-Ucieknijmy -powiedział do towarzysza, wycofując się dalej wgłąb lasu.
Wtedy mag, z spokojem i pewnością powiedział mądre słowa, Ellfar zauważył już, że czarodziej ma skłonność do długich rozmyślań, jak i do długich wypowiedzi. Z rozmowy jednak wyciągnął najważniejsze elementy: To nie ma sensu, zaczną nas gonić. Ruszmy naprzód, nie zaatakują
Brzmiało to wiarygodnie, widocznie jego towarzysz miał już nie raz kontakt z takimi zwierzętami, ruszył za nim, wprost na wilki, nie spuszczając cięciwy, zrobił jeden z błędów łucznika. Chodził z naciągniętą cięciwą, napięcie łuku trwa sekundę, a siła potrzebna do trzymania napiętego łuku szybko zmęczy łucznika. Tak też się stało, poczuł, że jego ręce zaczynają drżeć, niestety, dokładnie w momencie kiedy wilki na nich ruszyły. Ellfar natychmiast strzelił, jednak strzała dosłownie o włos chybiła celu- głowy szarżującego basiora. Czym prędzej wyciągnął drugą strzałę, napiął łuk, i strzelił. Dokładnie w momencie, kiedy jeden z wilków z kłami rzucał się na jego szyję. Martwe zwierze całym swoim impetem uderzyło w elfa, przygwożdżając go do ziemi swoim ciężarem. Ravil stracił dech w piersiach, obok ucha czuł lotki strzały, gdyby basior spadł kilka centymetrów obok, miałby jej drzewiec prosto w oku. Wziął wdech i z wielkim wysiłkiem odepchnął od siebie truchło wilka. Popatrzył na Rednasa- z wyciągniętym mieczem patrzył na bezgłowe ciało wilka. Ellfar poczuł szacunek do maga, który widocznie w zwarciu jest tak samo niebezpieczny jak i na dystans, czym niewielu magów może się pochwalić. Zauważył też krew lejącą się z jego nogi, na co się lekko uśmiechnął: Uciekną... Powiedział z lekką goryczą w głosie, tak na prawdę ciesząc się z tego starcia. Mimo, że teraz miał drobne problemy z oddychaniem i stracił jedną strzałę, to rozproszyło monotonie kilkudniowego marszu.
__________________ Jeśli jest ciężko to znaczy, że idziesz w dobrą stronę. |