Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2012, 14:48   #110
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Przyjęcie w Kuflu ***

Na przyjęciu zjawiły się wszystkie zaproszone osoby. To był dzień w którym trzeba się było pokazać wśród innych. Wieczorek, na który wprost wypadało być. Ubrani w przednie stroje zjawili się najmożniejsi.


Ignatz w tych klimatach swojo się z pewnością nie czuł. Całe szczęści miał do odegrania inną rolę niż mizdrzenie się, rozmowy na wyższym poziome, czy inne dupowłażenie. W przeciwieństwie do Anzelma, który takiego wieczoru po prostu odpuścić, ani opuścić nie mógł. To był dla niego krok do celu. Choć dla Ignatza, a właściwie Metodego, to również był krok na przód. Wielki krok dla obu tych panów.

Powoli wszyscy się schodzili. Powoli też Ignatz docierał na swoje miejsce. Wyciągnąć swą bałałajkę, nastroić i grać. Tyle mu zostało. Reiter już patrzył popędzając wzrokiem swego artystę. Goście rozsiadali się przy ławach, przygotowanych do dostarczenia wielkiej ilości jedzenia i napitku. Z pewnością, gdy tylko będą jedzenie pojawi się na nich. Na razie tylko wymiana uprzejmości, ale wkrótce z pewnością zacznie się… kulturalne obżeranie się.

A Ignatz z pewnością zaraz będzie miał okazję się wykazać. Tylko musi znaleźć odpowiedni moment, by zacząć grać na swym instrumencie. Czekał tylko na odpowiedni, taki by jego granie dało jak najlepszy efekt.


*** Szpital ***

A w szpitalu opieka była przednia.


Nic dziwnego więc, że Wołodia nie chciał go opuścić. Oj jak go wszystko bolało i chyba przy takim potoczeniu, jeszcze długo będzie…

Aliquam, aż tak wspaniałej obsługi nie miał. Ale czego to nie robi wyobraźnia, gdy można sobie po prostu leżeć i odpoczywać.


O tak.. tak… Takie powinno być życie szefa straży miejskiej.


*** Latarnia ***

Patrole raz po raz wracały do Eryka przekazując mu informacje. Wciąż bez zmian. I tak do wieczora. Nudziło to już Eryka. Tak jak przypuszczał, latarnia prawdopodobnie była błędnym tropem.

Aż wieczorem nadbiegli patrolujący.
- Po drugiej stronie Zatoki Trytona. Przy jaskini. Jakiś ruch, poruszenie większe. Wcześniej pojedynczy, teraz więcej chłopa. Nie widać dokładnie i nie wiadomo co tam robią. Ale coś robią. Nieśli co tam nawet, jakiś wór chyba wielki. - zaalarmował Weissa.

Gdy wyszli z budynku pokazać mu, co zaobserwowali. Nagle zauważyli, jak z drugiej strony nadciąga grupka około dziesięciu zbrojnych. Wyraźnie pędzących w stronę latarni. Wyglądało na to, że spokojny dzionek właśnie się zakończył…


*** Budynek straży obywatelskiej ***

- Byli po przesyłkę! Poszli z nią! - zbudził Alexa jeden z ludzi, których mężczyzna zostawił do obserwacji.
- Gdzie?! – - Ranelf zerwał się od razu na równe nogi.
- Eeee… nie wieem… eee… bo tu przybiegłem – usłyszał w odpowiedzi, po czym spojrzał z niedowierzaniem na człeka. Już go miał zdzielić z głupotę, już przetrzepać tą niemądrą skórę, gdy jednak ten dodał.
- Ale Greg miał iśc za nimi i wrócić pod magazyn. I powiedzieć gdzie se polazli – spojrzał na Alexa, czekając na jego reakcję.


***

Słońce nad Salkalten właśnie zachodziło. Nie było bardzo ciemno, gdyż przy bezchmurnej niemalże pogodzie widoczność była bardzo dobra. Powoli ten upalny dzień miała zastąpić, możliwie że też gorąca noc…
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 05-11-2012 o 14:51.
AJT jest offline