Uśmiech satysfakcji pojawił się na twarzy Gregorego gdy ujrzał żołnierzy pod wpływem swojej zmyślnej, dymnej niespodzianki z granatów, nie dane było mu jednak zbyt długo przyglądać się efektom swoich działań, bo oto nagle uwagę Shiftera przykuły drzewa... I to nie byle jakie, cóż, nigdy nie przykładał się do nauki biologii, ale był prawie na 100% pewny, że drzewa się nie ruszają... i nie zabijają.
- Niech mnie szlag! - Murzyn syknął cicho widząc śmierć jednego z żołnierzy i poczuł pulsujący gdzieś w nim strach. Schował się natychmiast, przykucając za oknem - wtedy kątem oka dojrzał lianę która wybrała się na rekonesans do sklepu. “Myśl Greg, Myśl...” - Nigdy wcześniej nie miał za wiele styczności z ludźmi obdarzonymi mocą, co tu dużo mówić, po prostu ich unikał... Ale teraz? Teraz sytuacja była inna, jego życie było zagrożone i tylko współpraca z innymi podobnymi jemu mogła je ocalić.
- Raz kozie śmierć. - Wyprostował się i szybko, zanim zdążył się rozmyślić, wyszedł przez okno by następnie zwinnie opuścić się na ulice i tym samym całkowicie odsłonić przed agresywnymi roślinami. Tylko jeden tekst przyszedł mu do głowy, za młodu naoglądał się widać za dużo filmów. - Przybywam... Eee... W pokoju?
Ożywione rośliny wystrzeliły w jego stronę, oplatając go szczelnie grubymi pnączami i korzeniami.
- Pomogłem Ci załatwić tych żołnierzy! - Nogi zadrżały pod nim gdy pnącza owinęły jego sylwetkę, ale przymknął oczy i spróbował się uspokoić. Jeszcze raz krzyknął zapewniając tego, kto kontrolował pnącza, że jest po jego stronie, a potem z obawą i niecierpliwością oczekiwał rozwoju sytuacji.
Zielone więzy nie były delikatne, jednak nie wycisnęły z Shiftera resztek życia. Oplotły go dokładnie i na jego oczach zaczęły przeistaczać się w szczelny kokon. Nagle mężczyzna poczuł, że roślina która go więziła zaczyna się gwałtownie poruszać. Obijał się o ściany kokonu, wirował, koziołkował i przetaczał się z miejsca na miejsce, w podróży w niewiadomą. |