Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2012, 22:43   #18
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zgrzyt towarzyszący otwieraniu klapy świdrował uszy i, zapewne, alarmował wszystko co żyło w promieniu paru setek metrów. Parę ptaków zerwało się z wierzchołków drzew, oburzonymi głosami dając wyraz swemu niezadowoleniu.
Wbrew podświadomym oczekiwaniom Kevina nie było to wejście do krypty. Gdy ciężka płyta w końcu podniosła się, oczom patrzących ukazała się skrytka. Dość pokaźna, zawierająca skrzynię, czy też raczej kufer. Ciężkie było paskudztwo, o czym Kevin przekonał się osobiście, usiłując wyciągnąć znalezisko na powierzchnię. A nie dość, że ciężkie, to jeszcze dość gładkie i z uporem wartym lepszej sprawy wyślizgiwało się z dłoni.
Ale od czego są przyjaciele. Wspólnym wysiłkiem udało się wytargać skrzynkę z dołu i postawić ją na kamiennych płytach,
Metalowy, prostopadłościenny kufer, sejf - można by rzec, nie posiadał zamka, ani nawet dziurki od klucza. Widocznej przynajmniej. Całość sprawiała wrażenie jednolitej bryły. Jedna tylko strona, która sądząc po położeniu skrzyni w skrytce była górą, ozdobiona była rysunkami przypominającymi piktogramy z kolumny.
- Pewnie znów gdzieś trzeba coś wetknąć i nacisnąć - stwierdziła Shan.
Problem polegał na tym, że nie bardzo było gdzie cokolwiek wetknąć. Pozostawało spróbować użyć subtelnego nacisku.
Gdzieś w pamięci Kevina kołatały opowieści o skrytkach, pułapkach i różnych niemiłych niespodziankach. Ostrza wyskakujące nie wiadomo skąd i odcinające palce nieostrożnego osobnika, wysuwające się zatrute igły, trujący gaz. Co prawda skrzynia wyglądała jak monolit, ale pozory mogły mylić. W końcu nikt nie napisze “Uwaga, pułapka!” Żeby chociaż wiedzieć, gdzie jest przód, a gdzie tył. Może zgodnie z ułożeniem piktogramów.
- Shan, mogłabyś zobaczyć, czy w tej drugiej części nie ma czasem instrukcji obsługi? - zażartował.

Na wszelki wypadek stanął w takim miejscu, gdzie nie mogłyby go trafić ewentualne wyskakujące z boków skrzynki igły czy ostrza, a potem zaczął naciskać znajdujące się na skrzyni piktogramy. Na początek w kolejności sugerowanej przez układ obrazków na kolumnie.

Wnet okazało się, że nie chodzi tutaj o wciskanie. Prosty mechanizm prowadnic pozwolił, po krótkim kombinowaniu, odkryć, w jaki sposób zmieniać kolejność piktogramów. Ustawienie ich w kolejności identycznej, jak na kolumnie zaowocowało szczękiem, dziwnym sykiem i... wreszcie możliwością swobodnego uchylenia wieka. A w środku znajdywały się same skarby.

- Popatrz... - Kevin nie mógł uwierzyć własnym oczom. - Zestaw młodego skauta...
W skrzyni, prócz na oko nie nadgryzionego zębem czasu ubrania, był porządny nóż, okuta żelazem pałka, nieduży toporek i worek, którego zawartość Kevin ostrożnie wysypał na kamienną płytę.
- Ożeszty! A myślałam, że cudów nie ma - Shannon aż sapnęła z wrażenia.
- No i co ty na to? - zwrócił się do Shannon.
- Podzielisz się ciuchami? - spojrzała niepewnie. - Nie będziesz taki...
- Niechętnie - odparł szczerze. - Wolę cię taką... naturalną, ale nie zostaniemy tu do końca życia, a między ludźmi... No nie wiem. Chyba w tym świecie nie chodzi się nago. Poza tym robi się zimno. No a przede wszystkim bym się czuł dziwnie, gdybym się ubrał, a ty nie.
- Wiesz, są jeszcze Rond i Ari - przypomniała mu na wszelki wypadek.
- Dla wszystkich nie starczy - stwierdził Kevin. - Będziemy mieć ogień, to nie zamarzniemy. A potem... Poszukamy cywilizacji i postaramy się coś zorganizować.
- Ciekawe czy to będzie coś warte - zastanowiła się głośno Shane oglądając swoje monety.
- W naszym świecie tak - uśmiechnął się Kevin.
- Nie chodzi mi o wartość historyczną czy muzealną, a bardziej praktyczną - westchnęła dziewczyna.
- Nie to miałem na myśli - odparł. - Przymierz. - Podał jej koszulę. Sam wciągnął spodnie.
- Co tak wzdychasz? - Obejrzała się na niego, zawiązując ostatnie troczki.
- Ja? - zdumiał się Kevin. - To ty wzdychałaś przed chwilą. Chociaż troszkę mi żal.
- Koszuli? - Zmarszczyła brwi.
- Widoków, moja droga. Widoków - odparł Kevin. - To miło popatrzeć na piękne dzieło natury.
Nie był pewny czy zdawała sobie z tego sprawę, ale widok jej miny był wart każdej ceny.
- A ja wolę cię chyba w spodniach - odparła po chwili, kiedy udało jej się wreszcie zamknąć usta, a oczy wróciły do normalnego rozmiaru.
Rozłożył bezradnie ręce, a potem podał jej pas i nóż.
- Trzymaj.
W kilka chwil przydługa i dość obszerna koszula zmieniła się w kusą sukienkę.
Kevin uśmiechnął się szeroko. W tej wersji Shane też wyglądała ciekawie.

- Proponowałabym złożyć wszystkie nasze majętności do wspólnej sakiewki - zaproponowała dziewczyna. - Mam nadzieję, że nie masz problemów z hazardem? - spojrzała na niego z udawaną podejrzliwością.
- Nic o tym nie wiem - zapewnił ją Kevin. Co, oczywiście, o niczym nie świadczyło. Cała czwórka miała pewne kłopoty z pamięcią.
- Jako najlepiej ubrany osobnik w naszym gronie - z udawaną powagą mówiła Shane - będziesz musiał dokonać ewentualnego zakupu dla reszty towarzystwa. Będziesz też siłą rzeczy odpowiedzialny za kontakty dyplomatyczne z tutejszą społecznością.
- Ja? - Kevin był wyraźnie zaskoczony. - Jesteś pewna, że...
- No chyba nie chcesz wysłać półnagiej dziewczyny jako posłańca do barbarzyńców z innego wymiaru - wyszczerzyła się uprzejmie.
- Może i racja... - Kevin pokiwał głową. - Mój błąd. - Uderzył się w piersi. - Półnagie, śliczne dziewczyny wysyłało się zwykle w charakterze prezentu - dodał.

Wkładał właśnie wysokie buty, gdy z zarośli dobiegł krzyk Ariego.
 
Kerm jest offline