Xan starał się nie zabierać głosu, gdy perspektywa odnalezienia celu znacznie się od nich oddaliła. Świat - czy to ten, z którego pochodził, czy ten, w którym własnie się znajdował - funkcjonuje według kilku bardzo prostych zasad. Niektóre z nich mówią, że pajda chleba upada zawsze na stronę posmarowaną masłem, choć to jeszcze nie stanowiło problemu. Inną sprawą było to, że ludzie których się szukało w zasadzie nigdy nie znajdowali się w miejscu, w którym teoretycznie powinno się ich znaleźć. Zwykle powodowało to, że proste zadania nagle stawały się znacznie trudniejsze.
Xan westchnął. Prawdę mówiąc, nie był nawet zdziwiony
- Spróbujmy wspólnymi siłami zdecydować, które miejsce jest dla nas najbardziej nieprzyjemne i niebezpieczne, a w dodatku szanse znalezienia tam Heirona powinny być bliskie zeru. Następnie od razu się w to miejsce udajmy, bo pewnie właśnie tam będzie się znajdował. - Rzekł do siebie, pod nosem.
Zresztą reszta raczej nie zwróciłaby na niego uwagi, nawet gdyby powiedział to głośno. Teraz targowali się ze sprzedawcą... W sumie, może tak było i lepiej? Ktoś przecież musiał dowiedzieć się gdzie mogą znaleźć Heirona po to, żeby mogli go tam nie znaleźć...
Potem elfka jako jedyna podała dość sensowny pomysł. Tak, gdyby mogli sprawdzić w jakichś danych miejsce pobytu Heirona, to być może byłoby prawdziwe, zwłaszcza przy skrupulatności mieszkańców Automaty, którą dostrzegał na każdym kroku.
Był z tym jednak inny problem. Ktokolwiek w tym mieście zbierał i gromadził takie informacje był urzędnikiem. A urzędnicy mają to do siebie, że nie przekazują informacji byle komu - a w tym miejscu na pewno zarządają jakiegoś upoważnienia czy dowodu, że mamy prawo do otrzymania tej informacji.
A gdyby ktokolwiek wykonał obraz obecnej grupy Xana, z pewnością w każdym urzędzie zostałby on oznaczony tekstem w stylu "Tym ludziom POD ŻADNYM POZOREM nie należy udzielać żadnych informacji. Udawaj że ich nie widzisz, jeżeli się zorientują - udawaj, że nic nie wiesz. A tak najlepiej to połóż na okienku tabliczkę "zaraz wracam" i idź na kawę. Albo zjedz obiad. Albo wróć do domu i skoś trawnik. Uwierz mi, nikt się nie przejmie".
Jednak elfka mimo to go zaintrygowała. Nie tylko była jedną z niewielu rozsądnych osób w ich grupie, to, cóż... była elfką. Xan starał się nie być uprzedzony względem tej dziwaczniejszej części swojej drużyny, ale jednak lepiej się czuł w towarzystwie kogoś, kto w ogólnym rozrachunku miał te części ciała, które trzeba i to w dodatku tam, gdzie trzeba... Ba, o niektórych z jego towarzyszy można było powiedzieć, że w ogóle nie mieli ciała...
Ciekawe, jaki był swiat, z którego pochodziła. Może powinien z nią porozmawiać, kiedy wszystko się trochę uspokoi? Jak do tej pory i tak nie miał okazji, od spotkania przy targowisku cały czas się przemieszczali.
Ostatnio edytowane przez Issander : 06-11-2012 o 16:15.
|