę wody z elektrolitami i pomógł swojemu pacjentowi się z nią zapoznać.
- Przykro mi, ale ona nie żyje - szepnął, gdy kosmita ugasił pragnienie i poczuł się trochę lepiej - Chciałby pan się z nią pożegnać?
Nie żyje? Ach, to o to mu chodziło z tym "przykro mi". Niezbyt bezpośredni gość. Ludzka empatia...
- Aha... nie żyje... mhm... - przetarł zmęczone oczy uśmiechając się pod nosem. - O kurde... ale zjebałem... mówię ci. T-R-A-G-E-D-I-A. - Westchnął ciężko wzdychając. Ten dzień był początkiem czegoś tragicznego, tego Ink był pewien. Musiał się ratować, co jednak biorąc pod uwagę, to że nie był w stanie uratować nawet jednej dziewczyny, nie dawało mu zbyt wielkich szans. Potrzebował pomocy.
- Eeee tego... jak się nazywasz? Podwieziesz mnie gdzieś tą karetką? W jakieś bezpieczne miejsce? I ją... nie wiem jak chowacie swoich, u nas zmarłych się pali. - Zwrócił się do ratownika z nadzieją w oczach. Oby umiał kierować jeden z tych ziemskich pojazdów. Oby był tak miły jak się wydawał.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline