Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2012, 15:37   #97
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nie robił możnym sąsiadom żadnych problemów, bo chociaż taki zaszczyt uznał – zważywszy na różne różności – raczej za niedogodność, to dosyć już wykołysał się na wodzie, żeby wiedzieć, że żadna prośba nie narusza tak bardzo rzecznej etykiety jak odmowa wsparcia. Godło, pod którym bosonogi wyrostek ochoczo ciągał sznury i szorował dechy, najmniejsze tu miało znaczenie. Pewnie i tak jedyny pogląd, którym się kierował zaciągając na służbę, to ten, że dobrze mieć co do michy włożyć...
Spieler wymienił z chłopakiem kilka przyjaznych słów, pokpiwając sobie nawet z lekka z majestatu, pomógł, ile było trzeba. Ale dopiero wtedy, kiedy wszystkie węzły były solidnie zaciągnięte, a zamieszanie przeniosło się na drugą burtę galeonu, zdał sobie sprawę, że może warto było zapytać, jak długi planują postój. Ani zluzowanie z zaskoczenia cesarskich cum, ani łażenie tam z rana po prośbie nie wydawało mu się szczególnie porywającą ideą. Od czego jednak mieli kapitana Sparrena?

A właśnie... Bez skrępowania wepchnął Konradowi w ręce niewykorzystany jeszcze odbijacz i złapawszy tylko w garść kurtkę, pośpieszył za tą, której odmieniona czupryna mignęła mu gdzieś na pomoście.
– Sylwia, zaczekaj chwilę!

Kiedy wyszła im na spotkanie w tamtej zapadłej wiosze, był tak zaskoczony, że zanim wpadła w powitalne uściski Płomiennego, zdążył jej tylko posłać przygłupi uśmiech. Owszem, uwierzył, kiedy zapowiedziała, że wróci, ale przez myśl mu nie przeszło, że zdoła ich w podróży wyprzedzić.
Potem zaś też tak niewygodnie układała się robota i nastroje na barce, że albo rzeczywiście nie było kiedy, albo Spieler po prostu przegapił beznadziejnie wszystkie okazje, żeby pogadać dyskretnie. A jakoś nie widziało mu się to przy wszystkich, chociaż zamiary miał przecież z gruntu poczciwe.
Ani chybi durniał na starość...

Obyśmy nie musieli złazić stamtąd po flaszce – zagadnął, równając się z dziewczyną w drodze do pobudzającej wyobraźnię, pnącej się w górę klifu konstrukcji. Ale na dowód tego, że gonił Sylwię z poważniejszą sprawą niż pijackie obawy, w swobodnym tonie i tak zagrały już ciche nutki skrępowania. Uniósł rękę do karku i zaraz opuścił, orientując się poniewczasie, że niczym nie zdradza zakłopotania łatwiej niż tym gestem. Odchrząknął, sięgnął do kieszeni.
Możliwe, że się przydała... – zaczął ciszej, podsuwając jej na otwartej dłoni zmaltretowaną króliczą łapkę. Niezręcznie strzepnął z futerka jakiś paproch. – Znaczy się... Dzięki. Cieszę się, że wróciłaś.
 
Betterman jest offline