Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2012, 16:44   #69
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mniej więcej było wiadomo, co czeka Aldrica w najbliższym czasie.
Mając w perspektywie noc spędzoną na czuwaniu wolał coś zjeść i wypocząć.

- Jak się zrobi ciemniej, to się zjawię koło chaty - powiedział do Siegfrida. - Gdyby coś się miało nagle dziać, to będę w gospodzie.

Jeśli kiepsko pójdzie, to całą noc spędzą na wypatrywaniu ewentualnego włamywacza, czyli osoby, która się kręciła wokół chaty Vincenta. Jeśli, oczywiście, Vincent nie wymyślił sobie owej wizyty, aby odwrócić uwagę od siebie i swoich poczynań.


- Coś do jedzenia i do picia - powiedział, siadając na jednym z wolnych miejsc.

Kelnerka wnet postawiła przed Aldricem miskę z jedzeniem i kufel z piwem, więc najemnik mógł się poświęcić “rozkoszom” stołu.
Posilał się w najlepsze, gdy nagle do karczmy wpadł w wielkim hałasem osiłek, znany Aldricowi z widzenia, Siggi bodajże.
Wieści przyniesione przez Siggiego były, delikatnie mówiąc, ciekawe. W znajdującej się niedaleko Ohlsdorfu kopalni pojawili się, ponoć szczuroludzie.
Jakiś wysyp pomiotów Chaosu, pomyślał Aldric. W przeciwieństwie do pozostałych bywalców karczmy Aldric nie założył natychmiast, że Siggi kłamie. Skoro koło chaty wiedźmy był jakiś szaman, to czemu nie szczuroludzie w kopalni? No ale nie miał zamiaru tego sprawdzać. Przynajmniej nie teraz. Czekało go całkiem inne zajęcie - zdecydowane nie tak niebezpieczne, jak wyprawa do kopalni pełnej stworów uznawanych przez wielu za nieistniejące.

Skończywszy jeść Aldric poszedł do swego pokoju, by odpocząć przed nocnym czuwaniem.
 
Kerm jest offline