Wątek: Upadek
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2012, 12:17   #7
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Nuid i Samael dopijali właśnie herbatkę, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Pełni przerażenia spojrzeli po sobie. Pierwszy odezwał się Nuid:
- To na pewno Ewel…- dalszy dźwięk imienia dziewczyny Nuid’a zagłuszył grzmot pioruna. Daliby głowę, że tak było chociaż na zewnątrz nawet nie padało. Poprzysięgliby też że błysnęło złowrogo. Samael przełknął głośno ślinę po czym obaj wybuchnęli śmiechem.
- Zachowuj się- upomniał Nuid przyjaciela i poszedł otworzyć drzwi. Gdy to zrobił faktycznie jego oczom ukazała się jego ukochana.

- Witaj Aniołku- ucałowała go w policzek- Znowu zapomniałam kluczy. Powinniśmy wreszcie kupić sobie takie na odciski palców.
- Aniołku? - powiedziało jakieś pięć osób naraz. Ewelin dopiero teraz zauważyła Samaela. Stał oparty o ścianę.
- Co on tu robi?! Mówiłam ci, że nie chcę go więcej widzieć! Ale nie, zapraszasz go do domu, tak? Mało nam krwi napsuł? Przecież…- do niewielu mężczyzn dociera co jest dalej. W takich momentach warto pomyśleć na przykład co zje się jutro na śniadanie. Nuid myślał długo i stwierdził że najlepsze będą zapiekane tosty z kiełbaską i sosem słodko-kwaśnym, na deser miodowe naleśniki z bananem i czekoladą. Zostało trochę tej polewy co Ewelin robiła do ciasta, będzie jak znalazł.- … Tego ochlapusa! Pijaka! Dziwkarza!... –właśnie... wypiłby kakao, ale hmm… chyba mleko się skończyło- … Nie wrócę póki on tu będzie! - trzasnęła drzwiami. Obraz na ścianie zakołysał się i spadł na ziemię. Przez chwilę zapanowała dobitna cisza, którą przerwał przyjaciel Nuida.
- Chyba dobrze wypadłem, co? -wyszczerzył zęby w przepraszającym uśmiechu – Może lepiej pójdę do jakiegoś hotelu?
- Daj spokój, to ona zachowała się jak dziecko.
- Jak uważasz… W każdym bądź razie ja idę spać.
- Racja. To był męczący dzień.


Następnego dnia:

Nuid miał chwilę do zastanowienia i uznał, że najlepiej będzie jak da Ewelin trochę czasu na ochłonięcie. Powinna zrozumieć. W końcu nie codziennie płonie przyjacielowi dom. Wstał dosyć wcześnie toteż zanim obudził Samaela umył się, wyczyścił dokładnie od sadzy pióra, zrobił zapiekane tościki z kiełbaską, a później miodowe naleśniki z bananem i czekoladą. Razem zjedli co mieli i chwilę potem gotowi do wyjścia teleportowali się do ośrodka medycznego, w którym leżał Rafał.

Tam niestety dowiedzieli się, że odwiedziny nie będą możliwe. Powodu nikt nie podał. Dowiedzieli się jedynie, że jest utrzymywany w stanie śpiączki.
- Szkoda. Ciekawe czy coś wie, co się stało. –ni to powiedział nie to spytał Samael, stojąc przy wejściu do szpitalu. - No nic, to ja będę leciał. Muszę zajść na policję. Może oni mi coś powiedzą. Potem poszukam jakiegoś mieszkania zastępczego. Naprawdę dzięki za przenocowanie.
- Naprawdę możesz dłużej zostać.
- Nie, i tak źle bym się tam czuł.
- Wybacz, nie wiem co ona taka cięta na ciebie. Tak swoją drogą, nie mamy mieczy
-Nuid uśmiechnał się szeroko. Zarówno Samael jak i Nuid mieli małego fioła na punkcie swoich anielskich mieczy, toteż nic dziwnego że w tym całym zamieszaniu o nich nie zapomnieli. - Jeśli nie rozpłynęły się w ogniu całkowicie to na pewno mieczy już nie przypominają.
- Słyszałem, że nijaki Jermen… albo Thermen… tak, Thermen Azardil. Podobno świetny z niego kowal. Całkiem prawdopodobne, że będzie gdzieś na tym całym jarmarku. Mieszka gdzieś w górach, ale na pobliski jarmark raczej zawita. W końcu kiedyś swoje wyroby musi pokazać, a nawet jeśli nie, to z pewnością znajdziesz tam kogoś innego. Jakbyś miał chwilę czasu mógłbyś tam wpaść. Poszedłbym z tobą, ale najpierw muszę ogarnąć tą przeklętą pożogę.
- Dobra. Jak będzie coś wartego uwagi, prześlę ci iluzję.
- Amen. Do zobaczenia
- Samael wypowiadając te słowa znikał powoli w wyniku teleportacji. Chwilę potem Nuid został sam. Rozwinął swoje skrzydła i wzbił się w powietrze. Nie lubił nadużywać teleportacji. Miał po niej mdłości. Jeszcze go mdliło po przenosinach do szpitalu. Przemknęła mu myśl, że kiełbaski to nie był jednak dobry pomysł.

Na jarmark nie było daleko ze szpitalu. Zwłaszcza w linii prostej. Raptem piętnaście minut lotu. Gdy już wylądował na miejscu wyciągnął jakiś flakonik i wziął dwa porządne łyki. Był to wysokoenergetyczny płyn. Latanie zużywało ogromne pokłady energii. Teraz pozostało już tylko znaleźć tego kowala, o którym mówił Samael. Nuid szedł zatłoczoną uliczką zastanawiając się gdzie on może być. Myślał też o Ewelin. -"Będę musiał w końcu z nią porozmawiać. Nie powinno być źle. Samael w hotelu. Zresztą nie dajmy się zwariować, przecież to tylko mój kumpel. Owszem, ma powody by go nie lubić, ale i tak ewidentnie przesadza. Może kupię te zamki na odciski palców? Nie zaszkodzi…”- takie myśli kłębiły się mu w głowie, gdy wtem ktoś zakrzyknął:
- Kolego! Ty to na proszek do prania do tych skrzydeł to musisz fortunę wydawać!
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 22-01-2013 o 19:43.
Rewik jest offline