Drogi Octavianie,
Niechaj bogowie mają Cię w swojej opiece. Nas nie mieli. Dziękuję Ci za przysłanie owych ludzi, którzy wykazali się wielką odwagą w rozwiązaniu sprawy znikających z naszej osady dzieci. Proszę, nagródź ich, gdyż na to zasługują.
Z przykrością muszę Cię powiadomić, że nasi mali potomkowie, nasza nadzieja na lepszą przyszłość została unicestwiona przez bandę mutantów, którzy wykorzystali je w rytuałach czczących jakąś przerażającą bestię z Szarych Lasów. Twoi wysłannicy rozprawili się zarówno z mutantami, jak i ubili bestię, czego dowodem była jej głowa. Niestety nic nie dało się zrobić! Utraciliśmy dzieci! Mieszkańcy i ja sam, który także zostałem dotknięty nieszczęściem, rozpaczamy i rwiemy włosy z głów. Nic, powiadam, nic nie możemy zrobić. Pozostaje jedynie się modlić...
Tak brzmiał list, który napisał Julius do Octaviana Gety, a który został odczytany przez Redinasa. Rankiem, po opuszczeniu Novioreumus skierowali się w drogę powrotną na Orle Wzgórze. Zgodnie z oczekiwaniami chwilę po opuszczeniu osady do grupy dołączył Zafir, który noc spędził w ruinach. Wyglądał na wypoczętego i w dobrym humorze.
Droga powrotna okazała się całkiem bezpieczna. Tylko pogoda nie dopisała, gdyż przez większą część tych kilku dni, jakie spędzili na szlaku, padał deszcz i wiało. Pędzące po niebie chmury były sinoszare i zwiastowały śnieg.
Orle Wzgórze tonęło w błocie. Tym razem było znacznie więcej ludzi niż ostatnim razem. W klasztorze obecni byli przedstawiciele wszystkich nacji. Kilkunastu kupców, zamiast na kramach swoje towary rozłożyło w sporej hali jednego z budynków. W gospodzie niepodzielnie rządziła siedmioosobowa banda awanturników obwieszonych bronią i ekwipunkiem. Pięciu mężczyzn i dwie kobiety raczyli się alkoholem i przechwalali się swoimi chwalebnymi czynami.
- To smutne – skwitował list Octavian Geta. Jego twarz wyrażała dokładnie to samo, smutek. Mimo starań, świat był przeciwko niemu. Jego twarz wyrażała jeszcze coś. Bezsilność. – Julius wyraża się o Was w superlatywach. Prosi abym Was nagrodził. I tak zrobię, gdyż przysłużyliście mi się, mimo że nie udało się uratować tych biedych dzieci. Możecie zatrzymać wszystko to, co dałem Wam przed wyprawą. Dodatkowo, każdy z Was niech wybierze sobie coś ze straganów. Ja za to zapłacę.
Nie pozostawało nic innego, jak udać się do hali i poszperać w klamotach, jakie oferowali straganiarze. A potem wyruszyć dalej. Gdzieś, gdzie ludzie walczyli z przeciwnościami świata po Apokalipsie. |