Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2012, 15:17   #137
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
- Już się robi, może być „pocałunek sukkuba”? – spytała Baltazara Samaritha z nieco złośliwym uśmieszkiem na twarzy. „Pocałunek sukkuba” był alternatywną nazwą krwawej mary.

- Dobra, podam coś innego. – wyciągnęła parę butelek i narzędzia swojej pracy. Elfka nie tylko była zdolną alchemiczką, ale i potrafiła zrobić niezły pokaz umiejętności barmańskich. Butelki i trunki latały w powietrzu niemal jakby za sprawką magii… w końcu trunek był gotowy do podania. Kapłan spróbował łyczek i lekko się zakrztusił. Był mocny.

- Ten czarny kleks? Hmmm… powiem ci, że Szyfromagowie niemal oszaleli na punkcie tego dziwnego fenomenu… Riddleport ma długą i obszerną historię dziwnych aparycji, fenomenów czy wydarzeń związanych z Zagadką Szyfrobramy – funkcją jaką posiada Szyfrobrama. W starych archiwach napisano o dziwnych światłach biegnących po niebie i odgłosach, których źródła nie można ustalić. Ten kleks… to zupełnie coś nowego. – czarodziejka zamyśliła się.

- A czemu taki zainteresowany? – spytała nagle, ale szybko wróciła do tematu. - Robiono wiele badań, ale żadna z istniejących magicznych tradycji nie potrafi odgadnąć istoty tego kleksu, ani co za zaklęcie go wywołało. Co ciekawe, czarodziej Argentus Blakely, znany uczony Szyfromagów, teoretyzuje, że kleks jest czymś w rodzaju soczewki dla magicznych energii. Nie ma żadnych dowodów, ale pracuje nad tym. Poza tym, gdyby cokolwiek odkrył gwarantuję ci, że byłabym pierwszą która wie. – wzruszyła ramionami.

- Sama się trochę zainteresowałam tematem, ale ze względu na pracę nie mam czasu na przeprowadzenie własnych eksperymentów, więc tylko słucham co inni robią. – dodała.

- Na szczęście niedługo uzbieram wystarczająco złota aby zapisać się do gildii. A tak, byłeś ciekaw czym zajmują się szyfromagowie? Badają Szyfrobramę. Szukają powodu jej istnienia, jej funkcji. W skrócie tak może to opisać. – uśmiechnęła się i nieco rozmarzyła.

- Hej, ślicznotko. A gdzie mój drink? – spytał mężczyzna parę krzeseł dalej. Dziewczyna otrząsnęła się.

- Tak, tak – już robię. Muszę wracać do pracy. – szepnęła kapłanowi.

Przez kolejne dni w kasynie nie było żadnych problemów. Każdy zajął się swoimi sprawami.

Dojan pracował przy swoim projekcie, a w między czasie podpytywał pracowników o upodobania Saula i co wiedzą o czarnym kleksie.

Dojan test zbierania informacji o kleksie: 18 + 0 = 18.

Jedna z kelnerek, dziewczyna o imieniu Pella była również zainteresowana tym tematem.

- Dziwne to… latające garnki, ptaki bombardujące kupą ulice… nazywają to „Kleksem” albo „Czarnym cieniem”. Pojawiło się to to jakiś miesiąc temu i od tej pory nie znika z nieba. Czasem zmienia kształt, parę razy znika by pojawić się po kilku godzinach. Nadrządca ogłosił nawet, że da nagrodę 500 sztuk złota! Ten to ma gest… A tak, nagroda jest dla tego kto określi co robi kleks i czy nie jest zagrożeniem dla miasta. Jak na razie nikomu się nie udało, choć wielu próbowało. Ja tam myślę, że to sprawka tych „jaśnie uczonych” magików. Pewnie szykują dla nas jakieś zaklęcie co to zamieni nas w szczury! Tak mówiła mi moja matula. – dodała z naiwnością dzierlatki.

Dojan test zbierania informacji o Saulu: 3 + 0 = 3.

Niestety, krasnolud miał mniej szczęścia co do pytań o Saula. Dojan chciał się wykazać i pokazać pracodawcy, że zależy mu na kasynie – stąd zainteresowanie Saulem. Jedyne czego się dowiedział jednak to to, że Saul lubi złoto i nie lubi Zinchera, z którym ma stare porachunki.

Baltazar tymczasem zabrał się za szukanie odpowiedniego miejsca na kapliczkę Asmodeusza. Niestety w okolicy nie był żadnego odpowiedniego miejsca, nie wspominając o bezpieczeństwie. Riddleport było miastem założonym przez piratów – a dla nich nie ma nic świętego. Rozkradliby kapliczkę przy pierwszej lepszej okazji. Kapłan jednak się nie poddawał. Zawsze mógł zrobić ją w swoim pokoju.

U lokalnych rzemieślników zamówił potrzebne mu materiały. Mały ołtarzyk, parę ozdób i rzeźb. No i oczywiście czarne świecie. Nie każdy z kupców był zadowolony z tego zamówienia, ale pieniądz pozwalał w Riddleport na wiele. Wszystko wyniosło go w sumie 30 sztuk złota.

Jasper w międzyczasie udał się na targ sprzedać co znaleźli. W sumie uzbierała się niezła sumka. Dostał łącznie 400 sztuk złota, przy czym futerał z mapami poszedł za aż 250 sztuk złota! Wychodziło 80 sztuk złota na głowę. Towarzyszył mu Don, który zakupił mistrzowskie narzędzia kuśnierskie, trochę skóry i przy okazji wypytał o mithrilowy pierścień.

- Takie cacuszka rzadko tu mamy. Zwykle chodzą po 200 sztuk złota, taniej wychodzi zrobić samemu jeśli zna się rzemieślnika. Za tydzień będziemy mieli dostawę mithrilu, będzie na sprzedaż. – odpowiedział mu jeden z kupców.

Don w wolnych chwilach pracował na prostymi rękawiczkami ze skóry, które zresztą wykonał bardzo zręcznie.

Poza tym, każdy starał się jakoś udzielać w kasynie, aby wesprzeć pracę Saula. Działania bohaterów kasyna odbiły się różnym echem wśród gawiedzi, ale ogólne wrażenie było pozytywne.

Za namową Baltazara, który miał dość niby-sukkubów biegających po kasynie, Saul przygotował specjalne wydarzenie – obchody Festiwalu Pazia Królowej. Zamiast nietoperzych skrzydeł, dziewczyny ubrały motyle skrzydła, naniosły jasny makijaż, choć reszta skąpego stroju pozostała bez zmian. Nawet Samaritha, ku jej roztargnieniu, musiała założyć ten strój. Kasyno udekorowano motywami natury, jesieni i motyli. Główną atrakcją był pokaz iluzji przygotowany przez Samarithę i Jaspera, którzy sprawili, że nad głowami uczestników wydarzenia zdawały się latać motyle.


- Dobra robota. Saul jest z was dumny. Ja też! – na koniec dnia pochwalił ich Larur i postawił drinki w barze na koszt firmy.

Zagrak 3 rzuty zdane = 75 xp, Baltazar 4 rzuty zdane = 100 xp, Dojan 4 rzuty zdane = 100 xp, Don 3 rzuty zdane = 75 xp, Jasper 2 rzuty zdane = 50 xp, łączna premia +16.
Saul rzut profesja (hazardzista) = 17 + 6 -1 +16 = 38 vs 20! Zdany! Poziom dochodów podwyższony o 2! +5 sztuk złota do wypłaty


~*~



Sielanka skończyła się jednak 8 dnia pracy w kasynie. Ja co dzień, co ważniejsi pracownicy, w tym oczywiście wy, rano zebrali się w biurze Saula aby omówić bieżące sprawy. Dziś jednak atmosfera w biurze była ciężka i przytłaczająca. Bojask jak zwykle trzymał się cieni, ale nawet on wyglądał na zmartwionego. Samaritha wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać. Saul był natomiast jakby nieobecny, zamyślony i dopiero zjawienie się was przebudziło go.

- Co? Ah, tak. Usiądźcie. Obawiam się, że mam złe wiadomości. – skrzywił się jakby na samą myśl o tym co ma powiedzieć robiło mu się niedobrze.

I wtedy coś was uderzyło, coś było nie tak. Czegoś brakowało.

- Wczoraj… ehhh… – zaczął właściciel kasyna. Samaritha położyła mu dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się smutno.

- Już dobrze, kochana, dam sobie radę. – odwzajemnił uśmiech i wyprostował się.

- Jak wiecie… moja sytuacja nie była zbyt dobra przed założeniem kasyna. Była wręcz tragiczna. Musiałem… musiałem wziąć pożyczkę. 2000 sztuk złota od lichwiarza Lymasa Smeeda. – nozdrza mężczyzny rozszerzyły się jakby coś zaczęło gnić.

- Kasyno stało się hipoteką pod pożyczkę. Staram się regularnie spłacać moje należności, zwykle Larur Feldin tym się zajmuje… – dopiero teraz zauważyliście czego brakowało w biurze czy raczej kogo. Larur, krasnolud który zawsze był punktualny, zawsze pracował za dwóch – teraz był nieobecny!

- Larur udał się wczoraj z 500 sztukami złota do Lymasa, mieszka niedaleko… ale nie wrócił rano do pracy. Wysłałem gońca…Saul głęboko westchnął.

- Słyszałem plotki… że Lymas zaczął pracować dla Zinchera. – spojrzał wymownie na zebranych. – Nie wierzyłem, ale goniec wrócił ze strasznymi wieściami. Mieszkanie Larura zostało okradzione, drzwi wywarzone. Nigdzie nie było Larura. – na chwilę zamilkł.

Cisza trwała jeszcze chwilę. Samaritha zasłoniła dłonią twarz. Bojask zaczał bawić się rękoma.

- Tak… nie nastawiajmy się na najgorsze. Trzeba najpierw sprawdzić czy Lymas czegoś nie wie. Mieszka na Szczurzej Ulicy. – wyciągnął mapę Riddleport i wskazał niewielki dom.

- Proszę… sprawdźcie czy Larur jest bezpieczny albo przynajmniej czy żyje. Smeed może coś wiedzieć, w końcu Larur miał dla niego złoto.- odrzekł żałośnie.

***

Dom Smeeda był ruderą. Niewielka kamienica była brudna, farba odchodziła ze ścian, okna były częściowo zabite deskami i dach zdawał się być dziurawy w kilku miejscach. Miejsce to wyglądało jak wielki śmietnik – dosłownie. Z tyłu kamienicy leżała sterta śmieci, resztek po jedzeniu, gruzu i desek.

Do kamienicy były dwa wejścia – przednie, pod szyldem „Szczurze Pożyczki – tylko dla umówionych!”, i tylnie, obok sterty śmieci.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 04-11-2012 o 15:31.
Qumi jest offline