Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2012, 09:34   #95
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Zbezczeszczenie świątyni Schallyi choćby i nieświadome stawiało człowieka w niezbyt korzystnej pozycji wobec szeroko rozumianych władz. Po prawdzie Erich nie podejrzewał, by akurat w Kemperbadzie ktoś go kojarzył, ale miał trochę znajomych wśród wozaków, a nie wszyscy byli porządnymi ludźmi. Nie było wykluczone, że nadzieje się na jakiegoś wozaka, który go zna i akurat kojarzy sprawę z Altdorfu. Taka świnia, bo przecież nie kolega, za garść koron mógłby go wydać straży miejskiej.

Póki co Erich płynął Reikiem szkoląc się w trudnej sztuce czytania i pisania. Przeczytał wszystko co mieli drukiem na pokładzie i pod pokładem, po czym męczył Gomrunda, by mu coś napisał, aż do chwili gdy poirytowany krasnolud nie wykaligrafował mu całkiem zgrabnie “odchędoż się”. Oldenbach aluzję zrozumiał i po zastanowieniu zajął się ćwiczeniami fizycznymi. Wprawdzie brakowało mu sporo do dawnej sprawności, ale kilka pompek mógł już zrobić, a i po paru dniach przy przysiadach już mu nie skrzypiały kolana.

W ramach przeglądania sprzętu pożyczył sobie krasnoludzką osełkę i naostrzył kuftsosowy miecz. Wychodząc z założenia, że krasnoludy nie dają nieprzydatnych prezentów miał nadzieję, że osełką jest czymś więcej niż zwykłym kawałkiem kamienia. Faktycznie miecz jakby zrobił się nad wyraz ostry.

Niestety nieuchronnie zbliżał się dzień podjęcia męskiej decyzji. Erich odwlekał w czasie ten dzień, ale Kemperbad był już tuż, tuż i nie można było dłużej zwlekać. Wyszedł na pokład pewnego ranka, gdy jeszcze cumowali i łajba się nie chybotała. W ręku miał miskę z wodą, mydło, zwierciadło i ręcznik. W drżącej z lekka dłoni trzymał brzytwę.

Westchnął ciężko i ze łzami w oczach zaczął się golić.


Wkrótce ze zwierciadła spoglądał na niego zupełnie inny człowiek. Przynajmniej Erich miał taką nadzieję.

Niedługo potem miał okazję się przekonać na ile jego poświęcenie miało sens. Cumowali właśnie do jakiejś wiochy nazywanej Schwetz, która leżała u podnóża wzgórza Himmelfall, którą to nazwę Erich z nonszalancką łatwością odczytał z mapy, gdy zobaczyli zbliżającą się do nich Sylwię. Dziewczyna po prawdzie nie miała już siwych włosów, ale Erich rozpoznał ja bez trudu. Uśmiechnął się, ale nic nie powiedział ciekaw, czy dziewczyna go rozpozna.

Kemperbad przywitał ich imponującej wielkości klifami i skrzypieniem kołowrotków wind. Co niezwykle ucieszył Oldenbacha. Na samą myśl, że musiałby się wspinać na własnych nogach po wąskich schodkach już mu się kręciło w głowie. Bez żalu zatem wysupłał z sakiewki te 5 szylingów na krzesełko.

Spojrzał przeciągle na Julitę i mruknął do towarzyszy.

- Idę na zakupy. Spotkamy się pod “Dzbanem i Kuflem”. Cześć złamasy. - mrugnął figlarnie na pożegnanie.

Po całych dniach spędzonych w dziczy nareszcie mógł odetchnąć wielkomiejskim smrodem. Po prawdzie Wolne Miasto Kemperbad nie było jakąś metropolią, ale też nie było taką dziurą jak Bogenhafen. Te kilka tysięcy mieszkańców pewnie miało. Przynajmniej takie sprawiało wrażenie. Zgodnie z obietnicą daną Julicie Erich odnalazł płatnerza i za kilka monet nabył ochraniacz na “rodowe klejnoty”, który naturalnie od razu przymierzył dyskretnie na tyłach warsztatu. Od razu też poczuł się lepiej, zabezpieczony przed głupimi pomysłami narowistych dziewek, a i spodnie mu się nieco uwypukliły w miejscu, gdzie każdy prawdziwy mężczyzna ma co nosić. Zadowolony wyciągnął fajkę i ćmiąc ją leniwie spytał płatnerza gdzie jest “Dzban i Kufel” i podążył we wskazanym kierunku.

Rozglądał się ciekawie po drodze. Takie miasto jak Kemperbad musiało mieć przynajmniej jeden porządny burdel, a Erich miał wystarczająco dużo koron by zaszaleć samemu i z kumplami..

Planował wyciągnąć chłopaków na dziwki i tak im się odwdzięczyć za opiekę podczas choroby.
 
Tom Atos jest offline