Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2012, 17:40   #5
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Dzisiejsze wydarzenia całkowicie wybiły młodego kapłana z dotychczasowego rytmu życia. To nagłe zadanie i słowa arcykapłana, o tym, że jeśli wrócą, z podkreśleniem "jeśli" bardzo zaniepokoiły odzianego w habit -wykonany z czerwonego materiały, na którym w okolicach piersi był żółtopomarańczowy symbol wiecznego ognia, a w okolicach pasa przewiązany, był ów habit również żółtym sznurkiem długości około sążnia- mężczyznę. Przez cały czas od wyjścia z klasztoru był bardzo zamyślony, co było jednocześnie przyczyną tego, iż wolno zareagował na towarzyszącego mu jeźdźca, który właśnie ruszył galopem w stronę jednej z uliczek, gdzie po chwili zauważył grupkę kilkunastu osób. Nim jednak ich spostrzegł zawołał do Dunkena:

-Stój! Gdzie jedziesz?!

Kiedy strażnik nie zareagował i momentalnie znalazł się w gromadzie, ruszył szybkim krokiem za nim, jednocześnie podpierając się kijem, który około łokcia ponad jego dłonią zawijał się w sposób ślimaczej muszli i kurczowo ściskając w lewej dłoni okrągły, srebrny amulet z symbolem wiecznego ognia.

>Na Wieczny Ogień co on do diaska wyprawia? Czyżby był głupszy niż wygląda? Na Wieczny Ogień, po cóż on tak gnał? Dlaczego musi pakować się w nie swoją sprawę? Niech tylko im się będzie potem spowiadał, dostanie taką pokutę, że się nie pozbiera.<

Myślał kapłan zbliżając się w stronę zbrojnej kupy, a jego torba podskakiwała w rytm kroków, natomiast kaptur habitu zsunął się odsłaniając brunatne włosy. W międzyczasie spostrzegł ,iż jest wśród nich krasnolud, bodajże elf, lub półelf i jakiś człowiek w kapturze. Od wysiłku na jego czole pojawiło się kilka kropel potu. Kiedy wreszcie zbliżał się do nich na odległość dosłownie kilku sążni, jego oczy wychwyciły kałużę krzepnącej krwi, w której leżał jakiś mężczyzna z roztrzaskaną głową, na co jego żołądek zareagował momentalnie i o mało nie zaczął rzygać. Kiedy już opanował odruch wymiotny zaczął prawie krzyczeć:

-Na Wieczny Ogień, co to ma być?! Dunken, coś ty uczynił?! Czy nie mogło obyć się bez rozlewu krwi?!-

Wtem czas zobaczył wychodzącą postać,a po tym co ów osobnik powiedział i obecnie robił wywnioskował i to dość nie omylnie, że jest ona czarodziejem.

-Magiku! Tu nie mam miejsca na twe bezbożne czary!-

Powiedział występując kilka kroków w kierunku maga, po czym dokończył odwracając się tak, że był bokiem do czarującego Orma i uzbrojonej kupy, a jego twarz zwróciła się w stronę większości:

-Na Wieczny Ogień zaklinam was wszystkich, byście natychmiast zakończyli to bezbożne i bezsensowne przelewanie krwi! Jeśli się nie posłuchacie spadnie na was niełaska!
 
Zormar jest offline