Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2012, 22:27   #3
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Tafla wody była spokojna, brudnozielona, od czasu do czasu plamiona tylko poślizgami nartników i okazyjnym bąbelkiem z głębiny. Brent wodę zmącił. Słuchał chwilę jednym uchem, jak pizdowaty człowieczek z łódeczki opowiada jakieś fantasmagorie, ale w końcu skończył szczać, schował kuśkę i wytarł ręce o spodnie.

Ja jestem Szen. - Przemówił zasznurowując gacie. - I układ mamy.

Hart podszedł do rzuconej na deski sakwy i szybkim ruchem miecza rozpłatał płótno rozsypując oberżnięte monety po drewnie. Po budyniowatym stworku dawno nie było już śladu, zniknął gdzieś w tataraku razem ze swoim kanoe.

Biorę swoją dolę, podzielcie resztę między siebie. Jak tam sobie chcecie. - oznajmił krótko mężczyzna i wpakowawszy bilon do kieszeni uwalił się przy burcie obok wielkiego, czarnego psiska, które towarzyszyło mu w drodze.

* * *

Brent podciągnął kaptur, odsłaniając przekrwione oczy i cuchnący gorzałką pysk. Zmierzył wzrokiem mnicha i ułożył się z powrotem tak, jak leżał.

Długo tu będziemy stać, przewoźniku? - Hart okrył się derką i wyciągnął kopyta na pół niemal długości łodzi. - Jak kto tam idzie, niech idzie. Ale reszta chyba nie potrzebuje czekać.
 
Panicz jest offline