Stał, cały mokry nad ciałem zabitego człowieka i wpatrywał się w martwą, pokrytą dziwnymi wzorami twarz. Emocje związane z walką opadły. Zastanawiał się po co ci ludzie tutaj przyszli i dlaczego słysząc głos elfa zaatakowali. Ten z pewnością nie odpowie na pytania. Bali wytarł ostrze topora o ubranie zabitego Dunlandczyka i wolno, uważając aby nie poślizgnąć się na mokrej trawie i błocie, wrócił do wieży. Popatrzył na martwego człowieka z rozpłatanym brzuchem, potem rozejrzał się w poszukiwaniu pozostałych.
Dwóch rannych napastników usiłowało uciec, ale jednego sprawnie pochwyciła Modron i nawet zaczęła coś do niego gadać. Drugi czołgał się w trawie, a z jego nogi sterczał kikut elfiej strzały, która ułamała się przy upadku.
- Stój! – krzyknął do niego Bali i wciąż zwracając uwagę jak stawia stopy, ruszył w jego stronę. Miał zamiar go złapać i zawlec do wieży. Tam, pod dachem na pewno były lepsze warunki aby go przesłuchać, dowiedzieć się kim był on i jego towarzysze oraz poznać cel ich pobytu w tych stronach. |