Emilly szybko wywnioskowała z księgi że ukryta jaskinia może znajdować się zarówno tuż przy nich jak i kilka kilometrów od nich. Mapa i opis który kiedyś sporządził Raven był bardzo chaotyczny i niedokładny. Mądra halfling szybko doszła do wniosku że odnalezienie wejścia nie będzie takie łatwe. Raven pisał coś o dużym świecącym przy świetle księżyca znaku który nakreślony był na kamiennych wrotach. Problem w tym że znajdowali się u podnóży gór i skał w około było mnóstwo. Być może musieli się rozdzielić i obejść teren na wiele sposobów by odnaleźć wejście. Do tego ważnym było szukanie od wieczora do rana skoro znak świecił tylko w nocy. Mapa nie ujawniała jakiegoś charakterystycznego miejsca więc musieli zdać się na instynkt. Sylvius najwidoczniej nie spodziewał się tego co wywnioskowała czarodziejka dlatego rozglądał się nerwowo jakby w poszukiwaniu punktu zaczepienia. Emilly spojrzała na resztę, druid jakby bujał głową w obłokach, wojownik rozglądał się nerwowo szukając jak gdyby zagrożenia, natomiast kapłanka stała pobladła na opierając się ciężko o włócznie. Emilly od razu wyczuła że Lothel także czuje że coś jest nie tak. Zapiski Ravena niestety nic nie mówiły o dziwnych zjawiskach lub o podejrzanych aurach magii.
Siwa natrafiła na wzrok Sylviusa, który najwyraźniej czekał aż powie co wywnioskowała z księgi.
***
Krasnolud szedł twardo przed siebie, zadowolony że opuścił to żałosne towarzystwo. Po dwóch dniach drogi natrafił na niewielki gaik w którym zatrzymał się na spoczynek. Siedząc oparty o grube drzewo usłyszał że nieopodal niego w gąszczu ktoś się porusza. Khemorin zerwał się na równe nogi i przygotował swoje sławne topory do walki. Z gąszczu wyłoniła się postać wysokiego zgarbionego mężczyzny z długa brodą, trzymającego koszyk w starych pomarszczonych dłoniach. Mimo wielu lat kowal poznał tę osobę. Stanął przed Khemorinem ku jego zdziwieniu Artoplaz, jeden z bohaterów bitwy pod cytadelom, znajomy Klarnna. Człowiek mimo że początkowo wzdrygnął się przestraszony także po chwili poznał sławnego w całym kraju krasnoluda.
- Khemorinie - krzyknął uradowany kapłan po czym rzucił się aby uścisnąć mu dłoń krasnoludowi. |