- A to już, łaskawa pani zależy od pośpiechu w jakim kto się okrętował na ten zasr... zakichany prom. Po drodze zaś, człowiek zajęty pobożnymi rozmyślaniami – westchnął znowu na wspomnienie pustego bukłaczka – nie ma sposobności zapytać.
Dalszą pogawędkę przerwało skinięcie szlachetnej pani ukazujące wymownym gestem kufer. Oczy Hrabiego zwęziły się niebezpiecznie na moment, ale schylił głowę w czymś co jedynie przy ogromnym ładunku dobrej woli można było nazwać uniżonym pokłonem i zarzucił sobie bez większego wysiłku wielgaśną skrzynkę na ramię.
Zszedł po kolebiącym się trapie na stertę spróchniałych desek udających pomost i poszedł za Bluellą rozglądając się ciekawie po zabudowaniach opactwa. |