Cały dzień praktycznie stracony. Akolita przechadzał się między ludźmi patrolującymi teren latarni. Od czasu do czasu opowiedział jakąś znaną mu z Żywotów Sigmara przypowieść lub historię o heroicznych czynach patrona Imperium.
Raport jaki doniósł mu jeden z żołnierzy nieco go zaniepokoił.
- Do szyku. Formujemy strzałę. Synowie Mannana ze mną do przodu, strażnicy po bokach i ładować kusze. Bądźcie spokojni, Sigmar czuwa nad nami.
Eryk był nieco zmartwiony. Najpierw przenoszenie jakiegoś tajemniczego ładunku, teraz grupa przeważająca liczbą idąca w ich stronę. Akolita nie przypominał sobie aby Wujaszek kogoś tutaj wysyłał. Sięgnął po młot z pleców. Wyszedł przed ludzi nad którymi miał komendę i czekał na podejście bliżej tej tajemniczej grupki.
- Kto wy i w jakich zamiarach przybywacie? Pyta Eryk Weiß, sługa zakonu oczyszczającego płomienia! - zawołał zanim zbliżyli się zbyt blisko. |