Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2012, 09:03   #48
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Rudowłosa dziewczyna patrzyła się na górala jakby ten spadł z nieba albo plunął z ust fajerwerkami. Dziwnie mało miał ten człek rozeznania i pomyślunku jak na czarownika.

- Głupiś - rzekła, ocierając twarz z wody. - Przy ognisku usiądziesz już jako niewolnik. Twój wybór - urwała pas materiału od opończy i obwiązała mocno jego dłoń.

Góral zwilżył trawione widać gorączką wargi i wymamrotał.

- To było jakiś czasu temu. Na wiosnę, może później - mówił trochę nieskładnie.
- Na rynku u podnóża twierdzy Cameth Brin w Rhudaurze... podczas dorocznego festynu ku czci króla Ermegila Kamienne Ramię widziałem coś podobnego. Znaczy nie jestem pewien czy miedziana bransoleta była identyczna, może jedynie wzór był podobny. Pewien kupiec z Angmaru zachwalał swe towary. Nie spamiętam jak się zwał... Mówił jednak, że sprzedaje łupy po schwytanych niewolnikach...

Modron przykucnęła bliżej, i niemo poruszała wargami, powtarzając i starając się zapamiętać obce nazwy, rozważając sobie w milczeniu słowa górala.

- Dobrze. Dziękuję ci - stwierdziła wreszcie krótko i wstała. Urwała od opończy khazada kolejny skrawek materiału, po czym stanęła za góralem.
- Zaboli - ostrzegła, po czym zaparła się kolanem o jego łopatkę i wyrwała strzałę, by zaraz opatrzyć ranę.
- Teraz słuchaj - powiedziała twardo, dociągając wiązania.

Przyłożył jej pięścią między oczy, kiedy kończyła mówić, zerwał się i uciekł. Ręki nie szczędził... dla Modron wpierw rozbłysły wszystkie gwiazdy, jakie ręka Eru umieściła na niebie, potem pod córą Beorningów rozjechały się nogi, a na końcu zalała się krwią. Podniosła się wreszcie i złapała dech na tyle, by móc krzyczeć.

- UCIEKA! UCIEKA!

Wyrwała strzałę z kołczana i jęknęła, bo skutki niespodziewanej po rannym sile ciosu dały o sobie znać, zachwiała się i nogi rozjechały się jej na błocie.

- Uciekł, tam! - wskazała kierunek, i otarła sobie rozkwaszony nos skrajem opończy, zanim skoczyła za zbiegiem.
 
Asenat jest offline