Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2012, 22:25   #25
aveArivald
 
aveArivald's Avatar
 
Reputacja: 1 aveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie coś
Orinowi po raz kolejny przeszły ciarki po plecach. W nocy las sprawiał wrażenie o wiele groźniejszego niż za dnia. Ograniczona widoczność utrudniała już i tak problematyczne przemieszczanie się przez zagęszczenia młodych drzew, a zdradliwe wąwozy i wykroty bezlitośnie kradły ziemię spod stóp. Wszelkie odgłosy, na które bard był szczególnie wrażliwy, potęgowały stan niepokoju podsycając jego już i tak wybujałą wyobraźnię. Wszystkie te czynniki składały się na barierę skutecznie hamującą skomplikowany proces “odcedzania ziemniaczków”.

- Nooo... dalej... - szeptał do siebie spoglądając z niepokojem po najbliższych krzewach, zupełnie jakby zaraz zza jednego z nich miał wyskoczyć “spróchniały uśmiech”.
Nagle wiatr przestał wiać a szeleszczące do tej pory czarne liście i stękające konary większych drzew w końcu zamilkły.

Niziołek skupił się jak tylko mógł najbardziej i...
- Uhhh... - jęknął z ulgą i błogim uśmiechem na twarzy.
Wtem dostrzegł łasiczkę Neny przyglądającą się mu z jednej z gałęzi.
- Hej! Co to ma być wredny potworze? Myślałem, że przez te parę dni wędrówki poznaliśmy się i ustaliliśmy sobie pewne zasady! Ooo, tak nie będzie! Ty wścibski, bezwstydny sierściuchu!

Gdy niziołek chował interes, zwierzę przekręciło tylko z zainteresowaniem łebek po czym znikło gdzieś w gałęziach. Złowieszczy przynajmniej dla barda wiatr zadmuchał ponownie wywołując kolejny raz ciarki na plecach.
- Hej, poczekaj! - zaczął przestraszony Orin zbierając szybko przygotowany wcześniej chrust i patyki - Musisz mnie zaprowadzić do swojej pani! Hej! Gdzie jesteś ty wredny borsuku?! Znaczy się, chciałem powiedzieć śliczna łasiczko! Chodź do pana! Kici, kici, kici!




Gdy już wspólnymi siłami rozpalili ognisko, Nena usiadła i karmiła swoją podopieczną dorzucając co chwilę drewno do ognia. Orin też jadł. Zapasy się mu już kończyły ale liczył na to, że z druidką nie zginie w lesie z głodu. Przez tą okrężną drogę zrobili kilka dodatkowych kilometrów. Nogi bardzo go bolały ale nie narzekał. Po zjedzeniu kolacji siedział w ciszy, co do niego niepodobne, i pisał...

Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że Nena kazała swojej podopiecznej mieć mnie na oku. Gdzie nie spojrzę to widzę tego stwora. Nie zdziwiłbym się też gdyby tej nocy nawiedziła mnie we śnie a nad ranem obudziła odgryzając ucho. Co prawda póki co nic takiego nie miało miejsca a Nena mówi, że łasiczka bardzo mnie polubiła, ja jednak w bezdusznych i bezdennie złwieszczych ślepiach tego złośliwego biesa widzę tylko podejrzliwość. Co do druidki to dziś po raz pierwszy zaistniała okazja do ujrzenia jej w “akcji” ale Nena zamiast konfrontacji wolała iść okrężną drogą. Eh co za pech... W końcu ta piękna twarz jak z obrazka... I to zapewne wysportowane ciało...

Orin przerwał notowanie i rozmarzył się chwilkę spoglądając na Nenę. Ciekawe co by było gdyby poszli wtedy w kierunku niebezpieczeństwa... O taaak... Wyobraził sobie siebie jak herosa z wypiętą piersią i groźną miną, oraz ją w negliżu, bezbronną, w towarzystwie jakichś ohydnych leśnych trolli...
- Co jest? - zapytała nagle wyrywając niziołka z rozmyślań.
- A! Co? Nie, nie, nic... ekhm... Piszę!
- Co piszesz?
- Eeee... Tekst. Tekst do nowego utworu. - skłamał gładko.
- Zagrasz?

Niziołek poczuł się trochę nieswojo. Trzy pytania pod rząd były chyba rekordem druidki, zazwyczaj to on nic nie wiedział i zadawał ich najwięcej...
- Nie gram niedkończonych ale... - odparł uśmiechnięty i już nie czekając na odpowiedź porwał w ramiona swoją najukochańszą i najpiękniejszą na świecie lutnię - Mogę zagrać co innego - dodał po czym zamknął oczy i...


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=5-TMM18Mj4E[/MEDIA]


W chwili, w której wybrzmiał pierwszy dźwięk lutni, wiatr raptownie stracił na sile a liście pobliskich drzew uspokoiły się wsłuchane w melodię. Przynajmniej Orin miał takie wrażenie. Nie widział już mroku puszczy, nie słyszał groźnych pohukiwań sów, czuł za to ciepło bijące od ogniska a nosem wciągał miły, świerzy, potrójnie intensywniejszy zapach lasu. Dźwięki lutni współgrały ze sobą niemal perfekcyjnie tworząc barwną melodię niesioną dalej w dziki gąszcz przez rześki wiatr. Tam znowuż przeplatała się z melodią, którą niosły drzewa, krzewy, kwiaty i... Wracała do niego... I tak w kółko...




Gdy skończył grać otwarł oczy. Poczuł chłód. Nena przestała dorzucać drewna do ogniska, które przygasło trochę. Chyba zasnęła a jej nornica gdzieś zniknęła. Wiatr zawył ponownie ze zdwojoną siłą. Niziołek po cichu ustawił nowy stosik gałęzi na gorącym żarze po czym zwinął się w kłębek przykrywając szczelnie swoim kocem. Gdzieś wysoko zahuczała sowa.

Zamknął oczy i zmęczony długim, wyczerpującym dniem szybko zasnął.
 
__________________
Wieża Czterech Wichrów - O tym co w puszczy piszczy.

Ostatnio edytowane przez aveArivald : 09-11-2012 o 08:56.
aveArivald jest offline