Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2012, 13:41   #114
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Eryk (Latarnia) ***

Pytanie Eryka nie zostało zignorowane. Gdy tylko skończył wypowiedź powędrował w jego kierunku… bełt, który trafił wojownika stojącego obok. Zaraz po nim poleciały kolejne. Strażnicy nie pozostali dłużni i również odpowiedzieli pięknym za nadobne ‘zdejmując’ trzech napastników.

Po pierwszej salwie grupy odrzuciły broń dystansową i zaczęły szarżować na siebie. W ruch poszły miecze, w ruch poszły topory, w ruch poszedł i Erykowy młot. W trakcie starcia dwóch napastników oflankowało obrońców i ruszyli w kierunku latarni omijając walczących.

Eryk nie miał litości, już przy pierwszym ataku dekapitował najszybszego przeciwnika, który miał nieszczęście pierwszy wpaść mu pod młot. Pierwsze zderzenie walczących grup poskutkowało śmiercią dwóch Synów Mannana i dwóch strażników. Napastników od uderzeń padło pięciu. Szanse zaczęły się wyrównywać.

Eryk przymierzał się do zadania kolejnego uderzenia, jednak w ferworze walki, przypadkowy cios doszedł jego ciała. Poczuł pulsujący ból dochodzący z boku. Nie był on jednak tak duży, by wyeliminować z walki młodego akolitę. Odwinął się on od razu w stronę, z której nadeszło uderzenie, by po chwili usłyszeć, jak jego młot miażdży klatkę piersiową napastnika. Piękny dźwięk…

Napastnicy z obrońcami wymieszali się. Raz po raz padał przedstawiciel z jednej i drugiej grupy. Dwóch z atakujących dotarło już do latarni.

Po chwili na placu boju zostało też tylko dwóch agresorów, a także zraniony Eryk i ostatni ze strażników. Eryk wykonał kolejny zamach, jednak oponent zszedł z linii ciosu. Przemknął mu pod młotem i ciął mocno Eryka w nogę, a gdy Akolitę zgięło natychmiastowo zaatakował ponownie ogłuszając Weissa i eliminując go z walki.

Weiss jeszcze, leżąc na ziemi dostrzegł, jak ostatni z obrońców, powalił kolejnego wroga, by chwilę później zginąć z rąk pogromcy Eryka. Upadł twarzą tuż koło niego. Zamknął oczy. Ciemność…

Ocknął się jakiś czas później. Dojrzał jak latarnia świeci zielonkawym światłem. Od strony kasztelu słyszał natomiast dzwony bijące na alarm. Musieli widzieć całe zajście przy latarni i zareagować na nie. Z pewnością zaraz się tu znajdą. Przynajmniej taką miał nadzieję młody akolita, powoli próbując się podnieść.


*** Alex (zatoka) ***

Prowadzeni przez Adolfa dotarli do magazynu, gdzie czekał już Greg.
- Poszli do jaskini przy Zatoce Trytona – oznajmił nowoprzybyłym.
Chwilę po tym wszyscy już pędzili w tamtą stronę.

Gdy dotarli nad zatokę, usłyszeli dźwięk alarmu, dobiegający od strony kasztelu, z drugiej strony spostrzegli też, że latarnia świeciła zielonkawym światłem.
- Eee, wygląda jakby tam ranni leżeli - zauważył Adolf, wskazując w kierunku latarni. Mimo iż mało rozgarnięty był, to oko można by powiedzieć, że miał sokole. I do tego dobrze widzące, gdy ziemie zalewa już nocna ciemność. Problem w tym, że jaskinia była w przeciwnym kierunku, niż latarnia.

Alex wiedział, że jego towarzysze byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo przy latarni. Jednak nie widział, ani ich, ani żadnych patroli. Zważywszy na to, co przed momentem rzekł Adolf, było to podejrzane. Z drugiej strony wiedział, że przesyłka z magazynu, dotarła w zupełnie inne miejsce, do jaskini znajdującej się po innej stronie zatoki, niż latarnia. Musiał decydować…


*** Anzelm, Ignatz (Przyjęcie)***

W momencie, gdy zaczęto wnosić jedzenie, a kielichy gości uzupełniane były winem, Reiter wskazał Metodemu, by zaczął swój występ. I zaczął, tym razem od razu, bez zbędnego nastrajania przedmiotu, bez nastrajania też głosu. Był gotowy i już od pierwszych dźwięków jakie zabrzmiały, było widać, że w formie jest wybornej. Część zaprzestało swych rozmów, by tylko posłuchać Metodego. W międzyczasie stoły suto się zapełniły, a kielichy były przygotowane zostały do toastu. Jako jeden z nielicznych odmówił Anzelm, stwierdziwszy że dla niego tylko woda, co spotkało się z dziwnym spojrzeniem hrabiego, a i nie tylko jego.
- Nie wzniesiesz toastu za naszą nową stolicę Ostlandu? Za nasze Salkalten? - zdziwił się hrabia.

Gdy Ignatz skończył pierwszy utwór, Reiter dał mu znak, by trochę zmienił swe przygrywanie na spokojniejsze, po czym wzniósł do góry kielich.
- Witajcie szanowni goście! - zaczął przemawiać. - Wyprawiłem to przyjęcie, by uczcić to, jak nasze Salkalten się rozwija! Jak stajemy się mocną stolicą naszego landu. To głównie dzięki wam i waszym staraniom. To wasza zasługa moi goście! Niedługo z pewnością wróci i nasz Elektor. W chwale zwycięzcy spod Ferlangen. W chwale naszego obrońcy! Pijmy też więc za powodzenie tej batalii z siłąmi ciemności. Zatem kielichy w dłoń! Zdrowie! Zdrowie wasze – zawołał akcentując ostatnie słowa, po czym sam wzniósł kielich, a za nim kielichy wznieśli i goście.


*** Aliquam, Wołodia (Szpital) ***

Wszelkie fantazje kozackie i khazadzkie zostały przerwane przez informację, że kaszel Synów Mannana bije na alarm. Było to rzadkie zjawisko, ale zwykle zwiastowało coś niedobrego, a już z pewnością niepokojącego. Zostali zaatakowani? A może nie… może biją na cześć przyjęcia o którym słyszeli i nie trzeba wyściubiać nosa z cieplutkiego i miłego szpitala.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 09-11-2012 o 13:48.
AJT jest offline