Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2012, 20:31   #48
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Praca zbiorowa Graczy z moją niewielką rolą jako Tarczy :)

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=dnVDmsncv9Y[/MEDIA]

Natalia długo i w milczeniu przysłuchiwała się dyskusjom. Nie zabierała głosu, wałkując ciągle w głowie to, co się stało. Nie tylko Stryj ponosił odpowiedzialność za to, że zdobyty z trudem notatnik zaginął. Zawalili jako zespół. Wysłali nowego w pojedynkę zamiast dać mu wsparcie. Przecież od razu rozpoznaliby oszusta. Jedynie Doktorek, z powodu rany mógł czuć się usprawiedliwiony.
Biedny pan Alojzy...

- Oczywiście, że pójdę z tobą do profesora, Stryju. Jesteśmy zespołem na dobre i na złe. Wszyscy ponosimy odpowiedzialność za niepowodzenie misji i wspólnie musimy się zrehabilitować. - powiedziała w końcu napotykając pytające spojrzenie kolegi. - Niech szlag trafi tego, kto zamordował biednego krawca. - dodała po cichu do siebie.

Co mógł zawierać notatnik, że był tak cenny dla kogoś, aby ryzykować konfrontację z AK? - myślała - Bo, że nie byli to oficjalnie Niemcy, to było jasne. Oni nie wypuściliby Stryja z rąk.

- Czy wszyscy pamiętają jak wyglądał poszukiwany przedmiot? - spytała nagle Tunia - To na wypadek gdybyśmy przez przypadek się na niego natknęli. - rozejrzała się po twarzach towarzyszy.

- Dziękuję - powiedział Stryj do Natalii - A co tak naprawdę zawiera notatnik, panie kapitanie? Oglądaliśmy go, co prawda, ale wyglądało to na jakiś szyfr.

Doktorek dalej siedział w milczeniu słuchając rozmowy Natalii i Stryja. Nie odezwał się na temat notatnika, widział go, miał w rękach wtedy po akcji, w której go zdobyli. Dziwny dreszcz i uczucie niejasnego lęku pojawiło się, gdy tylko przypomniał sobie przedmiot. Ręce spociły się natychmiast starał się dyskretnie je wytrzeć o nogawki spodni. Notatnik niczym się nie wyróżniał jak go zapamiętał, poza zawartością. Niewiele a raczej nic nie rozumiał i nie pamiętał z tego, co próbował przeczytać. Jedyne, co “wracało” w pamięci Zygmunta to ulga, jaką czuł czytając niezrozumiały tekst, ulga w bólu rannego ramienia. A potem obrazy nie do powtórzenia i opowiedzenia, nieznane głosy w niezrozumiałym języku. Próbował tłumaczyć to sobie gorączką, wykrwawieniem jednak nie rozumiał, dlaczego czuł lęk i strach jak próbował o tym myśleć. Spojrzał na dowódcę czekając na odpowiedź na pytanie Natalii i Stryja.

- Nie mam pojęcia - powiedział Tarcza z typową dla siebie prostotą. - Nie moja sprawa. Ale na pewno to coś bardzo ważnego, na czym zależy Górze. A to wystarcza.

Podrapał się po głowie.

- Pewnie jakaś książka szyfrów. Może spis agentów i ludzi. Na pewno strasznie ważne dokumenty. W każdym razie dwóch naszych ludzi najpewniej oddało życie na katowni Gestapo, by to zdobyć. To mi wystarcza.

Stryj zdziwił się odpowiedzią Tarczy. Było coś w jego tonie, co nie spodobało się chłopakowi. Kapitan, albo faktycznie nie wiedział, co kryje notes, albo nie chciał wtajemniczać nowych, by ich nie narażać. Słowa kapitana brzmiały, jak kiepska wymówka. Stryj jednak nie odzywał się. Nie miał prawa podważać słów Tarczy. Swoje przemyślenia zostawił jednak dla siebie.

- Rozumiem. Ale skoro tak, to dlaczego potencjalni sprawcy napaści na szewca oddali notes profesorowi, ani jakimś deszyfrantom? - spróbował drążyć temat Stryj.

- Hmm. Dobre pytanie - Tarcza znów podrapał się po włosach. - Nie wiem. Nie mam pojęcia. Mamy zadanie, trzeba je zrobić. Jeśli Góra uważa, że to ważne, to oznacza, że jest ważne i już. - Dodał z ciężką, wojskową logiką.

Odpowiedź Tarczy całkowicie zgadzała się z opinią Tuni.

- Osobiście wolę nie wiedzieć co zawiera ten notes. Im mniej wiemy, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że w razie wpadki możemy zaszkodzić sprawie. Najważniejsze, żebyśmy go odnaleźli. - dodała zupełnie poważnie.

Doktorek przysłuchiwał się rozmowie swoich kolegów z Tarczą. Rzeczywiście może lepiej się nie zagłębiać. Po co Stryj o to wypytuje, trzeba go zdobyć i już? Hmm, tok myślenia, który pewnie by pochwalił Beniaminek, uśmiechnął się w duchu. - Może po prostu tekst w nim napisany jest w jakimś języku, który zna profesor, i tyle. Odrzekł.

- Ale jaki to język, kimże jest ten profesor? – Zapytał Doktorek nieśmiało .... wątpliwości i pytania jednak również go nie opuszczały.

- Nie mam najmniejszego pojęcia. - wzruszył ramionami Tarcza. - Jakiś mądraliński z uczelni. Przeszedł przez sito czystek nazistów. Dzięki pomocy naszym. Tyle wiem. Ja do szkół nie chodziłem.

- Ten Kurzajko - Beniaminek rozsiadł się wygodnej i oparł splecione dłonie na stole. - Co rozumiesz przez "próbował podejść"? Wiedział o dzienniku?

- Bardzo możliwe. Przekazałem wam wszystko, co przekazała mi Góra. Dokument przepadł. Ostatnimi, którzy go widzieli była nasz grupa. Sprzęgło pewnie dostał swoje rozkazy, co do nas. Dlatego jest z nami. Nie muszę się chyba wyrażać jaśniej, no nie, ludzie?

- Panie kapitanie, z całym szacunkiem - odezwał się niepewnie Stryj - Ta cała sprawa zaczyna wyglądać dość dziwnie. Mamy bardzo mało informacji o tym notesie, a mamy dla niego ryzykować życie. O wiele łatwiej byłoby nam podejmować to ryzyko, gdybyśmy wiedzieli, o co tak naprawdę toczy się gra. Wiem, że nie mam doświadczenia i może to normalna praktyka, że tak wyglądają tajne zadanie. Jednak jak dla mnie to wszystko jest jakieś dziwne. Pan, albo nie wie faktycznie nic więcej, albo z jakiś powodów nie chce nam powiedzieć. Jeżeli są to względy konspiracji i tajemnicy i robi to pan, by nas chronić - zrozumiemy. Jeżeli jednak nie, to ja jestem naprawdę niezmiernie zdziwiony. I Niemcy i ponoć ktoś trzeci, nie wiem może Ruscy, chcą zdobyć ten notes, a my wiemy o nim tylko tyle, że zawiera jakiś dziwny kod i jest niezwykle ważny. Jeżeli mamy go odnaleźć powinniśmy chyba wiedzieć, nieco więcej.

Stryj nie czuł się dobrze mówiąc te słowa. Poważanie kompetencji dowódcy po tym, jak sam wykazał się brakiem profesjonalizmu było trochę nieodpowiednie i śmieszne. Jednak po tym, jak Konstanty podjął decyzję o kontynuowaniu działalności, obudził się w nim jego analityczny umysł. Wyjaśnienia Tarczy wydawały mu się po prostu niewiarygodne i dlatego drążył temat.



Tarcza spojrzał ciężko z ponurą miną na Stryja. Doktorek dostrzegł minę dowódcy. Oj, będzie poważnie, pomyślał. Sam, gdy wstąpił w szeregi Państwa Podziemnego dużo dyskutował, głównie z Agatą i już wiedział, że takich pytań się nie zadaje głośno. A przynajmniej nie tyle słów w tak krótkim czasie.

Tunia miała równie poważną minę, a wywodom chłopaka przysłuchiwała się ze zmarszczonym czołem. Młody wydawał się być bardzo niedoświadczony albo.... Tej drugiej możliwości nawet nie wypowiedziała w myślach. W każdym razie ciekawa była jak zareaguje na to dowódca.

- W wojsku mamy taką zasadę, Stryj – powiedział Tarcza spokojnym, prawie mentorskim tonem. - Nie pytamy, jeśli nie chcemy znać odpowiedzi. A uwierz mi, na mój żołnierski nos, my tych odpowiedzi znać nie chcemy. To mi wygląda na robotę wywiadu. Na jakąś ich spartoloną akcję.

Sięgnął po papierosa, zapalił.

- Poza tym - kontynuował - teraz w konspiracji mamy drugą zasadę. Im mniej wiesz, tym mniej powiesz, jak trafisz na Szucha. To dobra zasada. Nie naraża innych.

Zaciągnął się papierosem.

- Ja osobiście nie wiem i nie mam zamiaru wiedzieć, co to za notes - kontynuował Tarcza. - Dostałem rozkaz by go odzyskać. To mi wystarcza. Może tam być przepis na ciasto drożdżowe, jakie robiła z jabłkami moja świętej pamięci mamcia. Mogą być tajne kody i szyfry. Nieważne. Rozkaz to rozkaz i wypełnię go tak czy siak. Czy to jest jasne? Bo uprzedzając pytania, ja nie pytałem Góry, co to za notes. Kiedy mi powiedział, ważny, to wystarczyło. Ważny, to ważny. Oznacza, że zadanie jest ważne. Oznacza to, że ważne zadanie powierzono mi i wam. Że Góra ma do nas zaufanie. Albo i nie - spojrzał na Sprzęgła. - Wszystko jedno. Więc, czy to przepis na jabłecznik, czy nazwiska głównodowodzących podziemnym państwem polskim, znajdziemy ten notes i przekażemy, komu trzeba. A wiesz, czemu, Stryj?

Ciężki wzrok pancerniaka zawisł na chłopaku.

- Wiesz, czemu? - powtórzył dodając powagi słowom.

- Wiem, panie kapitanie - odpowiedział Stryj wstając - Rozkaz to rozkaz - zasalutował głową i usiadł pokornie.

Zrobiło mu się niezmiernie głupio, że dostał taką reprymendę przy reszcie kolegów. Nadal jednak nutka niepewności i ciekawości czaiła się na dnie serca Konstantego. Nie zamierzał jednak więcej wystawiać cierpliwości dowódcy na próbę.

Doktorek, spojrzał w oczy Stryja, dyskretnie kiwnął głową i przymknął oczy na znak, że dobrze robi “odpuszczając” dalszą dyskusję. Czoło Tuni wygładziło się, a sama dziewczyna zdawała się być bardziej odprężona. Tarcza był bardzo mądrym liderem. Była dumna służąc po jego dowództwem.

Tarcza uśmiechnął się. Radośnie i z zadowoleniem. Zaciągnął papierosem. Pokiwał głową z uznaniem.

- Ale wiesz, Stryj – dowódca wydmuchnął dymka. - Podoba mi się twoja dociekliwość. Jak nic, kiedy zostaniesz oficerem, twoi ludzie będą mieli dobrego dowódcę.

- O ile wcześniej jego ciekawość nie zaprowadzi go do piekła - dodała cichutko Natalia bez cienia złośliwości, raczej ze smutkiem i zadumą.

Przypomniała sobie Grześka, kolegę z roku, który kiedyś tak samo jak i Stryj z zapalczywością i ogniem w oczach poświęcał się każdej sprawie. Pamiętała, że dyskutował o każdym szczególe, zawsze o wszystkim musiał wiedzieć i ciężko mu było zaakceptować hierarchię wojskową, której podlegali. I tak, ze szlachetnych pobudek naraził całą swoją komórkę, kiedy wbrew rozkazom sporządził pewne notatki, które wpadły przez głupi przypadek w niepowołane ręce. Tunia nie twierdziła, że i Stryjek narazi oddział. Ten zdawał się przynajmniej akceptować rozkazy przełożonych. Nie mniej jednak zamierzała mieć na niego oko.

- Panienka nie bluźni, licho nie śpi. - Mruknął Beniaminek i przeżegnał się nerwowo. - Skoro nic więcej z naszego wodza nie wydusimy, myślę, że nie ma, nad czym deliberować. Czas ucieka, więc za pozwoleniem... - Dopił swoją wodę i wstał od stołu. Spojrzał na nowego członka oddziału. - Sprzęgło, pozwoli kolega ze mną, musimy rozeznać to targowisko i obgadać jakiś szczegółowy plan działania.
 
Armiel jest offline