Bez zbędnej efektowności, Girion efektywnie zabił swojego przeciwnika. Cóż, może wypadałoby zachować go przy życiu, w końcu drużynowy elf mocno zabiegał, by zakończyć to pokojowo, toteż pewnie i wolałby uniknąć śmierci napastników. Wyszło jednak inaczej, ale przynajmniej o jeńców nie trzeba było się martwić, bo zadbali o nich jego kompani. Już miał także gonić zranionego górala, lecz widząc biegnącego krasnoluda, nie wcielił w życie swojego zamiaru, bowiem byłoby to zbyteczne. Odezwał się tylko z lekkim współczuciem do niezwykle pokojowego Alarifa, patrząc na trupa leżącego nieopodal. - Że to jeszcze ciebie, elfie, zwą diabłem. - Po czym wzruszył ramionami, dziwiąc się zachowaniu zgrai ludzi z Rhudauru. Skoro jednak większość zajmowała się łapaniem jeńców i ich przesłuchiwaniem, postanowił udać się na górę wieży, by z tego najlepszego punktu obserwacyjnego w okolicy, wypatrywać ewentualnego przybycia pozostałej dwójki, by nie dać się zaskoczyć ich możliwym odwetem. Mimo, że to tylko strachliwa dwójka, lepiej było sobie tych ludzi nie lekceważyć. |