Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2012, 00:29   #9
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Droga Amaliara nie była długa, więc nie musiał się spieszyć. Chciał dotrzeć na miejsce dwa dni przed planowanym pogrzebem, żeby w razie potrzeby jeszcze pomóc przy jego organizacji. Niestety zerwany most na jednej z pomniejszych rzeczek w okolicy zatrzymał go na tyle skutecznie, że ledwie zdążył na ceremonię. Jak się okazało nie był jedynym, który przybył w ostatnim momencie. A goście przedstawiali sobą istną zbieraninę dziwadeł. Nic zresztą zaskakującego, biorąc pod uwagę upodobania i zainteresowania profesora. Niestety nie wszyscy mieszkańcy Ravengro charakteryzowali się taką samą tolerancją i otwartością na obcych. Ba, prawdopodobnie profesor wyczerpał przydział tych cech dla całej prowincji. Wyzywano ich na wszelkie sposoby, od cyrkowych dziwadeł, po demony. Jednak póki co na obelgach się kończyło.

Widok Kendry po raz kolejny uświadomił Amaliarowi przemijalność ludzkiego żywota. Przecież pamiętał jeszcze jak będąc małą dziewczynką zaglądała przez uchylone drzwi do pokoju, gdzie profesor przyjmował w gości Amaliara i jego mentora. A teraz? Teraz wyglądała na starszą od niego.

Zwinnie zeskoczył ze swego białego rumaka i uwiązał go do ogrodzenia cmentarza, obok wierzchowca innego z gości profesora. Bez wahania podjął się niesienia ciała Petrosa Lorrimora ku miejscu jego spoczynku. Trafił akurat do pary z mężczyzną o trupio wręcz bladej skórze, czarnych włosach i bardzo nietypowych oczach. Można rzec, że się nieźle dobrali, bo złociste włosy i oczy Amaliara, podobnie jak skóra o lekko żółtym zabarwieniu, także wyróżniały go na tle tutejszych mieszkańców.

Gdy zastąpiono im drogę skrzywił się wyraźnie. Był w stanie zrozumieć niechęć, a nawet wrogość wobec siebie, czy innych zaproszonych gości, ale do profesora? Przecież zawsze był tak dobrym człowiekiem. Nie rozumiał jak można było rzucać pod jego adresem takie podłe oskarżenia. Zwłaszcza gdy już nie mógł na nie odpowiedzieć. Nadto ośmielili się zakłócić jego ostatnią drogę.

Słowa rycerza i ciemnoskórego mężczyzny miały w sobie mądrość. Zdawało się, że nie ma nic więcej do dodania i należy kontynuować ceremonię.

- Rozejdźcie się. Nie godzi się zakłócać spokoju zmarłych. Cokolwiek macie do powiedzenia na temat profesora Lorrimora zostanie wysłuchane, gdy już spocznie ze swymi przodkami. Samiście rzekli, że na tym cmentarzu spoczywają Wasi krewni. Nie bezcześćcie ich pamięci swarami.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy

Ostatnio edytowane przez Radagast : 10-11-2012 o 11:48. Powód: ort; dzięki Someirhle
Radagast jest offline