Błysk światła pochłonął Kei'a, zanim cokolwiek mógł powiedzieć. Nieznany mężczyzna, bądź kobieta, zniknęła, tak samo jak całe otoczenia, mimo, ze Sharingan powinien mu w tym momencie pomóc. Po chwili jednak zaczęły pojawiać się fragmenty. Niektóre są znane chłopakowi, a inne nie. Przedstawiały one momenty życia białowłosego, które przeżył. Radosne, jak i smutne. Inne obrazy pokazywały miejsca, w których go nie było, ale jego osoba się w nich znajdowała. Shinobi nie miał czasu zastanowić się co to jest. Stracił przytomność.
Keitaro otworzył oczy, lecz nic nie widział. Było ciemno, a nawet Sharingan dużo mu nie pomagał. Kiedy księżyc wyszedł znad chmur, zobaczył więcej szczegółów. Był w lesie, tak samo, zanim pojawiło się światło, ale mu nie znanym miejscu. Białowłosy rozejrzał się dookoła i zobaczył dziwny, kamienny krąg. Z lekcji historii, którą miał w Akademii, nie było ani jednej wzmianki o takich tworach, lecz nie można zaprzeczyć, że takie coś nie istnieje. Przykładem były pomniki Hokage w wiosce Konoha. Kolejnym fragmentem nowego terenu były nieznane osoby. A dokładnie 4 mężczyzn i 2 kobiety. Podnosząc się, Shinboi z Wioski Liścia złapał za miecz, lecz dopadła go choroba, która nęka białowłosego od jakiegoś czasu. Chłopak pochylił się do przodu, a z jego ust poleciała obfita ilość krwi. Nie mógł jej powstrzymać, bowiem było jej dość dużo i trzymanie w ustach mogło się źle skończyć. Zawsze w takich chwilach liczył na swoich sojuszników, lecz w tym momencie ich nie miał. Jego szkarłatne oczy obserwowały kątem oka na nieznanych mu ludzi, szukając jakiś agresywnych ruchów, licząc, że ciało zdąży zareagować na nie. |