Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2012, 08:22   #136
pppp
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Kiedy tylko Dojan napotkał Dona, wręczył mu notatkę, którą znalazł w książce:
- Jakieś dziwne pisanie, to jest na poważnie? W tym mieście zabija ktoś taki? - spytał wskazując na kartkę z wyznaniem seryjnego zabójcy. Być może Don zechce się tym zająć podczas krótkich przerw między łapaniem syfa od dziwek.

Następnie bez zbędnego gadania krasnolud wziął się do ciężkiej pracy wypatrując i wypraszając, czasem przy użyciu siły fizycznej, napotkanych oszustów. Zżymał się na to zajęcie, nie był przecież wykidajłą, ale budowniczym. Niestety, jeśli Dojan chciał odzyskać poważanie w swoim ojczystym mieście, to potrzebował gwiezdnego metalu od Saula. Warunkiem uzyskania tego mrocznego przedmiotu pożądania była ciężka praca na rzecz kasyna, więc krasnolud mógł tylko zacisnąć zęby i robić to, co do niego należało.

Następne parę dni Dojan spędził na ciężkiej, męczącej pracy. Wstawał jeszcze przed świtem, by korzystając z widzenia w ciemnościach razem ze swoimi robotnikami zacząć wykonywać cichsze prace. Do samego wieczora, nie licząc krótkiej przerwy na obiad, ciężko pracował starannie profilując ulicę i pogłębiając oraz udrożniając studzienki. Z rozpędu odnowił również rozpadające się klomby przed kasynem, tak że wejście do budynku prezentowało się znacznie lepiej.

Dzienna praca była ciężka, ale przyjemna, czego nie można powiedzieć o wieczornym łapaniu kanciarzy. Mimo to Dojan dawał z siebie wszystko. Kiedy późną nocą padał zmęczony na łóżko powtarzał sobie, że tylko ten wysiłek pozwoli mu odzyskać dobre imię.
 
pppp jest offline