Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2012, 09:41   #44
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
- Panie kapitanie - rzekł Konstanty, po tym jak Tarcza opowiedział im o ich nowym zadaniu - Ja... chciałbym zrezygnować. To znaczy wycofać się z tego zadania. To moja wina, że akcja skończyła się właśnie w taki sposób. Działaliśmy zbyt szybko i nieroztropnie. Przez to zginęli ludzie, a teraz jeszcze ten notes. Wszystko na marne. Lepiej będzie, jak się wycofam i nie będę więcej przeszkadzał. Pozostanę w konspiracji, ale będę wykonywał dotychczasowe obowiązki. W tym czuję się o wiele lepiej. Proszę o wybaczenie, panie kapitanie. Za pańskim, pozwoleniem.
Stryj zasalutował skinieniem głowy i chciał wyjść.

- Stój, żołnierzu - głos Tarczy pozostawał spokojny. - A ty dokąd się wybierasz? Jesteś dobrym żołnierzem, jeśli mogę zauważyć. Czasami, podczas walki, coś idzie nie tak. To niczyja wina. Na pewno nie twoja. A to, że Fryce zabili cywili, obciąża tylko ich, nie ciebie. Twoją rolą jest zrobić tak, by pożałowali każdej zbrodni, każdego mordu, jakiego dopuścili się na naszym narodzie.

Wziął głęboki oddech.

- W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary życia mego....

Spojrzał na Stryja.

- Pamiętasz, co było dalej? Pamiętasz, co mówiłeś? Bo ja wierzę, że nie tylko pamiętasz, ale i wierzysz w to, co powiedziałeś podczas swojej przysięgi. Znam się na ludziach, a ty, żołnierzu, masz w sobie prawdziwy spryt, zapał i siłę. Bądź z nami i pokaż Niemcom, że zadarli nie z tym człowiekiem, co powinni,. Pokaż im, że nie powinni tego robić. Nigdy.

Doktorek w skupieniu wysłuchał wszystkich informacji przekazanych przez Tarczę. Siedział cicho w skupieniu, uniósł oczy i ocknął się ze snucia możliwych przyczyn porażki ostatniej akcji gdy usłyszał Stryja. Zwątpienie, najgorsze z uczuć, dalej pozostaje przecież już tylko bezcelowa egzystencja albo śmierć. Sam w podobnej sytuacji był po stracie Agaty, a wcześniej gdy jego ojciec trafił do obozu w Treblince, choć to miał nadzieję tylko przejściowa rozłąka. Nie myśląc długo odezwał się:
- Jeśli myślisz, że jak się wycofasz to oni przestaną zabijać naszych bliskich to się mylisz. Oni chcą żebyśmy zwątpili, od momentu gdy weszli do naszych domów zabijają i nie przestaną. Jeśli nie będziesz tego widział to nie znaczy że tego nie będzie. Nie patrząc poddajesz się i godzisz na rzeczywistość jaką tu zgotowali. Ja nie pozwolę na to, nie zgodzę się a Ty … nie poddawaj się człowieku. Teraz jesteśmy razem, tylko tak możemy odzyskać … Zawahał się.
- Siebie.

Spokój kapitana i surowość jego słów oraz wypowiedź Doktorka sprawiły, że Konstanty usiadł bez słowa. Spuścił nisko głowę i przez długą chwilę nic nie mówił. Słuchał i zastanawiał się.

- Skurczybyki podstawili kogoś za szewca, a jego samego zamordowali. Stryj dostarczył notes a Niemczuchy wyprzedzili nas o krok. Teraz pora to zmienić. To pora wyrównania rachunków. Wyjaśnimy tą sprawę.
Zakończył stanowczo. Doktorek spojrzał nieco speszony na Tarczę i Beniaminka. Nie należał do mówców i sam nieco był zaskoczony że empatia do Stryja, zrozumienie jego zwątpienia dodało mu odwagi do tych kilku zdań.

Beniaminek od deklaracji Stryja zamilkł. Teraz spoglądał wprost na chłopaka. W spojrzeniu nie było oceny, czy potępienia. Raczej pytanie. Krótkie i konkretne: "wychodzisz, czy zostajesz".


Konstanty jeszcze przez kilka chwil analizował to, co usłyszał. Szczere słowa dowódcy i Doktora trafiły go w samo serce. Jest wojna. Teraz nie ma prostych wyborów. Muszą walczyć. Walczyć, by żyć i pokazać okupantom, że się nie poddali. Tylko w ten sposób mogą odzyskać upragnioną wolność.
A błędy... Błędy zdarzają się zawsze. I choć pamięć o zamordowanych będzie tkwić w sercu Konstantego, niczym drzazga, to nie może się poddać.
Gdy w końcu podniósł głowę w jego oczach nadal był smutek i żal, ale gdzieś na dnie czaiło się jeszcze coś. Coś czego wcześniej nie było. Pewien błysk, iskra, która mówiła, że chłopak podjął decyzję. Tarcza w momencie to zauważył.

- Przepraszam, panie kapitanie. Przepraszam was wszystkich. To, co pan mówi kapitanie jest szczerą prawdą. Wiem, co przysięgałem. Wierzyłem w to wtedy i wierzę teraz. To jednak nie zmienia faktu, że ponoszę odpowiedzialność za to co się stało. Zrobię jednak wszystko, by zmazać moje przewiny i zadośćuczynić tym, którzy przeze mnie ponieśli śmierć. Jeszcze raz przepraszam, panie kapitanie.
Stryj usiadł i w milczeniu czekał, aż ktoś zabierze głos. Choć w jego głowie układał się już plan działania, nie chciał znowu wychodzić przed szereg.
Chciał wraz z Tunią odwiedzić profesora o którym mówił Tarcza.

Albert przez długi czas przysłuchiwał się bez słowa pogrążony we własnych myślach. Jedynie od czasu do czasu krzywił się lekko.
Gdy tylko mężczyzna zwany Stryjem skończył mówić, głos wreszcie zabrał Wilga.
-Preferowałbym część zlecenia obejmującą profesora lub szmalcownika. Odwiedziny u pani Martyny byłyby najbardziej wiarygodne w przypadku wizyty młodego-potarł kilkudniowy, stosunkowo długi, jeszcze czarny zarost.

- Słucham? - oburzył się Konstanty - Raczy pan żartować. Nie czuję się odpowiednią osobą do wykonania zadania, polegającego na kontaktach z prostytutką. O wiele bardziej wolałbym z Tunią odwiedzić profesora, jeżeli pan kapitan nie ma nic przeciwko temu. I oczywiście ty Tunii - chłopak uśmiechnął się nieśmiało do Natalii.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline