Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2012, 16:50   #218
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Haklang spojrzał na Naima. Jego oczy wyrażały pustkę.
- Asvald umarł – powiedział cicho. Potem pochylił się nad dzieckiem, przykładając dłonie do jej głowy. Dziewczynka szarpnęła się, ale mag trzymał mocno. Na jego pomarszczone ręce i twarz wystąpiły krople potu. Żyły nabrzmiały, ale relhadzki mag nie puszczał. Wpatrywał się w oczy Claudii przez dłuższą chwilę, potem odstąpił od niej o krok.

- Nie rozumiem co się jej stało – orzekł. – To nie jest już dziecko. To nawet nie jest człowiek. Ona jest tylko skorupą zasiedloną przez coś, czego nie znam, czego nie jestem w stanie rozpoznać. Nie widzę dla niej ratunku. Nie potrafię jej pomóc. Czy inne dzieci wyglądały tak samo?

Przemowa Redinasa na chwilę uspokoiła tłum. Uderzył w czułe struny, wytłumaczył sytuację, starał się ich zrozumieć. Częściowo mu się udało. Ludzie odstąpili. Gniewne krzyki zostały zastąpione przez krzyki rozpaczy, łkanie i zawodzenie. Mieszkańcy zrozumieli, że grupa która udała się do Szarych Lasów nie miała innego wyjścia. Świat był brutalny i ta brutalność wtargnęła w ich życia.

W drzwiach pojawił się Julius. Wyglądał na jeszcze starszego. Wszyscy mieli wrażenie, że za chwilę upadnie i umrze. Starzec ciężko opierał się na lasce.
- Nie było dla nich ratunku – zwrócił się do tłumu. – Nieszczęście spadło na naszą osadę i niestety nasze działanie nie mogło tego zmienić. Nasze dzieci są dla nas stracone. Mówię to z bólem, gdyż dotyka to także mnie. Mój wnuk, to niewinne dzieciątko, które nikomu nie wyrządziło szkody, również uległo plugawej magii. Słuchajcie uważnie! Ci ludzie, którzy przynieśli nam te grobowe nowiny nie są winni! Oni starali się nam pomóc! Wyprawili się do Lasów i tam z narażeniem życia starali się uratować dzieci! Czyż nie widzicie, że jeden z nich nie wrócił!

Ludzie odstąpili, rozeszli się do domów w samotności kontemplować swoje nieszczęście. Julius też wszedł do wieży i ciężko opadł na zydel.
- Jutro rankiem musicie wyjechać – powiedział cicho. – Zrobiliście co w Waszej mocy. Dziękuję za to...
 
xeper jest offline