Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2012, 22:35   #223
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Drogi Octavianie,
Niechaj bogowie mają Cię w swojej opiece. Nas nie mieli. Dziękuję Ci za przysłanie owych ludzi, którzy wykazali się wielką odwagą w rozwiązaniu sprawy znikających z naszej osady dzieci. Proszę, nagródź ich, gdyż na to zasługują.
Z przykrością muszę Cię powiadomić, że nasi mali potomkowie, nasza nadzieja na lepszą przyszłość została unicestwiona przez bandę mutantów, którzy wykorzystali je w rytuałach czczących jakąś przerażającą bestię z Szarych Lasów. Twoi wysłannicy rozprawili się zarówno z mutantami, jak i ubili bestię, czego dowodem była jej głowa. Niestety nic nie dało się zrobić! Utraciliśmy dzieci! Mieszkańcy i ja sam, który także zostałem dotknięty nieszczęściem, rozpaczamy i rwiemy włosy z głów. Nic, powiadam, nic nie możemy zrobić. Pozostaje jedynie się modlić...


Tak brzmiał list, który napisał Julius do Octaviana Gety, a który został odczytany przez Redinasa. Rankiem, po opuszczeniu Novioreumus skierowali się w drogę powrotną na Orle Wzgórze. Zgodnie z oczekiwaniami chwilę po opuszczeniu osady do grupy dołączył Zafir, który noc spędził w ruinach. Wyglądał na wypoczętego i w dobrym humorze.

Droga powrotna okazała się całkiem bezpieczna. Tylko pogoda nie dopisała, gdyż przez większą część tych kilku dni, jakie spędzili na szlaku, padał deszcz i wiało. Pędzące po niebie chmury były sinoszare i zwiastowały śnieg.

Orle Wzgórze tonęło w błocie. Tym razem było znacznie więcej ludzi niż ostatnim razem. W klasztorze obecni byli przedstawiciele wszystkich nacji. Kilkunastu kupców, zamiast na kramach swoje towary rozłożyło w sporej hali jednego z budynków. W gospodzie niepodzielnie rządziła siedmioosobowa banda awanturników obwieszonych bronią i ekwipunkiem. Pięciu mężczyzn i dwie kobiety raczyli się alkoholem i przechwalali się swoimi chwalebnymi czynami.

- To smutne – skwitował list Octavian Geta. Jego twarz wyrażała dokładnie to samo, smutek. Mimo starań, świat był przeciwko niemu. Jego twarz wyrażała jeszcze coś. Bezsilność. – Julius wyraża się o Was w superlatywach. Prosi abym Was nagrodził. I tak zrobię, gdyż przysłużyliście mi się, mimo że nie udało się uratować tych biedych dzieci. Możecie zatrzymać wszystko to, co dałem Wam przed wyprawą. Dodatkowo, każdy z Was niech wybierze sobie coś ze straganów. Ja za to zapłacę.

Nie pozostawało nic innego, jak udać się do hali i poszperać w klamotach, jakie oferowali straganiarze. A potem wyruszyć dalej. Gdzieś, gdzie ludzie walczyli z przeciwnościami świata po Apokalipsie.
 
xeper jest offline