Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2012, 08:32   #62
Sierak
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Widok, a przede wszystkim smród martwych, zgniłych ciał prawie zwalił Marco na kolana. Latające wszędzie dookoła muchy irytowały go i przeszkadzały jeszcze bardziej, przymrużył więc oczy i zasłonił usta chustą. Nie mógł uwierzyć, że pośród murmurowych murów Atlas City istnieje taki skraj ubóstwa. Tutaj nie było nawet chodników, domki budowano z gliny i tego, co udało się znaleźć. Chłopak z wyższych sfer nie potrafił odnaleźć się w nowo odkrytej rzeczywistości.
- Siostry szukam, jakiś czas temu uciekła do Atlas City i po blisko roku pisania sobie listów nawzajem, kontakt się z nią urwał. Od razu przyjechałem tutaj i dowiaduję się, że z ulic znikają ludzie... Dlatego też szukam informacji, muszę sprawdzić każde źródło - odpowiedział, ciągnąc już wcześniej rozpoczęte kłamstwo.
- No powiem szczerze, dziwne żeś se pan źródło znalazł, bo my z naszymi “klientami” nie mamy okazji za dużo sobie porozmawiać. - uśmiechnął się krzywo, ukazując żółte zęby. - Ale prawda, żebracy, nędzarze a nawet ci co biedniejsi mieszkańcy czynszówek... Mniej ostatnio trupów mamy na wózku, a to może i lepiej. Grzbiet mniej boli od ciągnięcia i pchania tego draństwa...

- Ciebie nie ma co boleć! - drugi z trupiarzy spojrzał wrogo na kolegę, oparty o koło wozu. Wydawał się nie przejmować kilkoma ciałami leżącymi na wózku. - To ja pcham i zbieram ciała. Ty tylko liczysz i po nasze wypłaty chodzisz...

- Jakbyś umiał czytać i pisać, to byś chodził. Ciesz się że cię do wózka wziąłem.

Robol prychnął niechętnie i machnął ręką na wymądrzającego się kolegę. Pierwszy z trupiarzy zaś wrócił do swojego rozmówcy.

- Tak więc jeśli o pana siostrę idzie, jeśli nie była nędzarką, żebraczką czy też najpodlejszą nierządnicą, wątpię żeby leżała na naszym wózku.

- Hm... W takim razie może wy mi powiecie, kto naprowadzi mnie na jej trop tutaj? Macie jakiegoś lokalnego kogoś, kto nie pozwala, by ludzie od tak sobie znikali bez jego wiedzy? - Zapytał Marco.

- Panie, my tu tylko trupy zbieramy.- mężczyzna zaśmiał się, klepiąc dłonią o udo. - Od nas nic nie zależy. Są trupy to bierzemy, nie ma to nie bierzemy. A co do pozwalania by ludzie nie znikali... Panie, życie ludzi tu żyjących jest gówno warte. Kto chce wychodzi... No, prawie kto chce. Z piwnicznej można łatwo dostać się tylko do Doków lub za mury miejskie. A że za murami miejskimi nic nie ma...

Wzruszył ramionami. Jego trzymający wózek kolega przewrócił oczami.

-Jeśli kto chce przejść do Doków do “bogatszych i porządnych” części miasta musi mieć pozwolenie strażników przy bramach dzielnic.

- Kto w takim razie wydaje pozwolenia? Bo zakładam, że strażnicy nie przepuszczają na podstawie czystości ubioru?

Dalsza rozmowa nie miała raczej większego sensu, mężczyzna widocznie nie orientował się w niuansach dotyczących tak delikatnych spraw jak emigracja do doków. Gdzie mu się z resztą dziwić? Robił swoje, widocznie nie powodziło mu się całkiem najgorzej, skoro nie myślał o przeprowadzce. Marco podziękował za rozmowę i udał się w stronę wyższych rejonów dzielnicy piwniczej. Bieda i ubóstwo raz za razem uderzały w jego świadomość sprawiając, że zaczynał wątpić w system Atlas City. Jak to możliwe, że taki przepych i bogactwo aż tak kolidowały z biedą, śmiercią i wykluczeniem ze społeczeństwa? Przez moment mężczyzna zastanawiał się, co też porabiał jego towarzysz oprócz oczywistej przepychanki z mieszkańcami tego miejsca.

Wejście do doków nie było problemem, on sam nie był ubrany w łachmany, zaś zdecydowanie z twarzy na biedaka nie wyglądał. Inna sprawa, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości jego nazwisko mogło mu otworzyć naprawdę wiele drzwi w mieście. Mimo początkowych chęci, zdecydował się nie wypytywać strażników, ci mogli nabrać podejrzeń, teoretycznie jako inkwizytor mógł zwyczajnie zażądać odpowiedzi od niższych rangą gwardzistów, jednak zasadniczy problem zaczynał się w miejscu, w którym stwierdzał że ciągle jest tylko adeptem, a nie wielkim inkwizytorem. Doki całe szczęście nie były aż takim skrajem nędzy i ubóstwa jak dzielnica piwnicza, po chwili namysłu, nie mając żadnych tropów postawił na dwa miejsca. Nie znał się na tym, ale podobno zawsze dokładnie tak to działa. Najpierw najgorsza speluna w mieście, gdzie zbiera się banda największych zabijaków, dopiero potem coś wyższych sfer.

Skierował swe kroki na nabrzeże, gdzie też można było znaleźć najwięcej przybytków i wątpliwej reputacji, szukał... Właściwie kogo? Najpierw zacznie od wypytania karczmarza, ewentualnie przekupienia go. W razie niepowodzenia spróbuje wyciągnąć od niego namiar na lokalnego informatora albo innego bossa przestępczego półświatka, kogoś kto trzyma w ryzach całą dzielnicę i zdecydowanie nie jest inkwizytorem.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline