Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2012, 19:19   #139
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Dhampir zdecydował nieco zwolnić tempo. W ostatnich dniach miał aż nadto wrażeń, rajd w klasztorze i bliskie spotkania z sukubem dnia następnego a zaraz potem leczące czary kapłana, miały specyficzny wpływ na Dona. Na wierzchu trzymał się jakoś, ale w środku wszystko było wywrócone do góry nogami. Musiał wziąć na wstrzymanie i znał doskonały na to sposób. Z sakiewki Priscilli zostało 200 sztuk złota, dobrze że chociaż tyle, nie miał zamiaru mieć do nikogo zbyt wielkich pretensji, przynajmniej czuł się swoim starym sobą. Skorzystał z dnia wolnego, czekały go zakupy, towarzyszył Jasperowi w spieniężaniu łupów.

Nieduża drewniana skrzynia zawierała wszystko czego potrzebował w tym momencie. Igły, noże, nici, kordonki i wszystko co było potrzebne do tego, by zamienić wygarbowaną skórę w coś pożytecznego. Obok niego leżał też zapasik skór, który miał pójść na fanty dla kasyna. Nie do końca miał ochotę na dzielenie się z przybytkiem, ale efekty zdawały się tego warte, na dodatek pozwoliłoby mu to uspokoić nieco myśli. Jego nadzieje na spokojny dzień strzaskał Dojan, gdy wręczył mu notatkę, po tych blisko dziesięciu latach w Riddleport dhampir uznawał brak wiedzy o Rozpruwaczu z Jabola niemalże za ignorancję, chociaż może była to tylko regionalna atrakcja. Trzy dni i stos skórek później miał już wszystko poukładane w głowie, na rękach nosił obecnie śliczne rękawiczki z wężowej skóry własnej roboty. Z sukubem miał zamiar dać sobie spokój, co do notatki Rozpruwacza miał plan, ale nie palił się z jego wykonaniem, mógł poczekać. Ruszył na poranną odprawę do Saula.

Nowiny faktycznie były dość smutne. Przynajmniej dla krasnoluda, dla właściciela kasyna i reszty były pocieszające o tyle że nikt ich nie zdzielił w głowę. Zastanowił się nieco nad tym co przed chwilą usłyszał.
- Mimo że masz solidny skarbiec, puściłeś Larura nocą z 500set sztukami złota, które miał dostarczyć rano? Jeśli nawet je dostarczył, to Lymas może się wykpić i powiedzieć że ciągle czeka na ratę, zwłaszcza jeśli pracuje dla Zinchera. Jeśli nawet nie jest dobrze opłacony, to mógłby pójść na taki układ, byłby do przodu o jedną sporą ratę tak czy siak. Możemy go sprawdzić, ale ta sprawa śmierdzi, jak już go znajdziemy i ustalimy co się stało, z następną taką ratą lepiej wyślij kogoś poza brodaczem. - ostatnim słowom starał się nadać lekki ton, by nieco podnieść nastroje obsługi, osobiście jednak zakładał najgorsze. Krasnoluda w formie karmy dla ryb i złoto w kieszenie Lymasa bądź Zinchera.

Ruszył wraz z resztą w kierunku ulicy Szczurzej, całkowicie zasługiwała na swoją nazwę, było to jedno z tych miejsc, gdzie szczury polowały na koty. Wyłącznie nocą jedynie dlatego że zdążyły nabrać manier. Przystanęli przed kamieniczką, wyglądając dość malowniczo. Don nacisnął głębiej swój kapelusz i przyjrzał się okolicy, jednocześnie słuchając Tadeusa.
- Zincher nie pokazałby się tu raczej osobiście, tak samo jak Saul nie przynosił tu złota sam. Tylko umówione spotkania, więc może go w ogóle nie być w biurze. Proponuję wejście tyłem. Który ma obrotny język w gębie? Jak ja zagadam do tej pijawy to zatrzaśnie mi drzwi na nosie szybciej niż powiecie "sól". - prawie wyszło mu wypowiedzenie na głos cudzysłowów.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline