Ulewa szalała wokół. Góral zaciskał zęby z wysiłku na zabiegi pielęgnacyjne Modron, ale z jego ust nie wydarł się nawet lekki jęk. Trawił w spokoju słowa dziewczyny, by w końcu odpowiedzieć chrapliwym głosem. - Było nas sześciu, gdy dojrzeliśmy ruiny wieży. Tylu zostało z rejzy na ziemie Arthedainu. Zostaliśmy rozbici parę mil stąd na Wschód przez karny oddział z jasną gwiazdą na proporcu. Strażnicy urządzili zasadzkę... - przerwał na chwilę, lecz zaraz ciągnął pewnym głosem. - Nikogo z moich pobratymców nie ma w tej przeklętej okolicy. Mój klan mieszka na ziemiach należących do Rhudauru. Poza tymi dwoma, którzy czmychnęli na dźwięk głosu Białego Diabła. Są pewnie niedaleko stąd. - jego twarz wykrzywiła się z wściekłości zmieszanej ze strachem. - A teraz dziwna dziewczyno... Zabijesz mnie czy puścisz wolno? Nie chcę żyć w niewoli u psów Północy.
Spojrzał wreszcie na półnagie ciało Modron i mruknął pogardliwie. - Okryj się nieco. Nie przystoi dziewce chadzać bez giezła...
Ostatnio edytowane przez kymil : 02-11-2012 o 16:46.
|