Po opuszczeniu Światłości zdołaliście przejść jeszcze spory kawałek terenu. Słońce zaczynało się zbliżać do horyzontu, gdy dotarliście do jednej z wielkich rzek, o których wspominał burmistrz, choć w tym miejscu jeszcze nie była tak szeroka. Był tu także bród, lecz w tak niskich temperaturach nawet zamoczenie stóp mogło być niebezpieczne. Postanowiliście przeprawić się przez rzekę, a następnie rozbić obóz, by wysuszyć ciuchy i ogrzać się nad ogniskiem. Było tu pod dostatkiem opału, gdyż w dolinie, którą płynęła rzeka, znajdowało się wiele sporych rozmiarów krzaków i małych drzew.
Miejsce wydawało się bezpieczne. Od jednej strony chroniła was rzeka, od od pozostałej teren był doskonale widoczny i płaski - nie było gdzie się ukryć. W dodatku zwierzęta unikały ognia, a śnieg skrzypiał przy próbach skradania się. Dlatego postanowiliście wykorzystać tą możliwość do porządnego wyspania się i nie wystawiliście wart. Czekały was jeszcze dwa dni podróży. Alnin
Od jakiegoś czasu zacząłeś odczuwać w pobliżu obecność tej samej istoty, co w lesie jeszcze po drugiej stronie gór. Na początku zastanawiałeś się, czy by nie poinformować reszty o spodziewanym ataku, lecz tamta istota nie zbliżała, zachowując bezpieczny dystans, tak jakby chciała, żebyś tylko ty wykrył jej obecność.
Gdy przeprawiliście się przez rzekę, wyraźnie wyczuwałeś już nie jedną, a więcej tego typu istot, choć każda sprawiała wrażenie nieco innej. Nie byłeś w stanie powiedzieć, ile dokładnie ich tu się znajduje, gdyż ich obecność mieszała się w twoim umyśle. Nadal jednak trzymały się z daleka, jakby... zapraszając? --> doc Vernon
- Istoto ludzka...! Usłysz mnie...! - w czaszce Vernona rozbrzmiewał głos. Mężczyzna niejasno zdawał sobie sprawę, że śni. - Wyczuwam... wyczuwam w pobliżu twojej pozycji mojego rywala i jego człowieka. A także wielu... innych. Ciężko mi to określić. Jeżeli użyjesz swojego niezdarnego ciała, by się do nich dostać, od razu cię wykryją. Zrób to w skórze wilka! Pomogę ci... połączyć się z nim... znowu. --> doc |