Po rozmowie z handlarzem drużyna rozdzieliła się. Było to najrozsądniejsze wyjście, jeżeli mieli szybko odnaleźć maga. Jedna grupa ruszyła do Rejestrów, a druga do karczmy, którą ponoć często odwiedzał Heiron.
Thri-kreen nie przepadał za karczmami. Miał z nimi głównie złe wspomnienia i skojarzenia. Z dwojga złego wolał karczemny gwar niż wyprawę do jakiegoś Rejestru. To drugi od razu skojarzyło mu się z rozrośniętą biurokracją w Draj, czy też Raam i tyranią królów czarowników.
Ruszył, więc wraz z Kreatorem i Ingvar do lokali zwanego "Boska Maszyna"
Pik-ik-cha zdążył polubić wysokiego wojownika, ale jego zapędy przywódcze i wysokie mniemanie o sobie śmieszyły thri-kreena. Ingvar może i był dobrym wojownikiem, jak na człowieka, ale z modliszką nie miał się co porównywać. Mimo to, to właśnie jego Pik-ik-cha darzył, jak na razie największą sympatią i szacunkiem. “Boska Maszyna”
Lokal okazała się zbudowany dla istot o zupełnie innych gabarytach niż ich trójka. Właściciel był gnomem i stworzył karczmę z myślą o istota charakteryzujących się podobnym wzrostem, czyli bardzo niskim.
Mimo to w lokalu przebywały najróżniejsze istoty. Wszyscy wyżsi niż gnomi gospodarz siedzieli z kolanami pod brodą i głową nisko spuszczoną.
Miejsce to, bardzo przypominało Thri-kreenowi miasta i gospody na Athasie. Tutaj i tam panował gwar głośnych rozmów, unosił się zapach alkoholu i pieczonego mięsa. Tutaj i tam spotykali się przedstawiciele najróżniejszych ras, by przy kuflu czegoś mocniejszego wymienić się informacjami, czy też ubić interes.
Ich trójka również ruszyły wypytywać o maga Heirona. Wkrótce każdy z nich zebrał informacje i razem zasiedli przy jednym stole, by omówić kto czego się dowiedział. W pewnym momencie Pik-ik-cha zauważył czerwonoskórą kobietę wpatrująca się w Kreatora.
Jej dziwne zachowanie wzbudziło jego zainteresowanie. Wpatrywała się ona zadecydowanie zbyt długo w jego towarzysza, by uznać to za normalną ciekawość. Zdaniem thri-kreena w Kreatorze nie było nic niezwykłego na tle innych obecnych tu ras.
Bez słowa wstał i zbliżył się do kobiety. - Ty? - zaczął Pik-ik-cha - Ty źle patrzeć. Cho ty chsieć?
Starał się by w jego słowach nie było agresji, ale zachowanie kobiety zdecydowanie nie przypadło mu do gustu. - Ty też nie patrzeć ładnie, ale ja się ciebie nie czepiam.- burknęła w odpowiedzi kobieta.
Thri-kreen zmierzył kobietę wzrokiem, a jego czułki drgały nerwowo. Starał się on wyłapać feromony jakie wydzielało ciało kobiety. Choć widział tę istotę pierwszy raz w życiu, to próbował po jej zapachu poznać emocje, jakie teraz nią kierowały.
- Thak - przyznał Pik-ik-cha, ale w jego głosie nie było przyznania się do winy, czy też żalu, a jedynie stwierdzenie faktu - Czemhmoo ty interessofać ssię, mhmooi g, towarzyszem? Ty go znać? -Czemhmo wy ssię interessofać Heironem, wy go znać ?- odparła pytaniem na to pytanie kobieta wyraźnie przedrzeźniając thri-kreena. Widać jego obcesowość działała jej na nerwy.
Thri-kreen wbił w kobietę wzrok i przez długą chwilę nie odpowiadał na jej pytanie.
- Ty mhmieć cięty jęssyk. Ty ssię nie bać Pik-ik-cha. Ty otfażna. Ia szookać Heirona, bo tho mhmoie zatanie. Ty wietzieć, go on iest? - Ty nie powiedzieć jakie to zatanie.- rzekła krótko kobieta.
-Ty wietzieć, gtzie iest Heiron - modliszkowaty zdanie to wypowiedział twierdząco, gdyż w tym momencie nie ulegało dla niego wątpliwości, że kobieta znała maga i wiedziała gdzie on przebywa - Ia mhmooszę go otnaleść i przekassać informhmację. Ieśli ty wietzieć, gtzie on iest, to pofietzieć Pik-ik-cha. -Nie powiedziałam, że wiem gdzie on jest.- odpowiedziała wojowniczka szczerząc zęby w złośliwym uśmiechu. -Informacje nie ty jeden chcesz przekazać. Nie jest cieniem, że nie tylko wy szperacie za Heironem. Inni też chcą przekazać informacje... kosą między żebra. - Ia nie chcieć go sabić. Ia mhmooszę mhmoo przekasać informhmację oraz przesyłkę. Ieśli ty wiedzieć, gtzie on iest, to powietzieć Pik-ik-cha. Tho ważne. -Jaką przesyłkę?- spytała kobieta. - Tho arcyważne. Ia mhmieć dla Heirona rzeczy, które on stforzyć. On ie mhmoosi mhmieć, to fażne. Fskaż, gtzie on iest. - powtórzył z naciskiem thri-kreen. -Nie tu. Za dużo ślepi, za dużo uszu.- kobieta wstała kończąc rozmowę i ruszyła do wyjścia z karczmy.
Pik-ik-cha spojrzał na swych towarzyszy i machnął obiema prawymi kończynami i wydał komendę:
- Sssa mhmną!
Pierwszy raz od kiedy opuściła Athas czuł się pewny siebie i na swoim miejscu. Wykazał inicjatywę i przejął dowództwo nad grupą. W końcu jego działania przyniosły mały, bo mały, ale jednak sukces.
Mimo to Thri-kreen był świadom, że to może być zasadzka. Z tego co mówiła kobieta wielu najemników polowało na maga i nie po to, by oddać mu cokolwiek, ale by go zabić. Pik-ik-cha był więc ostrożny. Ścisnął mocniej swoją gythka i ruszył za kobietą.
Wychodząc zaczął się zastanawiać, czy ich pracodawcy nie są przypadkiem jednymi z tych, którzy chcieliby śmierci Heirona. Nie wątpliwie trzeba to było zbadać, a kobieta mogła okazać się w tym niezwykle pomocna.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Ostatnio edytowane przez Pinhead : 09-11-2012 o 19:09.
Powód: uzupełnienie i poprawa stylu
|